Poetki „F-pisma” (przekład: Tomasz Pierzchała)

Inna Krasnopier

 

*

Rodzic wysyła swe dziecko do grand-rodzica. Po
drodze — dziecko spotkane jest przez zwierzę. Zwierzę chce
przemówić, ale nie może. I dlatego — pokazuje na
palcach. Dziecko nie rozumie, ale czuje. Idzie dalej

Zwierzę podąża na przód, lecz się potyka. Wiele
razy. Dziecko zapomina, dokądże szła. Ale dociera do
domku. Jakiegoś tam domku. W domku jest wszystko, ale nie ma nikogo

Dziecko przypomina sobie język spotkanego wcześniej zwierzęcia. Аż
nagle, widzi  je same. Zwierzę w domku. Albo domu. Zwierzę
ściąga ubranie zwierzęcia i okazuje się
człowiekiem. Dziecko zakłada na siebie ściągnięte przez zwierzę ubranie

Przed nami: dziecko w ubraniu zwierzęcia, a zwierzę,
okazawszy się człowiekiem. Mają co roztrząsać, we wszystkich językach

Dziecko w ubraniu zwierzęcia przypomina sobie, że szła do grand-rodzica

A tu, ukazuje się człowiek, ściągnąwszy ubranie, które
ona założyła. Dziecko pyta: dlaczego mam na sobie twoje ubranie?
Dlaczego ciebie nie rozpoznaję?

Dlaczego zwracam się do siebie, a nie do ciebie. A szłam do ciebie. Wysłali
mnie. Szłam do ciebie. Ale na miejscu ciebie — ktoś inna

Dlatego siebie zjem

[zjada]

 

*

Siedzimy razem. Siedzimy razem. Siedzimy. Twarz ma dwa
końce. Twarz ma górę i dół. I nie ma zakończenia twarzy. Zakończenia twarzy
schowane, w mięśniu twarzy. W kieszeni dla identyfi-twarz. W sushi zwijanym
z twarzami

przeszłości. Bohater nie ma bohatera. Bohatera wkopała się. Bohatera oblała twarze
wodą, taką wodą, której nie będzie końca. Nie będzie końca twarzy. Bez
twarzy nie rozpoznasz szkatułki [ Rózgi. Rówieśnicy ]

===============

 

Maria Łobanowa

 

//

raga o ciepłych wspomnieniach
wije się jak dymek szczpiący kołysząc się i falując
warzywa korzeniowe czułości skomplikowane i wydrążone jak mosty nad tamizą
stoisz zakrywając dłońmi pokój
taka przepiękna
taka przepiękna
taka przepiękna
najlepsza
najlepsza
najlepsza
ciemność na świecie

 

//

wylizuje ojczyzna-ryś
kobiety
jabłoniowe
leciwe
w chustach pawłoposadzkich
ranach kłutych
z purpurowymi zabarwieniami
na ramionach
nawijając na pięść
ojczystą mowę

 

//

ja — spasiony kot wiktor
ja — bezimienny zagraniczny agent
ja — kobieta, zabita przez armaturę
ja — wszystko co pogwałcono, upokorzono i zabito
każda wiadomość o tym
każdy obraz, każde słowo
to ja podnoszę czoło przed listą znajomych
i przymierzam cudze nieszczęścia na sobie
jak rajstopy, naciągam na głowę
wychodzę z domu niczym na śmierć
zżywam się z przemocą
zasypiam z myślami o przemocy
jestem maluczki maluczki maluczki
w niedziele, kiedy wierzący wychodzą na służbę
idę do takich jak ja maluczkich maluczkich
wyciągamy swoje smartfony
i zaczynamy czytać o doświadczeniu cierpienia
prawie każdy płacze i nie może spokojnie przeczytać tekstu
słuchamy siebie na wzajem jak spowiedzi
a potem palimy na dole, uśmiechamy się
i rozchodzimy się na tydzień
dodając się do listy znajomych
żeby stawiać  serduszka
żeby lajkować obrazki
żeby komentować wspólne fotki
nie tak jak zwykle, a w szczególny sposób
jakbyśmy mówili sobie nawzajem —
zaczekaj, niech przeczytam za ciebie,
jeśli cierpisz.

=======================

 

Anastazja Piari

 

* * *

kiedy umrę
z mojej czaszki zrób karmnik
weź wiązaną czapkę ala hełm
połóż w niej
powieś na drzewie
w naszym sadzie
niech wlatują do oczodołów
składają błękitne planety
swych przyszłych dzieci
z dziobami
robaków pełnymi
zielono-czarno-fioletowe
wracają rano i wieczorem
tak kiedyś wracali
z pocałunkami
pełnymi życia
w objęcia my
nie płacz

 

* * *

jeśli nie oglądać wiadomości
może się wydawać
że wszystko w porządku
po prostu pada silny deszcz
korytka ściekowe wszędzie się zatkały
i woda nie ma dokąd odejść
jak nie ma dokąd odejść gniew
przepełniający nas
pod ciężarem dwudziestu lat wojny
przeciw wolności odejść z
dusznej rodziny
zabójców z dziada pradziada
żyć swoim życiem
nie tłumacząc się przed
domowym tyranem
z pacyfizmu i anarchii
kopulujących w tobie
nam nikt nie płaci
wyryj to sobie na hełmie
pod którym nie ma głowy
wszyscy ludzie siostry
i tysiące miłosierdzi
odliczamy na mapy
po których odchodzimy
uciekamy lecimy płyniemy
przed natrętami i kosmonautami*
nikt nie śmie
nazywać nas liberałami

* kosmonauta – slangowe określenie policjantów z OMON-u ubraniach i wyposażonych  do rozpraszania demonstracji   (przypis tłumacza)

=====================

 

Dinara Rasulewa

 

10 UMRZYJ

ty w lustrze siebie widziałaś
zapytał
musisz umrzeć
jesteś brzydka
zły
umrzyj
masz chude nogi z takimi nie można żyć
brzuch
cellulit
podwójny podbródek z takim nie można żyć
umrzyj
ty nie umiesz gotować nawet kaszy
jesteś straszna
swój brzuch
widziałaś? z takim nie można żyć albo chociaż nie noś crop topów
i obcisłych też
masz obwisłą skórę
jesteś stara nie masz już dwudziestu
a nawet dwudziestu pięciu,
ale dwadzieścia sześć lat,
chopin napisał swój pierwszy polonez w wieku sześciu lat
(spóźniłaś się o dwadzieścia lat)
dostojewski biednych ludzi w wieku 24
dumas damę kameliową  w wieku 23
sagan coś tam  w wieku 19 lat
wiersze wituchnowskiej w wieku trzynastu lat były lepsze od twoich w wieku trzydziestu
masz pot i zmarszczki
a propos, ty w lustrze siebie widziałaś
chodzisz przynajmniej na siłownię?
pasternak napisał
doktora żywago w wieku dwudziestu czterech lat
mozart swój pierwszy koncert na klawesyn
W WIEKU CZTERECH LAT
burgess — mechaniczną pomarańczę
w kilka tygodni, umierając na raka mózgu,
masz słabe wiersze
masz zbyt dużo
kości boleśnie kłują
nie ma od ciebie pożytku
masz zbyt mało
włosów
wszystko przejebałaś
masz maleńki mózg
mogłabyś być wyższa
ty niczego nie piszesz
umrzyj
widać u ciebie pory pryszcze zmarszczki
grubą skórę na łokciach
w oczach widać ból i strach
i fałsz
zadziory rozstępy sucha skóra
popękane naczynka blada skóra żyły
przypomnę, chopin
napisał swój pierwszy polonez w wieku sześciu lat.
musisz umrzeć.

 

4 ŚWSB

śmierć, wolność, samotność, bezsens.
quinoa, klej, awokado, szampon.
śmierć, wolność, samotność, bezsens.
sól himalajska, świeczki, cieciorka.
śmierć, wolność, samotność, bezsens.
zamówić buty, podciąć końcówki.
śmierć, wolność, samotność, bezsens.
zarezerwować hotel, rajstopy 40 den.
śmierć, wolność, samotność, bezsens.
noworoczne prezenty: mama, tato, babcia, Pietia.
śmierć, wolność, samotność, bezsens.
lista gości, wybrać tamadę.
śmierć, wolność, samotność, bezsens.
jogurt, czarny chleb, worki na śmieci.
śmierć, wolność, samotność, bezsens.
witaminy, uzi, joga dla ciężarnych.
śmierć, wolność, samotność, bezsens.
ogórki, papier toaletowy, kefir.
śmierć, wolność, samotność, bezsens.
żywność dla dzieci, syrop na kaszel.
śmierć, wolność, samotność, bezsens.
odebrać buty z naprawy, zadzwonić do mamy.
śmierć, wolność, samotność, bezsens.
papiery rozwodowe, opłacić czynsz.
śmierć, wolność, samotność, bezsens.
kiełbasa wędzona 300  gram.
śmierć, wolność, samotność, bezsens.
oddać buty do naprawy, zadzwonić do córki.
śmierć, wolność, samotność, bezsens.
ziemniaki 5 kilo, sadzonka, chrzan.
śmierć, wolność, samotność, bezsens.
kurczak, wezwać hydraulika, mleko.
śmierć, wolność, samotność, bezsens.
oddać buty do naprawy, zadzwonić do nikogo.
śmierć, wolność, samotność, bezsens.
smecta, ibuprofen, no-spa, immunal.
śmierć, wolność, samotność, bezsens.
śmierć, wolność, samotność, bezsens.
śmierć, wolność, samotność, bezsens.
zażyć tabletki, serial o siódmej.

 

przełożył Tomasz Pierzchała

Inna Krasnopier, Maria Łobanowa, Anastazija Piari, Dinara Rasulewa

Zobacz inne teksty autora:

    Wakat – kolektyw pracownic i pracowników słowa. Robimy pismo społeczno-literackie w tekstach i w życiu – na rzecz rewolucji ekofeministycznej i zmiany stosunków produkcji. Jesteśmy żywym numerem wykręconym obecnej władzy. Pozostajemy z Wami w sieci!

    Wydawca: Staromiejski Dom Kultury | Rynek Starego Miasta 2 | 00-272 Warszawa | ISSN: 1896-6950 | Kontakt z redakcją: wakat@sdk.pl |