Archive for styczeń, 2014

szkice

Magdalena Nowicka

Dziwodamy i postżydówki albo jarmark odmieńczyń

Katarzyna Zdanowicz-Cyganiak podjęła się bardzo ambitnego zadania opowiedzenia o współczesnej liryce polskich autorek przez pryzmat fundującej ich poezję potrójnej inności/obcości (tych dwóch kategorii autorka używa zamiennie). Po pierwsze, chodzi tu o doświadczanie podmiotowego wyobcowania w konfrontacji z zewnętrznym światem, agresywną kulturą albo stygmatyzującymi normami społecznymi. Po drugie, analitycznej wiwisekcji została poddana literatura kobieca, traktowana jako dyskurs użądlony innością egzystencjalnej emigracji w zmaskulinizowanym świecie.

Aleksandra Dańczyszyn

Wiersze

chcesz wiedzieć co u mnie? schudłam 50 kilo/ więc będzie ci łatwiej podnieść je na duchu o ile go nie zatarłeś/ prześlizgując się tak płytki po strukturze chodnika/ dni ustępują bez rozgłosu w połączonych naczyniach przelewa się tak przelewa/ od kiedy zaczęłam pracować sprzedawać na godziny chcesz znać aktualny kurs?/ mhm maturalny egzamin dojrzałości ten sam który oblałeś tak szczeniacko/ a przecież próbowałam ci pomóc/ mówisz że znasz sposób na życie i przebudzenie w innych wymiarach/ 90 60 90 za dużo? och pomyśl właśnie tyle trwa przeciętny film/ a już jutro polecę wyżej niż dreamliner o ile nie powieszę się na sznurku…

Karolina Felberg

Rurand współcześnie, czyli „za nic nie można posunąć się dalej”

Rurand sam sobie panem, sam sobie bogiem (i to w dodatku w trzech osobach). Nie pilnuje siebie i innych, lecz ostro przegina. Nie przeszedł także na drugą stronę mocy – nie wyczynia żadnych rebelii ani innych brewerii. Ma nawet własną twierdzę (zamczysko bez smoka i innych atrakcji), a jest nią heteroseksualizm – na tym polu jakoś zupełnie nie czuje ducha czasów. Co innego tradycyjna rola kobiety – tę by natychmiast zniósł i na śmietnik historii odesłał. Wszak kobieta jest po to, by nieść szczęście i odprężenie – tak zresztą mężczyźnie, jak sobie samej.

Zuzanna Drząszcz

Wiersze i prozy

Licealistki, w tym te z mojej szkoły, będą się podniecać i latać za nim po pubach. Będą zmieniać stoliki, byle tylko znaleźć się bliżej obiektu swojej plakatowej miłości. […] Przecież możliwe, że on wstawi to na Fejsa lub Insta, a wtedy plus 10 do swagu! Ich koleżaneczki, także fanki, które zostały w domu, będą się ślinić i piszczeć, i srać i szczać, że członek ich ulubionego zespoł, ulubiony gitarzysta Boga, Buddy, Allaha czy tam Latającego Potwora Spaghetti, ma zdjęcie z ich mordeczkami. Co z tego, że nawet z nim nie rozmawiały. Siedziały koło niego, oddychały tym samym powietrzem! Mają farta, kurwy!u

Paulina Matuszewska

Wiersze

rynek zbyt wolny i związki niezbyt/ chemiczne by coś nam z tego wyszło/ bo miłość ssie – stwierdził poeta – trudno/ nie poważać zdania poety który ma tak/ spektakularne statystyki na fejsie// chyba tylko w niego można wierzyć skoro/ nawet drób ukrzyżowany nuży już/ zwiotczały w zimnej galarecie powtarzalności/ skoro autor zmartwychwstał podmiot liryczny/ ledwo dycha za godzinę brutto na umowie/ o dzieło – tak przypadkowe że aż doskonałe// jak nasza love story – gdzie ja jestem/ twoim mięsem ty jesteś moim mięsem/ i równoprawnie pieprzymy się wzajemnie/ bo to ponoć jedyne co umiemy robić tak –/ mocno i zdecydowanie.

Monika Fiodorów

Wiersze

droga siostro jak długo jeszcze morze głów twoich wsiąkać będzie/ w brudnobiały bruk? z prawego brzegu nie wyrwie cię traktat,/ referendum, nie zabiorą zachłanne zakusy./ na finale/ wyśmieją twoją wolność i sanitariuszy. rozejmy zakopano,/ nie wstajesz zza grobu zrobionego naprędce z bandaży,/ kul snajperskich. rząd sanitariuszy/ twoich ustawia się z urzędu, u rzędu czekając/ karnie na rozkazy. telefony z zachodniej granicy/ się urywają. nie ma już nóg/ Bruksela, tylko jej rękami możemy próbować zgarniać, co zostanie,/ co przytomne. coś ostało się? obstupuerunt omnes,// choć od nas wciąż ślą tobie koce bandaże/ kukły w okopach.

Andrzej Szpindler

Ezo-realizm Poniekąd

Jej program nazywa się Naga prawda. Jak sam tytuł wskazuje, rzecz należy do nocnego pasma. To swoiste kalambury. Jeżeli zgadniesz słowo, wybierasz: zgarniasz pięćset złotych albo (jeżeli dzwonisz dla dobra ogółu) prezenterka, na twoje życzenie, odsłania piersi. Z czasem okazuje się, że obnażone wdzięki mogą na trwałe odcisnąć się w życiowej masie, rzucając urok na całkiem pokaźną gromadkę męskich telewidzów, którzy pod ich wpływem potrafią doznać objawienia. Podniośle ogłaszają swoje odejście od dotychczasowego napuszenia. […] Mężczyźni obiecują szukać dobra i piękna. Bazując na zadziwieniu nagością, szykuje się znaczący przewrót.

Jakub Nikodem

Czarni jakobini i stawka uniwersalizmu

Jednak dyskurs wolności, uprawiany przez filozofów oświecenia i przyjęty przez autorów rewolucji, radykalnie mijał się z praktyką niewolnictwa w zamorskich koloniach. Podczas gdy „pisarze” wraz z mieszczanami porównywali siebie do ludzi zniewolonych, tylko w jednym Santo Domingo pół miliona prawdziwych niewolników harowało na dobrobyt metropolii. Czarnych dyskurs wolności nie obejmował. Ich człowieczeństwo nie wynikało z prawa natury, jak w przypadku białych, lecz było negowane przez prawa rynku. Buck-Morss pokazuje, że ani Locke, ani Monteskiusz, ani nawet Rousseau nie dostrzegali tej niekonsekwencji.

Sławomir Płatek

Poemat o tych którzy nowy świat

wolność wiedzie na barykady wszystkie/ reguły i dzieci rewolucji być może znaleźliśmy/ błąd: trzeba być geniuszem/ żeby być dzieckiem a nie narodzić się ponownie próbowałeś/ kiedyś tak? ja nie raz datowany przeświadczeniem/ kiedy zdanie jest w kropce zjedzmy myśli niech zostanie/ głos odbijający się od marginesu w lewo i prawo/ lewolucja i prawolucja popatrz jak wychodzi/ po angielsku/ francusku i rosyjsku prawda/ że pomyślałeś tchórzu/ o języku że sprawdziłeś i wyszło ci że na opak/ to ajculower/ (znajdź jeden błąd)// wiem: szukasz w słowie/ zamiast wróżyć z wątroby której nie widać nie sięgasz/ dalej niż wzrok…

Wojciech Borkowski

Piątek Roboczy

jak głupi Charlie Chaplin do zupy wziąłem leki rozpuszczone z kieliszka/ jak szedłem na obiad to spotkałem Ewę zadała Mi wiele cierpienia/ szprycowała mnie Haloperidolem Scopolaminą Fenaktylem celem ukatrupienia mnie i nie tylko mnie/ nawet Mariana obaliła Fenaktylem tak że padł w kiblu o czym doniósł mi Rysiek/ natomiast Szyszce pękło serce na obserwacji i umarł o czym doniósł mi Janek i się powiesił/ jest pochmurno i zimno jestem ogolony i czysty prawie wszystkie liście z drzew liściastych opadły/ czekam zakupów od pani Jasi żadna po nocach mnie nie kocha/ pojmali silnego jak tur Benka ponieważ uciekł

Tomasz Dalasiński

Nieopowiadania

Za 20 minut (bo w międzyczasie dotarliśmy z kierowcą do miejsca przeznaczenia) wygłoszę referat o afektywnej teorii podmiotowości, samemu nie wiedząc, co ten termin może oznaczać. Więc będę kłamał, o ile można kłamać, skoro, jak się wyżej rzekło, nie ma prawdy (bo czy kłamstwo bez prawdy pozostaje kłamstwem?). No chyba, że prawda jest. Wobec czego (to do siebie) pozostańmy przy „chyba” i napijmy się kawy. - - - - - - - - - - Dość męczące godziny sięgania do poważnych rejestrów filozofii i kultury (również bez „i”) – to, co za mną, odczepia się łatwo albo wcale nie chce się odczepić. Wszystko zależy od tzw. jakości przedmiotu…

Wakat – kolektyw pracownic i pracowników słowa. Robimy pismo społeczno-literackie w tekstach i w życiu – na rzecz rewolucji ekofeministycznej i zmiany stosunków produkcji. Jesteśmy żywym numerem wykręconym obecnej władzy. Pozostajemy z Wami w sieci!

Wydawca: Staromiejski Dom Kultury | Rynek Starego Miasta 2 | 00-272 Warszawa | ISSN: 1896-6950 | Kontakt z redakcją: wakat@sdk.pl |