głosy
mówimy do ciebie rozkołysani wiatrem rozproszeni wszystko
co możemy dzieje się w języku a musisz wiedzieć że mówimy
językami zwierząt językami cieni wszystko co możemy dzieje
się też w naturze dlatego pamiętaj że w las się obrócisz
głos pierwszy: siostro zbyt długo szukałaś dla mnie miejsca
jeśli możliwe jest piekło to uwierz podejdź do niego rozbierz się
zrób to w moim imieniu jeśli możliwy jest chłód to musisz wiedzieć
że on się dzieje małgorzato zbyt długo nie miałaś dla mnie imienia
magdalena lebda żyła trzy dni śpij aniołku tyle mówią o mnie napisy
stara klimczakowa wierzyła że moje odejście dało początek jednej
z was jakie to szczęście narodziny bliźniąt w rok po stracie dziecka
a więc nie umarłam cała ale teraz nie o tym a o bieli którą pamiętam
musisz wiedzieć że była dla mnie pokarmem dźwiękiem matką
głos drugi: wszystkie moje dzieci oddałam naturze musiałam być matką
sprawiedliwą chociaż ponosiłam klęski musiałam być matką chociaż było
we mnie tyle z dziecka musiałam być żoną chociaż jeśli była w tym miłość
to miała swój początek w chorobie i strachu nigdy nie usłyszeliście z moich
ust słowa skargi choć wiem że pamiętasz zimowy poranek kiedy zapłakałam
przy tobie musisz mi wybaczyć zapomnieć pamiętaj że nauczyłam cię
rozpoznawać i suszyć zioła to powinno wystarczyć
głos trzeci: wszystkie swoje dzieci poświęciłem ziemi nie mogłem inaczej
pamiętam dzień kiedy gałąź sosny rozcięła twój policzek pomyślałem od tej
chwili należysz do lasu ranę zalałem pszczelim kitem latami obserwowałem
gojącą się bliznę a kiedy drzazga wędrowała żyłą w kierunku mojego serca
zapytałaś śmierć? pierwszy i ostatni raz usłyszałem to słowo z twoich ust
a kiedy przynosiłem na swojej skórze ciemne kleszcze widziałem w twoich
oczach dno głębinowej studni scyzorykiem wyciągałaś pajęczaki z ciała
byłaś przy tym uważna tak jak tylko potrafi być córka w obliczu straty
a kiedy alkohol oddał mnie styczniowej nocy to ty wyrwałaś
mnie bieli chciałem nadać ci imię planetoidy magdalena
pochwała matek
nasze matki nigdy nie były u siebie ale zawsze należały do nas myślę że musiały
być świadome że noszą w okolicach brzucha kruszywo a każdy nieostrożny ruch
to ubywanie naszym matkom śniły się nasze babki i ich szorstko wypowiadane
proroctwa nasi ojcowie zawsze byli u siebie zajmowali tylnie ławy w zimnym
kościele upodobali sobie adwentowe pieśni zdrowaś mario łaskiś pełna pan
jest z tobą bywały też dni żałoby kiedy kondukt nosił na ustach cichą melodię
wówczas to oni podtrzymywali dębowe trumny uroczyści chłodni nie nasi
za to milczące matki zawsze należały do nas zobacz stajemy się im podobne
przyjmujemy je nocami zapuszczamy włosy nabieramy w siebie kruszywa
peregrynacja
święty obraz niosą tu z przeciwległego wzgórza odświętni chłopi i pachnące
różaną wodą wiejskie kobiety procesja musi pokonać strome zbocze i kładkę
przerzucaną nad rwącym potokiem dzieci niosą białe świece na rękach mają
glinę rankiem grzebały jeża znalezionego na progu domu ich matka (nie jest
stąd urodziła tu czwórkę dzieci jedno oddała ziemi) przygląda się swoim
ciemnym dłoniom widzi spękania i blizny od wycinanych w brzezinie cierni
myśli o drzewie renklody złamanym przez halny wiatr o jego zetlałej
materii w tle litania przygląda się twarzom oddanym modlitwie
myśli żadnej w tym podniosłości tylko słowa
Małgorzata Lebda
(1985) Urodziła się w Nowym Sączu, wychowywała się w beskidzkiej wsi Żeleźnikowej Wielkiej. Wyróżniona Stypendium Twórczym Miasta Krakowa (2006), Stypendium Grazelli (2006), Stypendium MKiDN (2012). Ostatnio wydała tom Granica lasu (WBPiCAK, Poznań 2013). Jej wiersze tłumaczone były na języki: angielski, czeski, serbski, słoweński, rumuński, rosyjski. Doktor nauk humanistycznych. Nauczyciel akademicki. Fotografuje. Mieszka w Krakowie.
Zobacz inne teksty autora: Małgorzata Lebda
Wiersze
Z tej samej kategorii: