17
(2/2012)
koniec świata, jaki nie istniał

Prozy i inne formy

Tomasz Pułka

Slim Kwdt patrzy na ruiny (2/2)

Natomiast gdzie Nahacz skończył, ja chciałbym zacząć. Stąd zejście o kilka stopni w dół w obrazowym przedstawieniu udupcenia, pychodelicznego tripa: wprowadzić się w stan deformacji języka, pozbawienia się kontroli w zalewie koncepcji obrazowych. "Pisanie po bace to ktoś kto nie płacze". Ukułem teraz w korutowym uniesieniu, ale nie mogę się zgodzić z tym jakże melodyjnym zdaniem.

Szkice krytyczne

Jędrzej Brzeziński

Rozgardiasz wewnątrz litery

Pułka nie był jednak poetą nocy. Negatywność jest tu raczej nieobecna, a przynajmniej niedopowiedziana. Nie ma też mowy o nihilistycznych odruchach czy żałobie po utracie źródła. Jest raczej nadmiar sensu, jego zwielokrotnienie. Akcja (której dużo w tych wierszach) rozgrywa się częściej na słońcu i wśród ludzi. Immersja – jak w wierszu "Rozdział" z wcześniejszego tomiku – to przede wszystkim gra światła ("Bo są takie załamania, jak wtedy, gdy / ze światła do świata, jak od ciebie do mnie")…

Prozy i inne formy

Szczepan Orłowski

Pod [fragmenty]

uważa się że jeśli proktolodzy poradzą sobie ze zmutowanym rakiem odbytu bez wycinania go natura ostatecznie skapituluje i cofnie wody jakie ma do swoich lejów które jej niegdyś wspaniałomyślnie wykopaliśmy bombami atomowymi; przesąd; czy to przesąd przecież one rzekomo zniknęły raz na zawsze; podobno zostały poczynione ostateczne ustalenia między cywilizacją a naturą polegające na tym że natura będzie od tej pory podlegała nie rynkowi a prawu więc nie będzie musiała zarabiać i biedować wtedy się od nas odpieprzy bo zagrozi jej wyrok…

Szkice krytyczne

Michał Czaja

Poetyka Kryzysu i jej skrajne realizacje

Kryzys jest wszędzie, opanowuje polis, opanowuje wszelkie awatary bytu. Sztuka, widząc zbliżający się "koniec", zaczyna sygnalizować Kryzys. Jednak pole gry jest już jałowe, wszystko spłonęło, zostały tylko stosy śmieci. Gruz metafizyki, religii i prawa przygniata nas coraz mocniej. Nie potrafimy się wydostać z obłędnej dekonstrukcji, dokonujemy więc rozpłynięcia w ponowoczesnej przestrzeni, osłabieni próbujemy zamknąć oczy i żyć dalej, już jako nomadzi, daleko od domu, od wszelkiej bazy i bezpieczeństwa.

Felietony

Jędrzej Brzeziński

No logon

Już podobieństwo ogona i języka rozumianych jako części ciała sugeruje ten kierunek rozumienia. Tak jak ogon – homologon okazuje się służyć ciągnięciu, pociąganiu i przede wszystkim byciu pociąganym i wciąganym. […] Kolejną charakterystyką, która każe poszukiwać sekretnego źródłosłowu homologonu właśnie w pobliżu ogona, jest kompetencja merdania. Merdanie upraszcza komunikację, czyniąc ją doskonale przejrzystą. To przede wszystkim zaproszenie do wspólnego optymizmu, w którym liczy się jedynie rytm.

Szkice krytyczne

Michał Kasprzak

Marcina Orlińskiego ostatni zajazd metafizyki

Kabareton przechodzi w akademicki hardkor. Marcin Orliński hołduje w swej książce długiej i polarnej jak noc tradycji hermetycznej, która w swej klasycznej wersji stawała przed wyzwaniem złamania kodu wszystkich kodów, deszyfracji wielkiego szyfru świata. Zgodnie z tą koncepcją traktuje język jako zawsze odnoszący "do-czegoś-innego", system ufundowany na mechanizmach podobieństwa i przyległości, który wymaga odczytywania siebie w kategoriach jedności przeciwieństw, jakie nieustannie generuje.

Wiersze

Agnieszka Mirahina

Wiersze

koła są młyńskie a ruchy diabelskie// mięśnie zbite a włosy skłębione/ garnki tłuczone a tłuczki do mięsa// i klucz do nieba wynaleziony przez ptaki// pod twoim dowództwem panie// za skowronkami są wędzarnie/ jest jurata nieskończona krucjata// język maszynowy i światła betlejem// nad morzem gdzie wylewa się schody/ a kontynent mieni się nazwą europa// światło powinno grać a morze świecić// piekłem byłoby zachować ciało// kiedy negatyw z fantazją zmienia kolory i kierunki/ kiedy zmienia moje sukienki// kiedy idzie się samemu…

Prozy i inne formy

Michał Krawiel

Inglisz samer rejn (fragmenty)

Znajdzie mnie policja, a ja nic nie będę im mówił. Udawał będę niemowę i nauczą mnie angielskiego od podstaw. Dostanę obywatelstwo. Pójdę na jakieś fajne studia, bo jako człowiek wyrwany z takiej sytuacji będę mógł liczyć na pomoc Jej Królewskiej Mości. Tak będzie najlepiej. Mogę też po prostu siedzieć tu do czasu, aż umrę. Dzieciaki będą robiły sobie ze mną zdjęcia. Jak ze starym drzewem. Wycieczki przepalonych dzieciaków będą mnie odwiedzać jak mistyka.

Szkice krytyczne

Julia Fiedorczuk

Dar słów: Laura (Riding) Jackson i etyka gościnności

Opuściwszy ojcowski dom wiersza, (Riding) Jackson mogła wybrać drogę Odyseusza albo drogę Abrahama. Mogła wrócić do domu (do siebie), zamordować wszystkich niewygodnych pretendentów do ręki królowej, ogłosić się panią na włościach swojego "ja" albo błąkać się po pustyni, uznając, że coś takiego, jak dom, jak "ja" nigdy nie istniało inaczej, niż tylko jako fikcja. Żadne z tych rozwiązań nie jest satysfakcjonujące ani z punktu widzenia (Riding) Jackson, ani z perspektywy (po)etyki feministycznej…

Szkice krytyczne

Zofia Bałdyga

Ogródek sąsiadów

Wszyscy jeżdżą na wycieczki do Pragi i fotografują się na tle zabytków. Lubiane jest także czeskie piwo. Przesiadywanie latami w knajpie, zawsze tej samej, w tym samym miejscu, przy którym nikt inny usiąść nie może, bo taka jest kolej rzeczy. Gadanie, któremu pod język teraz wchodzić nie warto, bo ten tekst nie ma być o strzępieniu języka. Ani o wykręcaniu go w takie zdania, jak to hrabalowskie: "Czesi to śmiejące się bestie", które ma otwierać, a nas akurat zamyka w naszym bezsilnym językowym obrazie.

Wiersze

Chrystyna Wenhryniuk

Wiersze

Będę jęczeć pod każdą wierzbą i jodłą/ tak, że aż wierzchołki drzew będą drżeć./ Tylko nie będziesz mógł zrozumieć,/ gdzie pulsują moje nadgarstki,/ kiedy niebo będzie tak blisko, aż poczujesz,/ jak rozbierają się chmury, stając się jednorożcami i faunami,/ ale nie dogonisz mnie z miechami czasu/ jak łupiny i nie wyrwiesz żył,/ żeby posadzić, abym jeszcze raz wzeszła gęstym makiem/ lub babką./ Bo wtedy już nikogo nie będzie widać,/ chyba że z boku i tak, żeby słońce za bardzo nie chyliło się./ I tak, żeby w głowie za bardzo nie zamroczyło się.

Wiersze

Albina Pozdniakowa

Wiersze

Tak kocham twoje łzy, kocham w łóżku doprowadzać cię do łez.//A ja kocham Twoje gardło, z którego wyfruwają urywane dźwięki,/ kiedy kocham się z innymi, tu, na Twoim łóżku./ Kocham swoje ubranie, którym otulam się od Ciebie,/ kocham ugryzienia,/ kocham pejzaże, na które, nie słuchając Cię, patrzę./ Chcę zawsze przychodzić, kiedy u Ciebie w domu jest dziewczyna/ i Ty bardzo chcesz, ale (co ona nam powie) nie możesz,/ i ja czekam, aż zmęczysz się tym chceniem, aż ja się zmęczę./ Więcej od Ciebie, koleś, może mieć pewnie każdy.

Szkice krytyczne

Katarzyna Czeczot

Fragmenty Plathoniczne – Wanna

To zresztą dość znamienne, że obok zdania "znów staję się czysta" pojawia się zdanie "w wannie z gorącą wodą staję się naprawdę sobą". Puśćmy mimo uszu ów handlowy wydźwięk, jaki zyskało hasło bycia sobą wiele lat po ukazaniu się Szklanego klosza. U Plath apologia autentyczności ma wymowę mniej banalną niż mogłoby się zdawać. Wcale nie Rousseauistyczną. Być sobą w rozumieniu Esther to tyle, co uznawać własną popędowość. Być czystą to być autentyczną i nie tłumić seksualnych impulsów. Tak, Esther z pewnością…

Recenzje

Natalia Malek

Nie możemy zostać w środku, czyli o figurach utraty w wierszach Kamili Pawluś

Z kolejnymi tekstami opuszczenie przybiera nowe formy, a kobieta dojrzewająca w tym tomiku do niezgody na współczesną monadyczność, nomadyczność i izolację ludzi od siebie oraz siebie od siebie przeżywa kolejne utraty: utratę niedojrzałości, utratę indywidualności w miejsko-biurowym systemie (jednoznacznie powiązanym z globalnym kapitalizmem), utratę miejsca i czasu, gdzie mogłaby przynależeć, utratę religijnego punktu odniesienia, wreszcie utratę uczucia…

Wiersze

Barbara Klicka

Winne grona – flesz

Więc mówię do niej: nie obejmuj mnie/ dłońmi, ja ciebie obejmę,/ przed nami morza i ciepła,/ ręce, które leczą. Lecz się,/ kochana, wezmę cię/ na wczasy i zabiorę w drogę,/ ułożę cię// na piachu i ziarnko po ziarnku zasypię/ ci oczy. Pojedziemy w góry/ i czas od nas odejdzie,/ my odejdziemy od czasu – do czasu,/ będziemy przykrywać stopy kraciastym pledem./ Spójrz, jestem, kiedy cię/ nie widzę,// jestem, kiedy nie topisz mnie w wannie,/ nie układasz do snu./ Dlaczego ta historia z noszeniem po domu/ niewybrednych bólów…

Prozy i inne formy

Joanna Lech

Żyzność

Myślałam o pistoletach, która na razie bezpiecznie leżały za paskiem spodni, ale już się zaczęły wysuwać, drgały, jakby się same odrywały od skóry. […] Wyobraziłam sobie, jak strzelam. I nagle powietrze całe wypełniło się krwią, kropelkami zawieszonymi szczelnie w niczym. Dopiero potem był krzyk, huk, smród prochu. I dopiero potem to wszystko wybuchło. Gdy się odwróciłam, rzeczywiście było po wszystkim: tydzień po tym, gdy zerwaliśmy, leżałeś pod stołem bardzo martwy ze swoją nowa dziewczyną. Krew, pióra, proch. I było biało…

Wiersze

Zofia Bałdyga

Wiersze

Wszyscy jesteśmy na obserwacji. Tylko niektórzy notują:/ – dzieci poczęte od pocałunku będą kochać mniej./ Rzeczy psują się i tańczą. Wypełniają przestrzeń/ tym swoim umieraniem w pełnym świetle, w promieniach.// Inaczej się myśli w jaskrawych kolorach. W wakacje/ jeździmy do słońca i nie ma podróży powrotnych./ – wspomnienia to puste kapliczki/ Tutaj osie z głową w chmurach i stopami w piekle są poziome./ Nie chcemy podpalić świata, chcemy jedynie zacząć.

Wiersze

Joanna Dziwak

Wiersze

Zamknąć się w miejscu, które zasłania/ litera na starym planie miasta.// Mówimy o rzeczach bez znaczenia, które/ w połowie zdania znaczą nagle za wiele./ Mówimy o śmierci, która się bawi/ z biedronką znalezioną w miseczce wiśni.// Są gorsze rzeczy, widziałam na własne oczy,/ widziałeś. Samopoczucie ma wpływ/ na pogodę, więc czujemy się świetnie.// Cytrynóweczka, muzyczka, czas// płynie. Nie widzę w tym jeszcze problemu.

Recenzje

Szymon Majcherowicz

Choroba kobieca języka

W językowym obrazie świata, stanowiącym zwierciadło prawa ojca, ukonstytuowana w systemie wzajemnych oddziaływań tożsamość jest czymś, co winno być poddane negacji, wyznaczonym z zewnątrz podmiotce miejscem, które ta musi opuścić. Niczym pieśń przewodnia w esejach Elfriede Jelinek przewija się więc tęsknota za nicością, za byciem niczym. Podmiotka robi, co może, aby spod kolejnych strącanych z siebie powłok tożsamości społecznie skonstruowanej wyłoniło się, choćby na mgnienie oka, to niepoddające się…

Prozy i inne formy

Andrzej Szpindler

[Tylko mówienie jest wolnością!]

[…] a przecież wcale nie chciałem tego słuchać. No i momentalnie trafiło do mnie, że w tzw. "misterium ewidencji" (Sloterdijk nazywa tak rzecz wspólnoty żywych, popartą oczywistością tajemnicy) nie chodzi zupełnie o to, czego ja chcę, a też od razu doceniłem pozytywną faktyczność owego aspektu. Zamieniałem się w słuch, jak gdybym był w istocie nagrywaniem (nie nagrywarką a samym nagrywaniem) słuchów. Dzięki temu dowiedziałem się, że pani zgubiła komórkę, zadumana błąka się pośród potencjalnych telefonicznych rozmówców jak noc pośród dni.

Wiersze

Michał Czaja

Wiersze

ziemi jest coraz mniej a terytorium nas przerasta/ ale nie ma nas bo my to przemoc wspólnoty gdzie jest/ ten nowy kod do nowych zamieszkań i nowych rozmów// które tak bardzo chcieliśmy wyprowadzić ze wspólnego wstydu/ i lęku przed następnym krokiem przed nowym zbliżeniem/ próżnia rośnie a przemoc spada tylko w statystykach/ nikt nie policzył tych wszystkich igieł w mojej głowie// a my chcemy po prostu spokojnie pogadać podzielić się sobą/ wyjść w to bez prawa własności bez pozwolenia na budowę/ szansa na pocałunek to tylko ta chwila…

Wiersze

Piotr Janicki

Wiersze

Coś czuję,/ że w chwili mojej śmierci może być wesoło./ Babcia Adela pod koniec życia myliła mnie ze swoim synem,/ bratem mojego ojca./ Mój ojciec jest geodetą./ Siedzą z kolegami w podziemiu na Mickiewicza,/ ściana 70 cm grubości, latem chłodno./ "Raz rozmawiam z blacharzem przez telefon/ i ten mnie pyta jaki mam samochód./ A ja zapomniałem./ Wpadam do pokoju,/ facet wisi na telefonie a ja lecę:/ "przypomnijcie szybko jaki mam samochód…"/ A ci się ze mnie śmieją./ »Maybacha!«, jeden krzyczy."

Recenzje

Maria Cyranowicz

Osobliwe przygody osobliwych postaci

Subiektywizm pierwszoosobowych relacji uruchamia swoisty mechanizm wielokrotnych utożsamień. Oto autor jako narrator (1) opowiada o kimś (2), kto opowiada o sobie czytającym opowieść pt. Przygody na Bezludnej Wyspie, w której bohater (3) opowiada o sobie jako słuchającym opowieści kogoś (4), kto opowiada o kimś (5), który opowiada o sobie (6). Podstawową płaszczyznę powracającego utożsamienia stanowi opowieść głównego bohatera Przygód na Bezludnej Wyspie, bo właśnie ona wypowiada słowo ostatnie: "koniec".

Recenzje

Urszula Pawlicka

Marsz na software

ROM, po pierwsze, jest zatem uosobieniem władzy, hierarchii i dominacji. Po drugie, jest przejawem tłumienia buntu i neutralizacji głosu obywateli. Po trzecie zaś, jest znakiem podporządkowania użytkowników systemowi już wcześniej zaprogramowanemu przez jednostki kontrolujące. "Marsz na ROM" oznacza zatem rewolucyjne działanie i walkę w imię zmiany systemu politycznego. Kultura RO – tylko do odczytu – ma przekształcić się w kulturę RW, czyli: odczytu i zmiany. RW podkreśla fundamentalną rolę odbiorcy, który ma możliwość…

Recenzje

Paweł Kozioł

Biała skrzynka. Kilka spostrzeżeń testera

Tytuł Biała skrzynka [Macieja Woźniaka – red.] mógłby zatem oznaczać, że w książce testowane jest działanie wiersza, mógłby stanowić nieoczywiste wytłumaczenie zidentyfikowanej na wstępie cytatomanii. Byłby przy tym – co ważne w momencie, kiedy w poezji dominuje kultura marketingu – jasnym opowiedzeniem się po stronie kultury rzemiosła. I byłoby to dobre, piękne i prawdziwe, gdyby nie powstające przy tym wrażenie uśrednienia tonu, masowości i seryjności produkcji tekstu. Do tej pory nie rozumiem…

Dyskusje

Roman Bromboszcz

Wolę losowość z Romanem Bromboszczem rozmawia Maria Cyranowicz

Zresztą zatwardziali fizycy twierdzą, że przypadku nie ma, wszystkim kierują prawa fizyczne i stworzenie przypadku jest zupełnie nieprawdopodobne. Oczywiście w świecie humanistyki czy potoczności mówimy o przypadku. Ale to mnie w ogóle nie interesuje. Wolę mówić o losowości. A więc losujemy z pewnego zbioru i potem to jakoś składamy. Jednak czynnik oceny jest tu szalenie ważny. Nie chodzi tylko o wytworzenie czegoś z algorytmu. Musi być ocena. Są warianty i wybieram ten wariant, który mnie akurat…

Recenzje

Antoni Poll

Wydany na pastwę. Cztery uwagi wprowadzające do lektury Wakacji Wiktora Rusina

Jeśli świat naturalistyczny jest napastliwy, gwałtowny, pełen szczegółów, powikłanych relacji, mikroreżimów, osobliwych zestawień i zderzeń, rządzonych osobliwymi, ale i ścisłymi regułami, to świat Wakacji (wakacji od tego wszystkiego właśnie!) najpierw i przede wszystkim traci tę komponowaną-odkrywaną przez nowoczesny naturalizm strukturę. Rzeczywistość wycofuje się w nieprzejrzystość. Odtąd nie wiadomo, czy straciło się z nią kontakt, czy – przeciwnie…

Recenzje

Zbigniew Milewski

Siedem dni na uporządkowanie świata, czyli krótko o debiucie Grzegorza Ryczywolskiego

Momentami ta konsekwencja w realizowaniu przyjętych założeń zahacza o szaleństwo i przypomina upór tytułowego bohatera arcydzieła filmowego Petera Greenewaya Kontrakt rysownika. Autor, tu reprezentowany przez podmiot liryczny, podobnie jak bohater filmu realizuje zabójczy kontrakt stworzenia i pokazania w siedmiu dniach swojej poetyckiej wizji z jednej strony zastanego, z drugiej zaś kreowanego przez siebie lirycznego świata. Przypomnę tylko, że bohater…

Wakat – kolektyw pracownic i pracowników słowa. Robimy pismo społeczno-literackie w tekstach i w życiu – na rzecz rewolucji ekofeministycznej i zmiany stosunków produkcji. Jesteśmy żywym numerem wykręconym obecnej władzy. Pozostajemy z Wami w sieci!

Wydawca: Staromiejski Dom Kultury | Rynek Starego Miasta 2 | 00-272 Warszawa | ISSN: 1896-6950 | Kontakt z redakcją: wakat@sdk.pl |