Miałem swego czasu okazję zapoznać pewnego uzbeckiego dziennikarza, skatologa-amatora z przekonania. Twierdził, że od najmłodszych lat dusił w sobie tę osobliwą pasję, której podświadomie dawał upust już w piaskownicy, kopiąc głębokie doły w obłąkańczym poszukiwaniu plastycznej „glinki”. Jednak wiele wody upłynęło, nim ostatecznie zdołał wydusić z siebie, czym był faktycznie obiekt jego westchnień.
Nim stał się redaktorem w piśmie dla uprawiających sporty ekskrementalne „Wysoka półka”, przebył drogę jak jelito cienkie – długą i krętą. Rozpoczął dość bezpośrednio jako kierowca pojazdu asenizacyjnego w firmie Szamb-elan vita!. Rychło jednak został zwolniony z powodu zbytniego zaangażowania emocjonalnego w wykonywane obowiązki (zwykle płakał i groził własną śmiercią podczas spuszczania zawartości zbiornika do kolektora). Po tym przykrym zdarzeniu przerzucił się na obornik, wprowadzając w życie ludową dewizę: „Raz na wozie…”. A nawoził się niemało i skupiał, by na pola dostarczać zawsze gorący towar. Jego osobisty wkład w pracę został dostrzeżony i w nagrodę za swoje ekscesy został gospodarzem corocznych targów branżowych, organizowanych w kafeterii „Cafe kalia”. To właśnie podczas tego spotkania poznał wysoko postawionego redaktora jeszcze wyżej sytuującej się „Wysokiej półki” i sam został dziennikarzem.
W tym osobliwym czasopiśmie prowadził ustęp prognostyczny: „Kolonoskop”, zajmujący się przepowiadaniem aury i nadchodzącej przyszłości. Jako że już na studiach zgłębił tajniki fekatomancji, jego skromna kolumna pękała w szwach od wróżb i nieczystości, zapowiadających jednak nadejście lepszego jutra. Tu kilka cytatów, będących odpowiedziami na listy mieszkańców stolicy:
Formy „Kopiec kreta” i „Kopiec dużego kreta” zwiastują ciężko strawną sytuację, która jednak z czasem zostanie rozwiana przez pomyślne wiatry. Warto zwrócić w tym miejscu szczególną uwagę na symbolikę tzw. „małego ogonka” wieńczącego formę. Jego przestrzenne ulokowanie może w rozmaity sposób uszczegóławiać znaczenie tej wróżby. (Np. wertykalne ułożenie, ulokowanej w prawym górnym rogu formy – patrząc z perspektywy wysiadującego – to fatalny omen zwiastujący koniec terminów przydatności do spożycia części produktów w lodówce kogoś z rodziny lub bliskich znajomych).
Forma „Księżyc w I kwarcie” zapowiada nastanie pomyślnych kolei losów. Zaś Forma lustrzana, czyli „Księżyc w III kwarcie”, zwiastuje sytuację dokładnie odwrotną: czyli niepomyślne nastanie się w kolejce po losy. To układ bardzo popularny wśród stałych bywalców dużych kasyn. Obie te konfiguracje mogą wieścić także przyszłe gody, zamążpójścia i wesela. Co ciekawe, bardzo podobna konfiguracja, jednak rozbudowana o dodatkowy element: „Księżyc i wyjący pies”, zapowiada stagnację w relacjach damsko-męskich, zwłaszcza gdy występuje u samotnych kawalerów.
Wszelkie formy spersonalizowane, przywołujące na myśl pejzaże i obrazy z dzieciństwa, stają się niechybną zapowiedzią nadciągających (nieuchronnie jak biegunka) schizofrenii, paranoi lub, w najlepszym wypadku, licznych sentymentalnych uniesień.
Dział mojego znajomego nie przynosił jednak kokosów – same tylko kasztany, toteż jako pierwszy został spłukany. Na odchodnym nienawistny naczelny nieprzyzwoicie napaskudził mu w życiorysie, więc o dalszej karierze dziennikarskiej mojego znajomego nie mogło być mowy. Ostatecznie postanowił przekwalifikować się diametralnie z dzień- na nocnikarza. Trzeba przyznać, że w końcu los się do niego uśmiechnął (co zresztą zwiastował „Księżyc w I kwarcie”), ponieważ jego prototyp nocników podgrzewanych ciepłem własnym – „Termocz 3000” – przydał mu miano międzynarodowej sławy konstruktora. Spod jego ręki wyszło zresztą jeszcze wiele innych modeli, tu godne wspomnienia są nocniki z wodotryskiem („Aquauryna”), luksusowe nocniki samobieżne („Moczsedes”), czy też nocniki z funkcją recytacji panegiryków opiewających korzystającego – model „why-noT2.0?”
Pocztówki z wybranymi modelami do nabycia i obejrzenia (w tej kolejności) u mnie – za symboliczną opłatą.
-Prytułka.
Felietony
Z tej samej kategorii: