Im dłużej czekasz na przyszłość, tym będzie krótsza (Loesje), czyli wymawianie (posłuszeństwa) dominującej wyobraźni politycznej

są różne typy lewackiego rozeznania aktywistycznego w rzeczywistości, są różne typy lewicowego podejścia akademickiego do rzeczywistości. jedna z dominujących rozkmin widzi świat, który neoliberalny kapitalizm wziął za pysk, opanował na amen, świat, w którym trzeba się skrzyknąć razem, dokonać masowego zrywu w kierunku przestrzeni lewicowej/socjalistycznej/komunistycznej.

intelektualna, lewicowa Akademia posługuje się często tzw. silną teorią, która odwołuje się do determinujących nasze życie historycznych logik i struktur. i tak dowiadujemy się od mądrych głów, że tkwimy w monolitycznym kapitalizmie, żyjemy w kapitalistycznej „nowoczesnej gospodarce-świecie” (Immanuel Wallerstein), „realnym kapitalizmie” (Samir Amin), „realizmie kapitalistycznym” (Mark Fisher); że neoliberalny kapitalizm buduje naszą tożsamość i modeluje nasze pragnienia; i że ten cały „planetarny kapitalizm” (Nick Srnicek, Alex Williams) „koniecznie trzeba znieść, a w jego miejsce stworzyć globalne praktyki egalitarnej współpracy” (Jodi Dean).

„opowieści nas więżą, opowieści nas wyzwalają, żyjemy i umieramy od opowieści” (Rebecca Solnit).

opowieści utrzymujące, że żyjemy w (totalnym) kapitalizmie i że funkcjonujemy (jako podmioty) za sprawą Kapitalizmu (tak, przez duże „K”, ach, ta transcendencja!), mówią, że lewicowe, socjalistyczne albo komunistyczne szczęście spotka nas dopiero w świecie po kapitalizmie. zagrzewają więc do walki antykapitalistycznej. powtarzają, że najpierw globalna walka, a później globalne szczęście. twierdzą, że „tę przyszłą cywilizację trzeba zbudować” (Edwin Bendyk), trzeba dopiero „skonstruować nowy świat z chaosu bezkrólewia” (znowu Bendyk). perorują, że musimy bardziej pomęczyć naszą wyobraźnię, bo „nie mamy jeszcze gotowych narracji nie tylko na przyszłość, ale nawet na konkretne »teraz«, na ultraszybkie przemiany dzisiejszego świata. Brakuje nam języka, brakuje punktów widzenia, metafor, mitów i nowych baśni (. . .) Jednym słowem – brakuje nam nowych sposobów opowiadania o świecie” (Olga Tokarczuk). (będzie o tym później, ale już teraz powiem do Olgi – nie, Olga, nie brakuje nam języka, punktów widzenia, metafor i nowych baśni! Ich jest dużo, ale wiele osób nie chce lub nie może ich po prostu dojrzeć.) są też głosy napominające, co robić. w zdecydowanej większości są to głosy mężczyzn, wykładających, od czego należy zacząć, jakim szlakiem podążać, jakich znaków się trzymać, dokąd zmierzać…

podsumowując: (mówią, że) jest jeden wielki kapitalizm, alternatywny świat musimy dopiero zbudować. musimy znieść cały ten totalny Kapitalizm, aby zbudować nowy, lepszy świat. nie zapomnijmy o tym, że musimy ten świat najpierw skrupulatnie zaprojektować w naszej lewackiej wyobraźni. oczywiście, musi to być projekt na skalę globalną, musi opleść całą kulę ziemską.

a ja się zapytam: czy nie jest to zajebiście przygnębiająca perspektywa?

ten natłok pracy do wykonania… przytłaczający afektywnie. tak, chodzi o całą kulę ziemską, o cały ten „globalny kapitalizm” i jego ponadkontynentalne przepływy.

sorry, jeszcze dowalę, bo

musimy pamiętać, że ten nowy, lepszy świat w naszych głowach i w rzeczywistości musi być bowiem:

(i, uwaga, teraz pójdą przymiotniki i określenia, przez które myśli się, pisze i wymawia – tak w aktywizmie, jak i w Akademii silnej teorii – kapitalizm)

„olbrzymi, potężny, wytrwały, aktywny, ekspansywny, postępowy, przekształcający; penetrujący, dyscyplinujący, kolonizujący… wszechobecny, samo się reprodukujący, racjonalny, działający według swoich praw i logik, samo się naprawiający; zorganizowany i organizujący… powołujący do życia, kreatywny, elastyczny; zwycięski i dominujący… realny, pozytywny oraz mający zdolność obdarzania tożsamością i znaczeniem” (J.K. Gibson-Graham).

jeśli lewicowa, socjalistyczna lub komunistyczna przestrzeń taką (patrz na powyższe przymiotniki) nie będzie, to „będziemy skazani na barbarzyństwa” (Peter Frase).

no, właśnie. można się albo załamać, albo zgrywać bohatera na barykadach (obalić „planetarny kapitalizm”) i robić za straż przednią (wymyślać tę „przyszłą cywilizację”).

silna teoria jednak kusi, bo obsadza nas w jakże popularnym, oswojonym i lepliwym scenariuszu bohatera:

dominujące wyobraźnie antykapitalistyczne „wiążą [podmioty] ze społecznymi opowieściami i obrazami, w których kapitalizm stanowi potężną i wszechogarniającą obecność, której społeczne oraz ekonomiczne konsekwencje są w dużej mierze szkodliwe. Takie reprezentacje [kapitalistycznej totalności] wzbudzają gwałtowne uczucia i interpelują nas jako rewolucyjne antagonistki i antagonistów względem kapitalistycznego systemu ekonomicznego” i – paradoksalnie – „możemy właśnie »pragnąć« owej »kapitalistycznej totalności« z powodu potężnych antagonistycznych sentymentów, jakie ona w nas powoduje” (J.K. Gibson-Graham)

auć… i co teraz?

poza silną teorią oraz jej aktywistycznym odpowiednikiem, który paranoicznie widzi wszędzie tylko Kapitalizm, a dopiero daleko, daleko na horyzoncie jakąś przyjemną przyszłość, jest jeszcze tzw. słaba teoria i aktywizm, który dostraja się do różnych inicjatyw, czerpie z nich energie, zmienia się w nich, bierze i zapyla gdzie indziej, aktywizm, który nie odtrąca i nie przekreśla inicjatyw w skali lokalnej, tratuje je jako „miejsca ucieleśnionego uczenia się komunizmu” (Oona Morrow, Claire Brault).

„zamiast stawiać to jakże tradycyjne, aczkolwiek często paraliżujące, pytanie: »co robić?«, można przyjrzeć się temu, »co już jest robione«, przyczynić się tym samym do budowania wiarygodności i wzmacniania alternatywnych ekonomii” (J.K. Gibson-Graham, Gerda Roelvink), które mogą zdominować, a z czasem przecież wyprzeć, kapitalistyczne stosunki klasowe.

feministyczne antropogeografki J.K. Gibson-Graham zachęcają nas do porzucenia „władczej wiedzy czy też moralistycznego obiektywizmu” i zwrócenia się w stronę „słabej teorii, która nie może wiedzieć, że eksperymenty społeczne skazane są na porażkę lub też że wzmacniają dominację hegemonicznej formacji; teorii, która nie może wiedzieć, że gospodarka na świecie nigdy nie ulegnie przeobrażeniom pod wpływem różnorodnych projektów lokalnych. Silna teoria ustawia nas na pozycji bezradności, ponieważ stawia przed nami historycznie odsłaniające się logiki oraz struktury, które ograniczają politykę.”

jeśli zatem komunizm rozumieć jako „przeobrażeniową formę bycia-wspólnie” (Ceren Özselçuk, Anna Curcio), to niezwykle istotne są próby stwarzania nowych ekonomicznych wymiarów społecznych, które pomagają nam „uczyć się i politycznie organizować wokół idei komunizmu jako czegoś rozsądnego, atrakcyjnego, praktycznego i już obecnego, immanentnego naszemu doświadczeniu” (Stephen Healy).

stąd też dziwaczne i kontrproduktywne wydaje się zbywanie praktyk ekonomii uczestniczącej, eksperymentalnych instytucji społeczno-ekonomicznych czy lokalnych praktyk gospodarczych (lokalna żywność, rolnictwo miejskie itp.) jako „odpolityczniowych lifestyle’owych wyborów” (Jodi Dean), „tańszej wersji prywatyzacyjnych, indywidualistycznych i sekciarskich praktyk jednego procentu społecznego” (tak, znowu Jodi Dean) czy „ulotnych gestów” świadczących o „wszechogarniającej porażce” walk lewicowych (Nick Srnicek, Alex Williams). są to bowiem działania w terenie ułatwiające szersze przeobrażenia w makroskali.

w nich się uczymy innych sposobów życia, innych sposobów bycia, innych sposobów pracy z innymi.

przecież sukcesy, jakie odniosła polityka feministyczna w wielu miejscach na świecie, „nie były rezultatami formalnego zorganizowania się na globalną skalę, aby stawić czoła globalnym strukturom patriarchalnej władzy” (J.K. Gibson-Graham). „zmiany w małej skali mają moc wprowadzania szerszych przeobrażeń, a polityka ukierunkowana terytorialnie może być siłą rewolucyjną, jeśli będzie replikowana w różnych miejscach na świecie” (J.K. Gibson-Graham).

ileż można czekać na tę przyszłość, która ma nadejść? przyjść najpierw do głowy jako pomysł na to, co ma być? objawić się w głowie jako mapa? ułożyć się w głowie w pozytywny program nowego, lepszego jutra?

lepiej chyba zajrzeć tu i ówdzie, z nadzieją i zaciekawieniem, zbierać kartki z przyszłości, by tę przyszłość mieć przy sobie jak najszybciej.

nie kiedyś.

nie po upadku „planetarnego kapitalizmu” (Nick Srnicek, Alex Williams).

jak najszybciej.

Rafał Majka

Aktywista równościowych ruchów społecznych, lewicowych, feministycznych, intersekcjonalnych, LGBTQ. Lubi rysować i obserwować rzeczywistość społeczną.

Zobacz inne teksty autora:

Wakat – kolektyw pracownic i pracowników słowa. Robimy pismo społeczno-literackie w tekstach i w życiu – na rzecz rewolucji ekofeministycznej i zmiany stosunków produkcji. Jesteśmy żywym numerem wykręconym obecnej władzy. Pozostajemy z Wami w sieci!

Wydawca: Staromiejski Dom Kultury | Rynek Starego Miasta 2 | 00-272 Warszawa | ISSN: 1896-6950 | Kontakt z redakcją: wakat@sdk.pl |