Hostel Kakofonia, SDK 2010

Zrób mój dzień

Ten, który robi pranie, nazywa się Wielkim Pierniczym
i bez ograniczeń pływa w dół i w górę rzeki Styks,
za obola obala płytkie mity kontrkultury: Prosiaczek
ma ksywę Rzeźnik, Tygrysek jest nielegalnym imigrantem
a Puchatek posuwa Smerfetkę i jeździ lanosem. Podwórko
przestało być bezpieczne na kilka dni przed planowaną
rotacją ekip, świadczy o tym kilka wybitych szyb i kredowa
sylwetka trochę w głębi, dzieci pozbawione psychologa ulicy
grają na niej w klasy, kto dotknie krwi, ten kusi.

Śledztwo było modelowe, mówi Wielki Pierniczy, wyżymając
czerwoną koszulę. Przypominało odwrót na z góry upatrzone
albo dwuwymiarowy model chaosu, ten dzieciak (lat 17,
łysy, ksywa Lolek) musiał czuć się bardzo zmęczony życiem,
skoro wpakował w siebie siedem kul, w tym co najmniej dwie
śmiertelne. Jego brat, Bolek, jedzie teraz swoim polonezem
ze szczerym zamiarem czynienia sprawiedliwości,
jest jak Mad Max, jak Braveheart lub inne, mniej znane role
boskiego Mela. Z naprzeciwka, przeładowując broń, jedzie
Puchatek z ekipą, a w ogóle to zaraz będzie ciemno,
puentuje Wielki Pierniczy. Wyżyma czarną koszulę i w końcu
się zamyka.

 

Na Erewań!

Wokalistka: przeszczepione włosy
pod strachami, cała wygląda jak Pocahontas
i taką chce pozostać na wieki
wieków zamęt.

Nuci, że to nie wróci, że piraci i
paznokcie po łokcie. Mruczy o
suszy duszy i jak jej przykro,
tego nie wyrwą choćby mieli
koparkę. To prawdziwy ból,
spęd zielonych pól, krowie
spojrzenia i cielęca miłość,
cielęcina na wynos. Ona

muczy, że to nie wróci i tam nie
wróci, tam nic nie znaczy uroda
i głos, tam trzeba mieć stado rozpłodowe
i hektary, strzelbę i meble, ale teraz nastąpił
prawdziwy koniec świata:

basista pierdolnął solówkę.

 

Plemnik lotnika

w knajpie gra zespół papierosy, ale nie daje
czadu. zaczyna być duszno, zaczyna być disco,
kelnerka ambrozja kiwa się bez taktu. na środku
głowy barmana z wolna wyrasta śmigło, wyrasta cokół,
skroń pokrywa się granitem. w przepoconych szklankach
kotłuje się śmietanka, koncesję stracili po ostatnich burdach,
pół dnia rozwożono zwłoki we właściwe miejsca. barman
nie ryzykuje, zmierza pewnie do celu jak pies posokowiec
albo ranny borowik, tylko on wie co jest grane,
mimo szarpanych wad słuchu. gdyby udało mu się
wychować poczucie misji, z pewnością osiągnąłby klęskę,
przez sąsiadów z południa zwaną zdrobniale peniskiem

ale nie dziś, dziś ognie pachną godnie a wstążki mienią się
wszystkimi odcieniami czerni. klienci są marni, ale wierni,
stały parter zwiększa bezpieczeństwo mimo niepodważalnego syfu.
barman myśli pobłażliwie, disco bierze wszystko,
barmanowi wyrasta skrzydło, na drugie nie zasłużył,
zespół papierosy wyraźnie się rozpala, barman
(silna, słowiańska mimika) skręca coś w nosie, alkohol

jeszcze nigdy nie był tak punktualny.

 

Bohater nieistniejącej kreskówki
pisze na drzwiach stodoły

Woda wodzie zgotowała ten los. A bohater nieistniejącej
kreskówki jest jak cień przedwczesnej śmierci i śmierdzi
mu dzień powszedni. Jest zamulonym prorokiem rzeczy
minionych, wyręcza koguty. Trochę czci, nie wiadomo, co.

Zawsze dokładnie wie, gdzie znajdują się jego kawałki,
poszczególne odcinki tworzą sprośną fabułę, nawet starty
i zasmażony potrafi się odnaleźć. Jego droga to małe liposukcje
albo łowy na dzikie krupniki. Gdy stąpa, to z pompą, gdy biegnie,
ziemia rży a drzewa się boją.

Jest niewidzialnym efektem spalania, szufladą pirotechnika.
Ubóstwia ból, nie używa pieprzu, woli retardację. On nie czeka,
aż ktoś mu dobierze, on błądzi i trąci piczką, szuka klucza
do zagadek każdego rozmiaru, w milczeniu rozrywa brzegi
(dezorientacja).

W ramach uznania powinien nosić kokardkę (impuls),
w ramach zdjęcia powinien pękać lub błyszczeć (kanibalizm),
w ramach przyzwoitości powinien się ubrać w łakocie
i witaminy.

Albert Sienkiewicz

Zobacz inne teksty autora:

    Wakat – kolektyw pracownic i pracowników słowa. Robimy pismo społeczno-literackie w tekstach i w życiu – na rzecz rewolucji ekofeministycznej i zmiany stosunków produkcji. Jesteśmy żywym numerem wykręconym obecnej władzy. Pozostajemy z Wami w sieci!

    Wydawca: Staromiejski Dom Kultury | Rynek Starego Miasta 2 | 00-272 Warszawa | ISSN: 1896-6950 | Kontakt z redakcją: wakat@sdk.pl |