21
(2/2013)
 

Wiersze

Adrienne Rich

Wiersze

[…] ciągle musimy się liczyć ze Swiftem,/ który brzydził się ciałem kobiety, chwaląc jej umysł,/ z lękiem Goethego przed Matkami, Claudelem znieważającym Gide’a/ i duchami – o dłoniach zaciśniętych od stuleci – —/ artystek, które zmarły w połogu, szeptunek zwęglonych na stosie,/ stuleciami nienapisanych książek, które piętrzą się za tymi półkami;/ i ciągle musimy wpatrywać się w brak/ mężczyzn, którzy nie chcieli; kobiet, które nie mogły mieć głosu/ w naszym życiu – w te ciągle nieprzeprowadzone wykopaliska,/ zwane cywilizacją, ten akt tłumaczenia, ten półświat

Wiersze

Natalia Malek

Wiersze

Ona mówi: pękam, organizuję się wokół zwierząt/ i wszystko mi jedno, która z sióstr przemocy/ wychynie zza rogu.// On nie mówi: pękaj, podtrzymam twoją głowę/ wpadającą w przełyk muszli, ani: nie pękaj, bo będę zawiedziony.// Przyszłość nie odbiera cukierków młodszej siostrze./ Przeszłość nie donosi na starszą, nawet jeśli jest zazdrosna./ Ciężko powiedzieć, która wygrywa:// fantazja czy dyscyplina./ Łatwiej mi myśleć, że coś uzgodnili/ przed pierwszym dniem pracy.// Zanim wybuchły miejskie fontanny,/ wiedzieli, że na coś się decydują, mieli przeczucia i scenariusze.

Recenzje

Szymon Majcherowicz

Too much love will kill you – czyli o dławieniu się Ośćmi

Skomplikowane sploty poliamoryczne, jakie współtworzą bohaterowie książki, to niewątpliwie rzecz nie z tej ziemi. Bliżej im do przedstawień raju rodem z pisemek świadków Jehowy, w których jagniątka wylegują się w objęciach lwów, a love is in the air. […] Dla przykładu – Norbert, nieco „lujowaty” nieokrzesaniec z Polski B, seksista, rasista i homofob […] znajduje się równolegle w związku erotycznym ze starzejącą się feministką oraz Wietnamczykiem – przedsiębiorcą i ojcem rodziny, który wieczorami przepoczwarza się…

Wiersze

Michał Szymaniak

Julia Superstar (fragmenty)

ktoś całuje się z kimś a ktoś inny wkłada komuś rękę w majtki/ ktoś zakłada ukradzioną prezerwatywę i uprawia z kimś seks/ w sypialni rodziców ktoś rozmawia z policjantem który/ chce odwieźć wszystkich na izbę wytrzeźwień ktoś/ kradnie komuś pieniądze z portfela ktoś inny krzyczy/ wypierdalać ktoś z kimś tańczy ktoś inny tańczy sam/ a jeszcze ktoś inny w ogóle nie tańczy bo aktualnie/ zajmuje się czymś innym ale wszyscy mu mówią/ tańcz tańcz stary jak nie tańczysz to ty w ogóle/ nie wiesz co to życie ktoś zmienia muzykę na inną/ ktoś krzyczy kurwa co to jest jednak nikt nie odpowiada…

Wiersze

Konrad Góra

Wiersze

KTOŚ Z CICHA ORZEKA/ po raz pierwszy przeciw wszystkim/ po raz drugi przeciw/ po raz trzeci sprzedany teraz radość/ gryzie jak sadza z rozbieranego komina w/ usta do mięsa i głębiej w błękicie/ teraz brzydzić się i łaknąć tej samej materii/ po stratę orientacji w kierunkach oddechu/ toczyć tłuszcz czkać tłuszczem/ żeby nie wrócił smak luźnego powietrza/ żeby lśnić od podgardeł w potulnym spojrzeniu/ człowieka w drzwiach domu na którego nie/ czeka nikt kto by nie zapomniał urzeczenia/ sobą kto nie zapomniał że po nas też przyjdą/ gorsi mniej gorliwi w umieraniu za to samo/ teraz dla którego…

Szkice krytyczne

Maciej Topolski

Karezza. Próba tekstu

Za sprawą tego jęku stajemy, by tak rzec, językowo na palcach, skąd można albo kontynuować eks-cytację poprzez mnożenie jej synonimów (wirtuozerska, dekoracyjna wstawka, odgrywana solo), albo od razu złamać ton, spowolnieć, upaść (kadencja jako „nagłe rozwiązanie narastającej dysharmonii świata”). Nadmiar jest elementem konstytutywnym jęku. On przegina, holuje do momentu pęknięcia, przesadza w inne. Przechodzi ze słowa w dźwięk, a więc uwalnia słowo od semantycznego naddatku. Wtrąca je w nowe znaczenie. Zawiesza pomiędzy literą a głoską, wiąże się z powtórzeniem ruchu…

Szkice krytyczne

Paweł Kozioł

Anarchia czyli indeks groźnych idei

Jaki jest krótki sens tego repetytorium? Obawiam się, że zaserwowana tu przypowieść jest anarchistyczna, bo pozbawiona morału, w związku z czym jej wyjaśnienie wcale nie okaże się krótkie. Najpierw pojawi się w nim smutna kwestia, że w poezji anarchistyczną postawę trudno utrzymać, a od najbardziej izolacjonistycznych deklaracji blisko jest do podżyrowania bardziej konwencjonalnych stanowisk. Potem przychodzi myśl, że w kwestii języków sprzeciwu to poeci „bruLionu” mieli jednak nad obecnymi nieprawdopodobną przewagę. O ile bowiem dziś można sobie wyobrazić…

Prozy i inne formy

Marcin Bałczewski

Tam, gdzie płaczą kormorany

Ja jestem normalny. Ja się czuję dobrze. Ja stąd wyjdę. To zjeby. Trzeba nimi zarządzić. Cokolwiek. Jakaś zbiórka. Zbieramy na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Chodzimy i śpiewamy. Indianin z nami. Trzyma taką dużą puszkę. No taką dużą. Myślę, że się uda. Osa nie myśli. Ze strączka gdzieś poszedł. Udajemy kolędników. Myślimy, co zrobić. Planujemy. Jutro mamy kolejny dzień zdjęć do reklamy. Będziemy nago skakali wokół kropelek do nosa dla dzieci. Za cholerę nie rozumiem tej metafory. Gdzie ognisko. Ognisko jest tam. Tu jest zima. I posadzka. I salowa.

Prozy i inne formy

Tomasz Dalasiński

Nieopowiadania

Kundera / Żydowskie miasteczko, 1986 Miałem iść, ale siedzę, nagrać wywiad z kolorem, najlepiej bez kluseczek. Wszystkiemu winien sołtys, bo wystrugał kubek (Strużycki, nie obrażaj się aby) z zakłóceń w telewizorze. I jak tu dalej ślinić firanki do porno? Ktoś pyta o godzinę, ktoś inny o miejsce – ustalenie pozycji w czasie i przestrzeni to […]

Szkice krytyczne

Urszula Pawlicka

Nieudane kopie Masłowskiej

„Masłowskiej rośnie konkurencja. Dominika Dymińska może wygląda jak słodkie dziewczę, ale ma ostry języczek i równe zadziorne pióro” [Karolina Sulej, „Przekrój”]. „Kiedy czytałem opowiadania Agaty Porczyńskiej, pomyślałem, że oto pojawił się talent na miarę Doroty Masłowskiej” [Dariusz Nowacki, „Gazeta Wyborcza”]. Tak bardzo pragniemy drugiej Doroty Masłowskiej, ale nie tej w „nowym wydaniu”, tylko tej w […]

Prozy i inne formy

Natalka Suszczyńska

Chciałabym wierzyć

Nurzam się w tych dźwiękach, zapominam i wracam, wybucham śmiechem nie do opanowania, wybucham niekontrolowanym szlochem, zapominam i wracam, już – już znajduję się gdzieś indziej, potem znów jestem tam, potem znów gdzieś indziej, potem jestem przerażona, potem tylko trochę zaniepokojona, potem ich nienawidzę, a po chwili kocham, potem zapominam, potem wracam, potem to ja staję nad nimi, potem znów oni nade mną, wracam i patrzę w swoje oczy, a potem widzę nas wszystkich, siebie na łóżku, ich pochylonych nad łóżkiem, nie mówię ani słowa, ich sylaby i moje milczenie…

Szkice krytyczne

Maciej Topolski

Błędne. Próba przejścia

Ton skargi wznoszonej na widok pęknięcia, które w tym-samym rozpoczyna nową historię. Ten właśnie ton pobrzmiewa dla mnie w postawionym wcześniej pytaniu. Potwierdza on jeden fakt: zgoła dziecięcą potrzebę powtórzenia historii, której było się uczestnikiem. Niechęć do zauważenia zaszłej już straty i cicha pretensja do wszystkich tych, którzy tę stratę zdążyli zaakceptować. Oto, co czują błądzący w przejściu. Przerzucają kładkę nad poniesioną stratą, wierząc, że ciąg dalszy istnieje, a to, co utracone, daje się uobecnić. Przez powtórzenie. Rytuał.

Wiersze

Joanna Żabnicka

Wiersze

Zapamiętam. Brak światła prowokuje/ rozbłysk. Zawsze. Właśnie rozsiadłyśmy się wygodnie,/ jeszcze muzyka i już zaczynamy tańczyć. Nie widziałam jeszcze/ tak głębokiego namysłu jak wtedy, gdy – puszczając w ruch metalową sukienkę –/ gasiłeś papieros, cały swój zapał.// Łechtanie śmiechu w uszach puszczałeś/ mimo. Błyski nie ustają – to zmieniają się ludzie, jakby/ oczekiwali, że wynagrodzą wszystko automatycznym „dobranoc”./ Jesteś panem od dopinania ostatniego guzika. Płachta karuzeli wznosi/ się i opada. Poruszające, a niewiele w tym z erotyzmu, uciechy.

Felietony

Waldemar Bawołek

Święty Atanazy zmiłuj się nade mną

Kręcę się wte i wewte, pomyślałem nawet, że może by na drugą stronę ulicy przejść, choć na drodze zgiełkliwie. Bo gdzie tu szukać uciech? Krok do przodu, krok do tyłu, a tu masz, ujrzałem Adama, który wygląda, jakby był przygnieciony meteorytem Catellana. Uściskaliśmy się i ruszyliśmy do niego, bo zaprosił. Idzie się i idzie, i idzie, i idzie, aż w końcu słuszna klatka schodowa, i hop, jesteśmy w jego mieszkaniu. – …u mnie podobnie jak u ciebie nie ma na czym usiąść ale może to i lepiej albo wcale nienajgorzej… Śrubka popuściła…

Recenzje

Paweł Kozioł

Byłem trubadurem w podmiejskiej dyskotece

Brewiński pisze bowiem wiersze o lustrach i różach, wiersze nierymowane wprawdzie, lecz do bólu rytmiczne, zawierające w dodatku frazy takie, jak „długi dystych świateł” czy nawet „wypił z jej brzucha otwarte morze łez”. Chodzi pokrótce o budowanie sensownej poezji z fraz znalezionych na śmietniku stylizacji, z zużytych rekwizytów lirycznych, z byle czego – a ciągle z założeniem, że właśnie o poezję, nie o pastisz chodzi. Wygląda to jak kamp, który nie trzyma się własnych założeń, który ucieka przed każdą z możliwych swoich definicji…

Wakat – kolektyw pracownic i pracowników słowa. Robimy pismo społeczno-literackie w tekstach i w życiu – na rzecz rewolucji ekofeministycznej i zmiany stosunków produkcji. Jesteśmy żywym numerem wykręconym obecnej władzy. Pozostajemy z Wami w sieci!

Wydawca: Staromiejski Dom Kultury | Rynek Starego Miasta 2 | 00-272 Warszawa | ISSN: 1896-6950 | Kontakt z redakcją: wakat@sdk.pl |