kochani
[kiepska baletnica]
never say never ‘cause it’s never ‘never’ –
Yoko Ono, Bad Dancer
nie pomyl zjawy z jawą.
nie zamień miejscami: zjawy ze snu i zjawy z jawy.
na łące złocieni zło cieni i łaski złotych blasków:
kim jesteś dziś, kim nie byłeś w poniedziałek?
czy łatwiej odróżnić jabłko od gruszki, czy kota od psa?
co widzi papuga w czapce niewidce, patrząc w krzywe lustro?
kochani – całuję, gram z pogodą w okręty,
wilki wyją, fontanny śmieją się i płaczą.
kochani, ktoś na pewno wygra mecz tenisowy –
choć tak bardzo chciałbyś, żeby był remis.
nasz spis byłych kochanków i kochanek,
nasz sen o niebyłych kochankach i kochankach:
nigdy nie mów nigdy bo nigdy nie jest nigdy.
w nocy łóżko zrzuciło go – samo uniosło się,
potem spadło mu na głowę:
nigdy nie mów nigdy bo „nigdy” nigdy nie ma.
do widzenia. do widzimisię.
w sianie na wierzbie rośnie gruszka w cieście.
gra orkiestra wojskowa
Godotów z Godotowa.
poeta klnie jak szewc, który nie ma pewności,
czy kiedykolwiek uszyje kolejną parę butów.
wiersz wychodzi z domu i wraca
do baru i mówi: stawiam wszystkim.
kochani, być na wagarach i pisać wiersz –
nowy wiersz o niczym innym:
ty i ten twój staroświecki futuryzm!
kochani – mam taką słabość, że na pytanie wprost
zawsze odpowiadam wprost – ale tym razem
nie ulegnę mojej słabości i nie odpowiem.
ANALEMMA
[autoremix]
*
tęcza rdzewieje w deszczu
koty wyłażą na progi domów jak ślimaki
ta ulica zawsze trzymała się z daleka od miasta
(w tym mieście śródmieście leży na przedmieściu –
na peryferiach)
Obieżyświat Zawalidroga i speleolog Powsinoga wchodzą do baru.
różowożółty rynek jest zielononiebieski –
wszystkie kałuże odbijają tę samą chmurę
jeździ na łyżworolkach z przytwierdzoną do pasa tacą
na której buduje domek z kart
idę na rynek z koszem na przepych
wypływam i nurkuję w pagórek
na horyzoncie wieżowiec podtrzymuje altostratus
za rynkiem cmentarz
za cmentarzem plaża – w plaży przepaść
dla ochłody zziajani plażowicze zanurzają się w przepaści
katarynka wkręca nas do złej piosenki
szczwół barszcz szczwoligorz szparzyca gorysz
Kochani, w idealnie ostrym bezwietrzu etezje! oroshi! banguio!
gregale! xalok!
z chmury dada pada deszcz dada
gra orkiestra wojskowa Godotów z Godotowa
Najlepsze najlepszości z podróży po Andailuzji!
Obieżyświat Zawalidroga i speleolog Powsinoga wychodzą z baru.
*
siedzę tu już rok wpatrując się w słońce –
na niebie widzę analemmy
nieopatrznie poruszyłem twoje delikatne włoski, cierpienie –
i teraz cierpię
osiem os
osa
osa
osa
osa
osa
osa
osa
osa