po sezonie
bardziej martwa niż żywa
ale jednak wypływam
co mieli potonąć – potonęli; co mieli, w otwarciu
oczu i ust na to, co morskie, a kresne, ostać się – ostali
dobre wiadomości
na szczęście stan osób zmarłych
pozostaje bez zmian. u mnie:
nie tylko zmarłych i nie tylko osób.
zrywam się z tych strat
jak pies z łańcucha,
ale tylko w śnie.
Nerwów, wełny
Niewybaczone winy, niezalizane rany. Że pijesz truskawkowego szejka w maku, to nie znaczy, że wszechświat się nie rozpadł – takie informacje dochodzą do nas dłużej niż błyski gwiazd, niż echa nieistniejących galaktyk.
Skulić się rannym wilkiem, odchodzącym słoniem, skulić się, jak potrafią niewyklute pisklęta, niewyrodzone dzieci, skulić się i zlizać z siebie całą powierzchnię, naskórek, aż zostanie – co?
Pustka, może światło, może dziura – ropiejąca w zębie, pulsująca, bolesna.
Lidia Karbowska
(1995) Studiuje filozofię na UAM w Poznaniu. Pisze wiersze, prózki poetyckie, dramaty. Laureatka konkursów, m.in. OKL im. S. Grochowiaka (2016; II nagroda w kat. proza), OKP im. D. Maliszewskiego (2018; I nagroda).
Zobacz inne teksty autora: Lidia Karbowska