Po dziurki w nosie
Przywidział mi się robak
w dojrzałej czereśni, którą wcześniej
nosiłam na uchu, niby jak kolczyk, bo nie mam
dziurek w uszach.
Teraz dziurka tkwi w owocu
i chociaż w pobliżu nie ma węża,
ten wkrótce zepsuje się.
Ktoś musi to przecież robić
I jakżeż ty zrobisz krok w nieskończoność?
Wtulam się w futro i wydaje mi się, że wiem. Jest
ciepły, pachnie kurzem i zwędzonymi
resztkami. Pies jest od merdania, pies jest od szczekania.
Uwielbia nurzać się w ziemi i taarzać
w umarłym. Odlany z melancholii;
do śmierci tęskni.
Macierzyństwo
z Boznańskiej
Matka przytula dziecko, żeby
się jej nie rozpłynęło w tle ulicy.
Ściska je, by nie było widać twarzy,
by nie słyszało jak ma na imię.
Jak gdyby bez tego mogło siebie rozpoznać.
Joanna Żabnicka
Poetka o ciągotach dramatopisarskich. Opublikowała arkusz poetycki Tymczasem w ramach almanachu Połów. Debiuty poetyckie 2011. Jej wiersze przeczytać można było w „Arteriach”, „Czasie Kultury”, Dwutygodniku.com, „EleWatorze”, „Tygodniku Powszechnym”, „sZAFie” i „Zeszytach Poetyckich”. Niebawem ukaże się jej debiutancki tomik Ogrodnicy z Marly.
Zobacz inne teksty autora: Joanna Żabnicka