Strajkuj i daj głos!

Każdą grę można postrzegać jako przedłużenie śpiewu: głos i jego przedłużenia odzwierciedlają muzyczny wymiar kobiet, mężczyzn, dzieci i zwierząt.

Cornelius Cardew[1]

 

Teraz zamknijcie oczy i słuchajcie. Oczywiście nie możecie zamknąć oczu i dalej czytać, ale spróbuj­cie sobie wyobrazić mój głos. Czy jest to zmysło­wy głos sekstelefonu? Czy jest to miły i chłodny głos komunikatu na lotnisku, który prowadzi was do odpowiedniej bramki? Chciałabym, żeby ten głos prowadził was i obudził waszą ciekawość, żeby stał się waszym fetyszem.

Przywołam opowieść o Pitagorasie, który przeka­zywał swoim uczniom wiedzę, sam będąc ukryty za zasłoną. Przez 5 lat studiów jego podopieczni nigdy nie widzieli źródła owego głosu, swojego mistrza. Ten fenomen głosu oddzielonego od mówiącego Michel Chion nazywa, powtarza­jąc za twórcą i teoretykiem muzyki konkretnej Pierre’em Schaefferem, głosem akuzmatycznym. Przez dziesięciolecia za pośrednictwem radia i głośników jakiś głos komentował wydarzenia, wzywał do walki i wskazywał wrogów. Głos, z któ­rym utożsamiają się miliony, głos tłumu.

 

ZABIEG WYCISZENIA

Na chwilę przed wyborami poplecznik Donal­da Trumpa – Ben Carson – w odpowiedzi na niewygodne pytania dziennikarki telewizji MSNBC zwrócił się do redaktora prowadzącego rozmo­wę: Czy możemy wyłączyć tej pani mikrofon?

Kilka miesięcy wcześniej jedna z aktywistek war­szawskiego ruchu lokatorskiego podczas posie­dzenia komisji w Ratuszu spotkała się z zabiegiem wyciszenia mikrofonu. Nie zamilkła jednak i wy­krzyczała do końca swoje postulaty, odmienne od oficjalnej polityki miasta.

 

GŁOS AUTORYTETU

W starożytności publiczne przemawianie było do­meną mężczyzn. Przemawiająca kobieta to zjawi­sko pomiędzy światami, to nie-kobieta, androgyn. Jej brzmienie drażni zebranych na forum. Antyczne teksty podkreślają nie tyle niedoskonałość treści wypowiadanych kobiecymi ustami, ile ich aku­styczną jakość[2]. Kobiecy głos porównywany jest do odgłosów wydawanych przez zwierzęta, głów­nie krowy i psy, stanowi rodzaj zakłócenia i hałasu. Sztuka retoryki, wypowiadanie się w sprawach wielkiej wagi, wymaga posługiwania się „głębo­kim“, męskim głosem.

Wiedziała o tym Margaret Thatcher, której na po­czątku kariery politycznej odmawiano przemawiania w imieniu partii ze względu na piskliwy wokal „kury domowej“. Głos Żelaznej Damy jest opanowany, mocny, głęboki. To głos autorytetu. Najsłynniej­sze (ale i niesławne) tony w brytyjskiej polityce to efekt kilkuletniego treningu, który brytyjska premier podjęła w latach 70. z nauczycielem impostacji z Royal Theatre College.

Wyobraźmy sobie imigranta, który uczy się ję­zyka angielskiego, próbując zgubić swój akcent zdradzający zamorskie pochodzenie, jak w pra­cy artystki Katariny Zdjelar The Perfect Sound. Thatcher mimo swojej uprzywilejowanej pozy­cji – białej Angielki, posługującej się popraw­nym queens English – musi pozbyć się kobie­cego brzmienia, zdradzającego nie tyle płeć, ile istnienie tego, co wyparte ze sfery publicznej.

Abstrakcyjny „głos autorytetu“ (the voice of authority), do tego stopnia przerysowany, że obnażający tendencję do zaufania tego typu reprezentacjom to też wokalna maska Laurie Anderson. Amerykańska artystka posługuje się vocoderem i efektami obniżającymi brzmienie wo­kalu, tworząc swoje alter ego – postać Fenweya Bergamota.

 

BIOPOLITYKA GŁOSU

Grecy mieli dwa określenia na życie: zoe – pierwotne i dzikie, życie samo w sobie, przeciwieństwo thanatosa, oraz bios – życie jednostkowe, konkret­ny wycinek czasu zakończony śmiercią. Giorgio Agamben rozpatruje oba pojęcia w kontekście biopolitycznym. Bios oznacza życie posiadające formę polityczną, jego aktualizację w określonych strukturach i schematach wyznaczanych przez wspólnotę; zoe natomiast jest życiem wykluczo­nym ze wspólnoty, w swym wykluczeniu jednak fundującym ją, umożliwiającym jej zaistnienie. To, co wykluczone, służy jako niemy, niewidoczny substrat podtrzymujący polityczną formę – jest to główny mechanizm fundujący zachodnią politykę, mechanizm włączającego wykluczenia[3].

Tym, co różni zwierzę od człowieka, jest język i mowa. Uciszone, nieme kobiety podlegają, podob­nie jak zwierzęta, wykluczeniu ze sfery politycznej, a więc ze sfery decydowania o własnym życiu.

Podczas Czarnego Protestu 3 października 2016 dziesiątki tysięcy kobiet w całej Polsce wyszły na ulice, by protestować przeciwko zaostrzeniu usta­wy antyaborcyjnej. W komentarzach politycy partii rządzącej oskarżali opozycję o „odczłowieczenie” kobiet.

– Nie pozwolimy wyprowadzać Polek na ulice – mówiła jedna z posłanek.

– Polki nie są trzodą chlewną ani stadem dajmy na to dalmatyńczyków, żeby je gdziekolwiek wyprowadzać – odpowiedziały internautki.

 

GŁOS OFIARY

W Metamorfozach Owidiusz opisuje historię ateń­skiej księżniczki Filomeli, zgwałconej przez Tereu­sa, męża jej siostry Prokne. Żeby prawda o jego czynie nie wyszła na jaw, król Tracji obcina dziew­czynie język. Filomela zostaje niejako zgwałcona podwójnie, uciszona, pozbawiona symbolicznej struktury i przedłużenia swojego ciała. Z pogwał­cenia wolności wypowiedzi rodzi się nowy spo­sób komunikacji. Księżniczka tka płótno, ukrywając w jego deseniach okrutną prawdę o tym, co ją spotkało. Kiedy jej siostra Prokne otrzymuje ma­teriał (peplos), jej wściekłość jest ogromna, nie znajduje odpowiednich słów, język jej ojca nie jest w stanie zmieścić takiego ładunku oburze­nia i bólu. Jej zemsta będzie straszna: nakarmi męża ciałem ich syna, przekraczając patriarchalny porządek, zmuszając Tereusa do niemalże kobie­cego doświadczenia, noszenia w sobie drugiego człowieka.

Filomela jako kobieta pozbawiona praw politycz­nych była jednak obywatelką Aten. Przypomina mi się komentarz indyjskiej pisarki i aktywistki Arun­dathi Roy po tragicznych wydarzeniach w Delhi w 2012 roku. Zdaniem Roy sprawa została nagło­śniona tylko dlatego, że ofiara pochodziła z klasy średniej. Niezliczona ilość kobiet doświadczają­cych przemocy seksualnej nigdy nie zabiera głosu w swojej sprawie.

Milczenie ofiar jest milczeniem wywołanym brze­mieniem odpowiedzialności, wygląda na to, że po­rządek społeczny burzy nie tyle dokonujący gwał­tu, co zeznanie jego ofiary.

Jak przemawiają zwierzęta i destrukcyjnie eks­ploatowana planeta?

 

JAKIM GŁOSEM MÓWIMY?

Obserwuję publiczne zgromadzenia róż­nych środowisk, nagrywam i analizuję ich fonos­ferę. 12 września 2015 na Krakowskim Przed­mieściu podczas pierwszego z serii wydarzeń odbywających się pod hasłem „Uchodźcy mile widziani”, manifestującego solidarność z uchodź­cami masowo napływającymi do Europy, mia­łam w uszach słuchawki, połączone z systemem mikrofonów binauralnych. Słyszałam więc to, co działo się wokół mnie, bardzo intensywnie.

Po zakończeniu pokojowej manifestacji ulicę opa­nowali radykalni przeciwnicy gościnności. Byli znakomicie przygotowani, większość z uczestni­ków kontry to kibice lokalnej drużyny piłkarskiej, re­gularnie trenujący głośny doping. Hasła, które wykrzykiwali, brzmiały jak prawdy objawione, kar­dynalne i absolutne. Potężny krzyk akcentowały wybuchające co chwila petardy. Zjednoczeni w je­den, uniwersalny głos. Przerażający i pełen podszy­tej lękiem nienawiści. Ale, paradoksalnie, kryła się w ich przemarszu ogromna rewolucyjna siła – siła masy ludzkiej dysponującej potężnym brzmieniem mimo braku jakiegokolwiek nagłośnienia.

To ekstremalne doznanie akustyczne zrodziło we mnie pytanie: czy z naszymi postulatami w spra­wie otwartości granic, praw kobiet i niezawisłości Trybunału Konstytucyjnego moglibyśmy być lepiej słyszalni? Unisono głosów to doświadczenie głębokiego uczestnictwa, wyraz solidarności i po­twierdzenie osiągnięcia konsensusu. Zastanawiam się, czy reprezentując pluralizm i różnorodność, możemy przemawiać jednym głosem?

Wychodziłam na ulicę z głową pełną epistemolo­gicznych pytań: „kto to jest my“, „o co nam cho­dzi“, „jakim głosem mówimy“?

Rok później Czarny Protest stał się dla mnie im­pulsem do eksperymentalnego działania. Postano­wiłam przygotować uczestniczki do wzięcia udziału w manifestacji, opierając się na praktyce wokalnej rozgrzewki, jak przed wspólnym performansem.

 

STRAJKUJ I DAJ GŁOS!

Głos jest pomostem między sferą prywatną i publiczną, wnętrzem i zewnętrzem, mną i innymi. Brzmienie zakorzenione w cielesności (phone), język (logos), moja zwierzęca natura (zoe), moja historia i społeczny trening (bios) składają się na mój jednostkowy głos. Sformułowałam otwarte zaproszenie na rozgrzew­kę przed Czarnym Protestem. Nazwa spotkania Strajkuj i daj głos! jest lekko ironiczna. „Daj głos” – tak się mówi do psa.

Dziewczyny, dziewuchy, dziewczęta, kobiety, syreny, gorylice… Wszystkie. Z okazji strajku zapraszam Was na trening – rozgrzewkę naszych głosów, których będziemy używać walcząc o nasze prawa!

Przez stulecia kobiety milczały, bez praw do głosowania. Prawo do publicznego przemawiania też uzyskałyśmy późno.

Głos kobiet w sferze publicznej pojawił się mocno dzięki sufrażystkom, które zdecydowały się dać świadectwo ucisku i pragnienia zmian. Ogromny wkład kobiece głosy miały w procesy zachodzące w czasie Arabskiej Wiosny.

Poćwiczymy emisję, obecność w ciele, oddech, bycie razem. Bycie głosem, może niepięknym, niedoskonałym, ale donośnym i własnym. Spróbujemy techniki human microphone, którą wykorzystywali demonstranci Occupy Wall Street.

Przypomnijmy sobie moc, która tkwiła w głosach naszych prababek, siłę (tradycyjnego „białego”) głosu, siłę słowiańskich kobiet. Stwórzmy społeczność kobiet, które nie boją się przemawiać, krzyczeć, śpiewać. Kobiet, które słychać!

Po rozgrzewce pójdziemy wspólnie na pikietę. Wkrótce opublikuję tutaj wszystkie dostępne hasła. To też dopiero początek – jeśli myślicie, że to dobra inicjatywa, chętnie wprowadzę zwyczaj wokalnego rozgrzewania się przed demonstracjami.

Dwugodzinna rozgrzewka przed Czarnym Pro­testem była dla mnie doświadczeniem badania i ustanawiania wspólnego głosu kobiet. Wy­brałam ćwiczenia z bardzo różnych metod, któ­re poznawałam przez lata wokalnego treningu, jednocześnie odrzucając model dążenia do mistrzostwa.

Pokierowałam czasem tak, aby każda z uczestni­czek mogła spokojnie znaleźć swój własny głos, użyć go, dołożyć do wspólnego brzmienia, cieszyć się nim razem z innymi.

Czuć się dobrze, podejmując decyzje

Próbując różnych opcji

Będąc w stanie poszukiwania.

 

Edyta Jarząb, Strajkuj i daj głos!, [w:] WarsoundǀWarszawa, red. K. Marciniak, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, Warszawa 2016, CC BY-ND.

[1] Cornelius Cardew, Towards an Ethic of Improvisation, [w:] Treatise Handbook, Edition Peters 1971.
[2] Patrz: Mary Beard, The Public Voice of Women, http://www.lrb.co.uk/v36/n06/mary-beard/the-public-voice-of-women 2014.
[3] Mladen Dolar, The Voice and Nothing More, Cambridge, MA: MIT Press 2006, s. 106.

 

Edyta Jarząb

Zobacz inne teksty autora:

Wakat – kolektyw pracownic i pracowników słowa. Robimy pismo społeczno-literackie w tekstach i w życiu – na rzecz rewolucji ekofeministycznej i zmiany stosunków produkcji. Jesteśmy żywym numerem wykręconym obecnej władzy. Pozostajemy z Wami w sieci!

Wydawca: Staromiejski Dom Kultury | Rynek Starego Miasta 2 | 00-272 Warszawa | ISSN: 1896-6950 | Kontakt z redakcją: wakat@sdk.pl |