Wiersze

***

na miejsce każdej spalonej tęczy stawiali dwie następne.
przy każdej palonej tęczy pojawiali się harcerze
i trzymali pod nią na kijach wegańskie kiełbasy.
grali w podchody. to taka gra nie na telefon.
po nocnej zabawie skrupulatnie gasili ogień.

na miejsce każdej spalonej palmy stawiali dwie następne.
nad każdą paloną palmą przylatywali żołnierze
i trzymali na kijach wegańskie kiełbasy, pili niewiele,
a ten, który prowadził helikopter nie pił wcale.
po nocnej zabawie skrupulatnie gasili ogień.

zabawa do rana dla każdego. gorąco, plaże, 88 tęcz, 2008 palm.
tak powstała polska Floryda, Nowa Warszawa,
15 linii metra. metro jeździ prawie z prędkością światła,
światło nas nosi, na świetle można się położyć.

a ty po nocnej zabawie próbujesz ugasić ogień,
a ja i tak płonę, płonę, płonę.
odpuść, i ugotuj na mnie, nie wiem,
na przykład wodę.
jak żołnierz.

 

***

segreguje śmieci nie dla świata,
lecz dla mnie.
wyłącza dźwięk na reklamach.
drapie po plecach.
w sezonie kupuje co dzień bób,
na kaca colę
(wspieramy takie koncerny).
wspólnie nie słuchamy radia.

zabiera na spacer.
wraca.
ja też wracam.

 

***

w tym dniu, w którym
zaczęła interesować mnie twoja głowa,
zaczęła interesować mnie
moja głowa.
zaczęły interesować mnie
moje myśli,
moje myśli, czyli ty,
twoje myśli,
twoja głowa.
przy okazji reszta ciała,
twojego ciała,
przy okazji chmura,
którą możesz zobaczyć,
powietrze, którym możesz oddychać.
na wszelki wypadek
skład powietrza.
na wszelki wypadek skład powietrza
w języku niemieckim.

wybierzemy się do Berlina?

 

***

urodziłam się, lecz nie pamiętam.
nauczyłam się chodzić, nie wiem jak,
ale korzystam do dziś, bardzo fajne.
nauczyłam się mówić. dobrze, że wtedy,
bo teraz nie dałabym rady, nie mam talentu do języków.
w szkole miałam takie sobie oceny,
dziś, gdybym zaczęła podstawówkę jeszcze raz,
miałabym lepsze.
w liceum chyba się akurat zamyśliłam,
bo nie przypominam sobie zbyt wiele.
skończyłam studia, nie wiem po co.
obroniłam pracę magisterską, wzruszyłam ramionami,
przeprowadziłam się nad morze.
pracowałam lekko.
obecnie mieszkam w Warszawie,
jestem błaznem.
nic nadzwyczajnego.

wychodzę z psem.
urodził się jakoś śmiesznie w ciszy.

Adelka Truścińska

Zobacz inne teksty autora:

    Wakat – kolektyw pracownic i pracowników słowa. Robimy pismo społeczno-literackie w tekstach i w życiu – na rzecz rewolucji ekofeministycznej i zmiany stosunków produkcji. Jesteśmy żywym numerem wykręconym obecnej władzy. Pozostajemy z Wami w sieci!

    Wydawca: Staromiejski Dom Kultury | Rynek Starego Miasta 2 | 00-272 Warszawa | ISSN: 1896-6950 | Kontakt z redakcją: wakat@sdk.pl |