Nowy śpiewnik patriotyczny to artystyczno-społeczna inicjatywa kolektywu Łaski oparta na przekształceniach fragmentów polskich pieśni patriotycznych lub/oraz uzupełnieniu ich o odpowiednie komentarze. Projekt, zdaniem autorek, konstruuje nową jakość patriotyzmu – jak wyjaśnia jedna z twórczyń, Jagoda Kwiatkowska, powstał, „abyśmy mogli cieszyć się niepodległością i tradycją bez przymykania oka na tkwiący w nich uproszczony obraz żołnierzy czy kobiet oraz gloryfikację wojny”.
Śpiewnik z założenia reprezentuje nowoczesny patriotyzm, który, w odróżnieniu od „starego”, ma być pozbawiony krzywdzących stereotypów dotyczących postaci przewijających się w klasycznych pieśniach patriotycznych. Autorki projektu biorą na warsztat dotychczasową narrację niepodległościową, która „na ogół pomija rolę kobiet, jednocześnie kreując zmitologizowany obraz mężczyzny-żołnierza walczącego o swój kraj” – jak zauważają. W niewielkim, kilkunastostronicowym zbiorze znajdziemy najpopularniejsze pieśni, takie jak Rozkwitały pąki białych róż, Piechota czy Hej hej ułani. We wstępie do Nowego śpiewnika patriotycznego autorki wyjaśniają motywacje towarzyszące ich twórczości:
Śpiewanie piosenek patriotycznych to jedna z najbardziej jednoczących i popularnych praktyk pamięci. Narodowych pieśni uczymy się od dziecka. W przedszkolach i szkołach – na rocznicowych akademiach i lekcjach muzyki śpiewamy „Hej hej ułani” i „Pierwszą kadrową”. Melodie tych utworów towarzyszą nam przez całe życie – ożywają podczas kolejnych narodowych świąt i koncertów. Nucimy je często zupełnie bezrefleksyjnie. Nauczeni ich tekstów we wczesnym dzieciństwie rzadko zastanawiamy się nad tym jakie znaczenie mają powtarzane przez nas słowa. Chwila namysłu pozwala zauważyć jak wiele w nich stereotypów dotyczących płci, ile fascynacji wojną i przemocą, a jak mało miejsca na żałobę, uczucia czy etos pracy. […] Do wersów o romantycznej śmierci dałyśmy też inne wizje patriotyzmu, takie w których ważniejsza od siły fizycznej okazuje się współpraca.
Już sam wstęp wzbudził we mnie niemałe wątpliwości. Wpychanie we współczesność narracji niepodległościowej zrozumiałej w czasach, w których powstawały pieśni, uważam nie tylko za bezzasadne, ale też po prostu za niebezpieczne. Choć założeniem Nowego śpiewnika patriotycznego jest oczyszczenie pieśni z dyskryminacji, projekt kolektywu Łaski tak naprawdę może stać się fundamentem dyskryminacji już nie tylko w obszarze konstruktów płciowych czy emocjonalności, ale i w obszarze tożsamościowym jako takim. Członkinie kolektywu, zamiast zapytać, po co mamy w ogóle dzisiaj śpiewać pieśni patriotyczne o zabarwieniu niepodległościowym, uwspółcześniły je bez przekonującego uzasadnienia.
Deklaracje chęci feminizowania takiej narracji przywodzą na myśl pytanie o zasadność feminizowania nacjonalizmu. Podobne odczucia wzbudzają we mnie feministyczne kotwice i obecność polskiej flagi na paradach równości oraz manifestacjach antyfaszystowskich. Już we wstępie do Śpiewnika… można zauważyć, że kolektyw Łaski zdaje się podzielać opinię Agaty Bielik-Robson, która na łamach „Wysokich Obcasów” pisała o negatywnych skutkach „agresywnego odcięcia się od starej Polski kombatanckiej”.
Przejdźmy jednak do właściwej treści projektu. Pieśń Rozkwitały pąki białych róż członkinie kolektywu Łaski opatrzyły krytycznym komentarzem:
Piosenka odbiera dziewczynie prawo do żałoby po śmierci ukochanego i usprawiedliwia okrucieństwa wojny „słusznym celem”. Oryginalna wersja ukazuje wyłącznie kobiecą perspektywę – biernej, czekającej ukochanej, pomijając uczucia przerażonego i tęskniącego żołnierza.
Pieśń została także przekształcona w taki sposób, aby narracja pierwszoosobowa prowadzona była z perspektywy zarówno kobiety, jak i mężczyzny:
Przyszła zima, opadł róży kwiat,
Poszedłem daleko, zginął po mnie ślad.
Kolektyw Łaski w swojej twórczości głosi upadek dawnego wzorca mężczyzny i zmianę spojrzenia na rolę kobiet w wojnie. Nie jest tajemnicą, że zarówno w życiu codziennym, jak i w skrajnych sytuacjach chęć spełnienia ideału męskości hegemonialnej stanowi dla mężczyzny ogromne wyzwanie. Niektóre elementy jego osobowości, jak wiadomo, kłócą się z „męskimi” imperatywami, ale poczucie wewnętrznego konfliktu łatwo zagłuszyć skupieniem na mechanicznym działaniu. Wyłączenie emocji odbywa się kosztem refleksji na temat strat psychofizycznych, z jakimi musi liczyć się nie tylko mężczyzna usiłujący sprostać konkretnym wymaganiom kulturowym, ale i towarzysząca mu kobieta.
Pomimo niewątpliwie słusznych obserwacji, motywujących treść śpiewnika, zastanawia mnie fakt, dlaczego do uzmysłowienia odbiorcom kosztów tej sztucznej, kulturowo-społecznej konfiguracji kolektyw wybrał właśnie narrację niepodległościową, będącą źródłem stygmatyzacji, wrogości międzyludzkiej i wygórowanych oczekiwań zarówno wobec kobiet, jak i mężczyzn. Najprościej mówiąc: zastanawiam się, po co to wszystko. Bo chyba nie w celu kontestacji narodowej formy państwa.
W Nowym śpiewniku patriotycznym zasada jest właściwie jedna: chwycić pod rękę nacjonalizm, by przemycić do jego zakurzonych, nieaktualnych psychologicznie treści wątki zgodne ze współczesnymi standardami. A więc wojna jest „w porządku”, jeśli będzie przedstawiona w sposób nowoczesny, czyli uwzględni postęp wiedzy o psychice człowieka. Uwspółcześnienie jest często procesem legitymizującym najgorsze zjawiska kultury masowej, a śpiewnik, uważam, dokonuje po prostu uwspółcześnienia nacjonalizmu i wojny. Ważnym elementem tego zabiegu pozostaje prawo do smutku, który ma za zadanie strącić wojnę z piedestału. Czy faktycznie ją strąca? Czy może wskazywanie na smutek uczestnictwa w wojnie odseparowuje ją tylko od człowieczeństwa i czyni bardziej abstrakcyjnym zjawiskiem, nie poruszając jednocześnie tematu rzeczywistego buntu przeciwko agresji? Legitymizowanie nacjonalizmu za pomocą smutku brzmi tak samo źle, jak przemilczanie go w ogóle.
Pieśń Jak to na wojence ładnie autorki opatrzyły komentarzem:
Utwór ukazuje wojnę jako wspaniałą, męską przygodę, jednocześnie pokazując uwielbienie dla brawury i brak szacunku dla śmierci, bólu i żałoby.
Biorąc pod uwagę tekst oryginalny (nieprzekształcony zresztą przez autorki, z wyjątkiem dwóch słów: „jak to na wojence ładnie” zamienione zostało na „jak to na wojnie bezradnie”), polemizowałabym z tezą zawartą w komentarzu. Tę kwestię pozostawiam częściowo otwartą, uwzględniając możliwość odmienności interpretacji, jednak dostrzegam tu pewną wybiórczość w opisywaniu stereotypizacji. Tak powierzchowne potraktowanie treści zarówno klasyki pieśni patriotycznych, jak i własnego dzieła, skutkuje przykrym zjawiskiem przerzucania nacjonalistycznych wartości z utworu do utworu. Refleksja kolektywu Łaski na temat krzywdzących stereotypów obecnych w Jak to na wojence ładnie albo Rozkwitały pąki białych róż przełożyła się jedynie na naiwne w mojej ocenie zrekonstruowanie pieśni w taki sposób, aby były zaledwie odrobinę mniej stygmatyzujące w kwestiach płciowych, podczas gdy warstwa symboliki narodowej pozostaje niezmieniona. W Nowym śpiewniku patriotycznym nie ma miejsca na dumę z udziału w wojnie, jest za to sam udział w wojnie. Nie ma tu także wyczekujących kobiet, podekscytowanych siłą swoich mężczyzn – są po prostu kobiety wyczekujące. Podział ról zostaje więc właściwie utrzymany. Kobiety w Nowym śpiewniku… są niepocieszone, „chociaż za ojczyznę poległ chłopak mój”.
Polskie środowiska polityczne, choć pod wieloma względami skrajnie odmienne i skłócone, w wielu przypadkach mogą podać sobie rękę i stanąć pod wspólnym transparentem. Jednym z takich przypadków jest kwestia relacji z ojczyzną (choć nie jestem orędowniczką tego słowa i staram się zastępować go bardziej neutralnym „krajem”, „ojczyzny” używam z premedytacją). Chodzi tu o bezrefleksyjne, pozytywne wartościowanie niepodległości jako dobra uniwersalnego, bez zastanowienia się nad samą jakością i zasadnością autonomii. Sentymentalne podejście do historii, powielanie bredni o dziedzictwie narodowym, wreszcie błędne utożsamianie się z historią i budowanie swojego ego na postaciach z przeszłości oraz identyfikacji z nimi – wszystkie te przywary, choć z pozoru typowe dla prawicy, w Polsce charakteryzują niemal całe społeczeństwo. A efekt takiego rozumowania jest przewidywalny. Tak jak bohater potrzebuje antybohatera, tak duma z ojczyzny, która staje się bohatera uosobieniem, wymaga swojego kontrapunktu. W przypadku dumy z pochodzenia jest to ksenofobia, często ukryta, choć zawierająca się w narracji niepodległościowej. Nowy śpiewnik patriotyczny kolektywu Łaski dał głos bohaterom tradycyjnych pieśni, pozwalając im na wyrażenie słabości. Jest to, w mojej ocenie, niepodważalna i jedyna wartość tego projektu.
Nina Jaszewska
Zobacz inne teksty autora: Nina Jaszewska
Recenzje
Z tej samej kategorii: