nienawidzę was, kochani nauczyciele
Wczoraj na ulicy nie pobito żadnego z was, żadne z was nie zostało zatrzymane pod pretekstem posiadania.
Nie wywracano wam kieszeni, nie zgarniano na Wilczą,
nie pomylono portfela z samarą , bletka okazała się być jedynie listą zakupów.
Och jakiż byłby wstyd, gdyby ją odczytali: mleko, jogurt, masło, bułki.
Państwo was nie kocha, ale czy wy kochacie państwo?
Sami zaczęliście, przestańcie płakać, musi istnieć jakieś inne wyjście z tej sytuacji.
Jestem po stronie nauczycieli… naprawdę! nie kręćcie głową.
To ja jestem nauczycielem! Yes, I am talking to myself again.
Gdy wracam do domu, gdy odgrzewam w mikrofali śniadanie – jestem nauczycielem,
gdy czytam Wirtualną Polskę – sprawdzam beznadziejnie napisane sprawozdanie z wycieczki.
Kochani nauczyciele,
nie robi się o was dobrych filmów, sorry, nie ratujecie świata w obcisłych kostiumach,
według Platona oblaliście egzamin na samych siebie. Tak naprawdę miał to powiedzieć Sokrates,
Sokrates nie mógł się do tego odnieść.
Jesteście nadzy w pogoni
jesteście szaleni w nadmiarze
jesteście perłą a wieprze zabrały się za resztki
Nauczyciele, musicie przetrwać, na arce czekają was dwa miejsca
Nauczyciele, nie bądźcie zazdrośni o krowy
Nauczyciele, czy naprawdę chcecie przenosin na przedmieścia?
nauczyciele, gdy na ulicę wyjdą mundurowi, zrobi się poważnie…
nie cytujcie wtedy Pasoliniego, proszę was…
nazwiecie ich masą? nie zrozumieją
zaśpiewacie Rotę? nie znają tekstu… wy też tak naprawdę nie znacie. _podkład
Na ostatnie 4 centymetry zawołacie praw człowieka, zawołacie ich przeciw bardziej ludzkim.
Nauczyciele, teraz żadne z nas nie ma na sobie ubrań, zaczyna być niezręcznie,
musimy poważnie porozmawiać… nie zatykajcie uszu
nie stanę naprzeciw policji, mają po swojej stronie pały i armatki wodne
nie stanę naprzeciw państwu, bo jedynie kręciłbym się w kółko.
Media oczywiście powiedzą inaczej, nie słuchajcie ich, to tylko źle napisane sprawozdanie z wycieczki,
znacie to, prawda?
pszczoła toczy wojnę z gładką ścianą szklanki
szczury wracają na pokład zwieszonymi łebkami testując spadanie.
Moim cudownym nauczycielom, którym zawdzięczam więcej niż kiedykolwiek zdołam pojąć.
I hope you’re keeping some kind of record,
szczyty
użyte we właściwy sposób potrafią pogryźć ptaka.
zamieszkać, znieść głazy, ustalić krąg gdzieś pośrodku lasu,
patrzeć jak rosną, jak duchy się nudzą.
znieść te głazy,
twarde ramiona-drewno. zbutwieje, rozłoży się wkoło
Mufraise-owi, ale tak naprawdę Szymonowi Kapeniakowi
W parku. Ślizg
pszczoła nie dożywa podziału łupu,
patetyczna agonia w przedostatniej scenie.
pies zaczyna się na pulsujący ogon
kończy na długość smyczy zależy
dziecko podczas widowiskowego rajdu
przypomina sobie jak to było po angielsku
Chariot, Chariot!
pies słysząc swoje imię gdzieś z głębi
nie zmienia absolutnie nic
tasiemiec krzycząc gdzieś z głębi
dalej gra w węża nie da się wygrać w węża
Julian Rosiński
(2001) Warszawiak, w wolnych chwilach uczęszcza do liceum, wychodzi z psem i śpiewa w głos Battistiego. Zażarty kibic Juventusu Turyn. Dalej nie rozumie Hegla - wierzy, postanowił rozchodzić buty - żałuje.
Zobacz inne teksty autora: Julian Rosiński