Problem doświadczenia oraz jego reprezentacji pojawia się zawsze wtedy, kiedy badawcza uwaga skierowana jest na medium przekazu, czyli język. W przypadku opowieści, w której negocjowanie granic realności i fikcyjności odbywa się w intelektualnej „przestrzeni możliwego” – jedynej dostępnej podmiotowi, który w wyniku choroby utracił umiejętność mowy i pisma, pamięć oraz zdolność komunikowania swoich uczuć otaczającemu światu – doświadczanie i reprezentowanie zachodzą jednocześnie, przecinają się i wzajemnie warunkują. Tego rodzaju opowieścią jest właśnie wołgą przez afazję (2014) Karoliny Wiktor.
Książka składa się z wybranych wpisów z bloga Wiktor. Wpisy zostały opracowane i ułożone w minirozdziały prezentujące etapy zmagania się z afazją. Blog powstał właśnie jako rodzaj terapii. Wirtualna przestrzeń Internetu okazała się doskonałym miejscem do stworzenia wielopoziomowej narracji o stopniowym wychodzeniu ze stanu „dysfunkcji intelektu”[1]. Wiktor stworzyła na swoim blogu pewną strukturę, która składa się z sieci odnośników i linków, odsyłających w różne miejsca przestrzeni internetowej. Link łączy ze sobą rozmaite treści, tworząc złożony system powiązań, w obrębie których tworzy się pewna opowieść. To nie tylko powiązania wirtualne (Wiktor odsyła czytelnika np. do nagrań muzycznych w serwisie You Tube czy autorskich blogów jakichś artystów), ale także rozbudowana sieć intertekstów, z których najważniejszym jest literatura science fiction. Świat Afazji budowany jest na wzór światów w powieściach Lema czy braci Strugackich. Inne literackie powiązania to futuryzm i poezja awangardowa (Majakowski, Czyżewski, Peiper, Brzękowski). W systemie tego typu linków funkcjonuje podmiot autorski na blogu[2]. Tworzą one wokół niego rodzaj złożonej konstrukcji. Wiktor używa pojęcia labiryntu na określenie przestrzeni, po której porusza się „ultramarynową wołgą”. Autorka sytuuje ten fikcyjny świat (Afazja) równolegle do świata realnego (real). Nie ma tutaj hierarchii, ponieważ wszystko rozgrywa się w umyśle, który funkcjonuje jako „przestrzeń możliwego”. Afazja, spowodowana wylewem krwi do mózgu, zakończyła się całkowitą utratą zdolności do komunikowania myśli, czyli utratą kodu. Był to rodzaj regresu czy resetu, cofnięcia do stanu tabula rasa, w wyniku którego kodowanie i dekodowanie komunikatu językowego lub niejęzykowego stało się niemożliwe. W wirtualnej „przestrzeni możliwego” dochodzi więc do próby odzyskania utraconego kodu.
W tym kontekście książka wołgą przez afazję jest zapisem etapów terapii, której głównym celem było odzyskanie narzędzi do komunikowania się ze światem, czyli odzyskanie kodu. Jest ona także rodzajem metarefleksji nad właściwościami własnego umysłu, nad procesem myślenia i możliwościami jego wizualizacji. Kluczową rolę odgrywa więc intelekt, którego działanie próbuje się pobudzać na różne sposoby. Istotną kwestią jest także język, czyli podstawowe medium ekspresji i wymiany myśli. Karolina Wiktor tworzy z krainy Afazji osobną przestrzeń dla siebie i dla reprezentacji doświadczenia. Ta reprezentacja nie jest jednak podrzędna wobec doświadczenia choroby – ona niejako rodzi się wraz z kodem – dlatego można określić ją jako kolejne doświadczenie lub ująć jeszcze inaczej: reprezentacja ma tutaj zdarzeniowy charakter, nie jest zakorzeniona w znaku, który posiada jakiś określony sens. Świat Afazji wyłania się z chaosu znaków – utracony został kod, który jest nie tylko ich zbiorem, ale także projektem możliwych połączeń między nimi. Proces odzyskiwania kodu jest złożony i długotrwały (stąd kluczowa dla wołgą przez afazję metafora podróży oraz niespiesznego spaceru) i zachodzi w „przestrzeni możliwego”, w której reżyserem relacji między tzw. realem a Afazją jest podmiot autorski.
1. Utrata. Umysł afatyczny
Dziedzina wiedzy zajmująca się badaniem afazji – afazjologia – ma interdyscyplinarny charakter. Badania nad „dysfunkcją intelektu” rozwijają się na pograniczu nauk przyrodniczych i społecznych. Kluczową rolę odgrywają neuropsychologia i neurolingwistyka[3]. W afazjologii namysł teoretyczny służy praktyce klinicznej. Każdy przypadek wymaga dokładnego rozpoznania i odpowiednich metod leczenia.
Afazję można ogólnie zdefiniować jako zjawisko patologii komunikacji[4]. Według M. Taylor-Sarno, dochodzi wówczas do rozpadu podstawowej komunikatywnej funkcji języka, „w rezultacie czego chorzy mają trudności z mówieniem, pisaniem, czytaniem oraz rozumieniem wypowiedzi innych osób, precyzowaniem czasu, określaniem przestrzeni oraz rozpoznawaniem przedmiotów”[5]. W polskich badaniach afazjologicznych najbardziej rozpowszechniona jest definicja Marii Pąchalskiej:
[…] afazja jest syndromem oznaczającym dezintegrację procesu przetwarzania informacji, czyli zaburzenie zdolności „dekodowania” i/lub „kodowania” różnorodnych symboli niejęzykowych i/lub językowych występujących w danym języku, kręgu kulturowym czy wspólnocie komunikatywnej, wywołane w następstwie organicznego uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego.[6]
Afazja to zaburzenia rozumienia i tworzenia komunikatów. Stopień zaburzeń zależy od rozległości uszkodzeń mózgu, w wyniku których dochodzi do osłabienia lub zaniku tak zwanych engramów, czyli śladów pamięciowych, odpowiedzialnych za dekodowanie lub kodowanie znaków określonego systemu semiotycznego[7]. W ten sposób w umyśle afatyka rodzi się chaos. Rozerwane zostaje połączenie signifiant i signifié. Celem terapii jest przywrócenie tego połączenia.
*
W 2009 r. w wyniku pęknięcia tętniaka mózgu Karolina Wiktor przeszła dwa wylewy, które spowodowały afazję. Przez około dwa miesiące była utrzymywana w stanie śpiączki farmakologicznej. Pierwszy wpis na blogu umieściła w kwietniu 2010 r. We wspomnianym już wcześniej wywiadzie w programie Kultowe rozmowy Wiktor mówiła, że pisanie było formą rehabilitacji, a „stan niemożności”, w którym się znalazła, możliwy był do opisania tylko w wyjątkowy, surrealny sposób (w formie zawiera się więc także rodzaj charakterystyki doświadczenia).
Wiktor wylewy określa jako wybuchy:
doświadczenie graniczne, jak na przykład wylew krwi do mózgu, uświadamia miałkość niektórych decyzji i wagę wyborów następnych …. przewartościowane idee lub ich całkowity brak to pierwszy obraz, który zobaczyłam po dwóch wybuchach mózgu …. [8]
(tak chciałam opisać rachunek prawdopodobieństwa)
W momencie, gdy autorka próbuje scharakteryzować swoje doświadczenie, posługuje się takimi określeniami jak doświadczenie graniczne czy trauma. Oba określenia pseudonimują złożone problemy poznawcze, angażujące świadomość ludzką w każdym jej wymiarze (emocje, sumienie, pamięć), wyznaczające moment pewnego epistemicznego cięcia, które kwestionuje wszystko, co znaliśmy do momentu jakiegoś „wybuchu”. W afazji „wybuch” jest nowym początkiem. W pamięci pojawiają się luki; każde wspomnienie tego, co przed chorobą, zostaje podane w wątpliwość i musi być sprawdzone; reagowanie na jakiekolwiek bodźce jest trudne i wymaga czasu; pojawia się panika i poczucie pustki:
wydaje mi się, że pierwsza emocja, która się pojawiła, to jej całkowity brak …. to było jeszcze w przybytku zdrowia i chorób[9] – kiedy nastąpiła moja nie-pamiętamieć dwóch miesięcy …. później czas przybrał kształt bezwładu i tym samym pustki …. nie wiesz, gdzie jest dół, a gdzie góra, prawa i lewa strona ,,,, wypowiedzenie daty twoich urodzin trwa 2 godziny …. (…) niby możesz się poruszać, chodzić, ale nie możesz pisać, czytać, myśleć …. kolejne dni …. i kolejne …. takie same ….
(afazyjne emocje, czyli sceptycznie wkurwiona)
Uczucie pustki i braku jest charakterystyczne dla afazji. Często pojawiają się także zaburzenia depresyjne, z którymi można sobie poradzić za pomocą – jak pisze Wiktor na swoim blogu – „sztucznej radości”, czyli antydepresantów[10]. Emocje nie mogą zostać wyrażone, ponieważ utracona została możliwość ich ekspresji poprzez język. „Afazyjne emocje” nie znajdują reprezentacji; podmiotowi brakuje znaków jako przedmiotów, w których te emocje mogłyby znaleźć wyraz[11]; są gromadzone wewnątrz, tama „niemożności” blokuje ich ujście.
Narracja w wołgą przez afazję – co istotne – obejmuje różne aspekty istnienia człowieka. Temat nadrzędny to intelekt i zaburzenia w jego funkcjonowaniu. Obok niego pojawia się refleksja nad ograniczeniami cielesnymi. W obrębie opowieści o fikcyjnym świecie Afazji problematyzowany jest związek psychiki i biologii. Regeneracja ciała przebiega szybciej niż regeneracja funkcji umysłu, dochodzi jednak do upodobnienia tych dwóch procesów, które polega na ukonkretnieniu czy raczej materializacji treści umysłowych. W ten sposób można opisać sferę wizualną tekstów Karoliny Wiktor: służy ona ułatwieniu odbioru i rozumienia poprzez włączenie jakichś przedstawień obrazowych czy poezji wizualnej[12]. Tego typu konkretność jest właściwością Afazji. „[…] clou idei ma być przestrzenne i wieloznaczne, choć nie zawsze logiczne i zrozumiałe dla innych” (entowie Afazji). Wiąże się to pewną dysfunkcją umysłu afatycznego, która polega na utracie postawy abstrakcyjnej, tzn. percepcja obejmuje tylko postrzeganie i nie następuje ciąg dalszy, czyli proces dekodowania treści[13]. Utrata związku ze światem językowych symboli pozostawia podmiot samotnym w świecie znaków jako pewnych materialnych tworów. Sytuacja ta przypomina doświadczenie zetknięcia się z językiem, którego nie znamy – rozpoznajemy kształt znaku, wielkość, itd., ale nie wiemy, jaki sens został mu przypisany; znak jest więc tylko pustą formą.
Podmiot osamotniony w świecie znaków podejmuje wysiłek ponownego odkrywania tego świata. Na potrzeby szczególnej podróży, której celem jest odnalezienie kodu, stworzona zostaje przestrzeń Afazji. W jej obrębie dokonuje się przepracowanie doświadczenia choroby, porządkowanie tego, co się zdarzyło (możliwe dzięki pismu) oraz proces odzyskiwania poczucia tożsamości.
2. Architektura Afazji
Gdzie leży Afazja? Obiektywnie rzecz biorąc – nigdzie. Afazja to fikcja, wytwór umysłu Karoliny Wiktor, jej własna wirtualna przestrzeń, którą postanowiła zaprezentować na blogu i w książce. Autorka jest przewodniczką po tej krainie, określa siebie jako „korespondenta z Afazji”. W ten sposób funkcjonuje jako łączniczka między przestrzenią wirtualną a tzw. realem, czyli rzeczywistością fizyczną. Zapis relacji z podróży po Afazji przybrał w książce rodzaj zamkniętej całości. Należy jednak pamiętać o statusie tej krainy – to „przestrzeń możliwego”, w której dokonuje się proces powrotu do intelektualnej sprawności. Wiktor stwierdza wyraźnie, że ten proces nigdy się nie kończy; jest rodzajem aktywności poznawczej, będącej warunkiem sine qua non egzystencji – wołgą przez afazję kończy stwierdzenie, które wykracza niejako poza książkę, kwestionując myślenie o niej jako o zamkniętym dziele: „bo walka o intelekt trwa”.
U Wiktor walka rozgrywa się w dwóch światach jednocześnie – w wyobrażonym i w realnym – które opisane są jako równoległe wobec siebie i naprzemienne. Pozostają w relacji wzajemnego warunkowania się; jeden jest warunkiem możliwości drugiego. W Afazji autorka ma zawsze przy sobie „kilka gadżetów dla uwiarygodnienia rzeczywistości”, co „pomaga w abstrakcji i w realizmie światów równoległych” (ciąg dalszy mam pod pazuchą — upominam się o kilka różnych kodów wyobraźni). Te gadżety to m.in. klucze do ultramarynowej wołgi, dowód Afazjanina („z informacjami przydatnymi dla wielu w świecie realnym”), zeszyt i ołówek do notatek czy różowe stopery do uszu („by zmniejszyć chaos”). To Afazja okazuje się bardziej konkretna, realna, a świat fizyczny jest domeną abstrakcji. Wiktor jednak nie tworzy jakiejś hierarchii tych światów – funkcjonują one jako możliwe i równouprawnione, a ich granice są płynne.
Afazja wyłoniła się z chaosu po „wybuchu mózgu”. Była „intelektualnym pustkowiem” (tak chciałam opisać…), gdzie łatwo można było utonąć „w wielkiej wodzie liter”, nie układających się w słowa. Doświadczenie choroby często opisywane jest także jako wygnanie czy przymusowa emigracja i długotrwały pobyt w „mentalnej szarej strefie” lub „obwodzie rozumienia” (streszczenie roku dla mojej pamięci).
obwód rozumienia afazji jest jednak nieprzyzwoicie podobny do realu ,,,, właściwie wszystko jest na kształt —- z tą tylko różnicą, że tutaj wszystko jest PRAWIE —- prawie wszystko rozumiesz ,,,, prawie dobrze mówisz ,,,, prawie dostatecznie piszesz ,,,, (…)
i tak prawie biegając po gumowych korytarzach obwodu, prawie się zgubiłam —- okazało się bowiem, że za każdym rogiem stoją intelektualne pustki, które mają anonimowe twarze ,,,, piętrowe luki myślenia są pałacami na jednej łapce ,,,, (…)
(przewlekła cywilizacyjna choroba)
„Obwód rozumienia” znajduje się gdzieś pomiędzy Afazją i realem. Zazwyczaj w ten sposób autorka określa szpitale lub ośrodki rehabilitacyjne. To przestrzenie możliwości; tu Afazjanin odzyskuje sprawność; są miejscami wyłączonymi i odseparowanymi; posiadają wewnętrzną strukturę oraz system nakazów i zakazów. Każdy mieszkaniec Afazji ma swojego „wielkiego prywatnego neurologa”, który jest „barczystym wysokim aniołem” (zapach wiosny nie jest podrobiony). Istnieją tzw. „nieoczywiste instytucje publiczne”, czyli ministerstwo wielkiego neurologa, które łączy się z ministerstwem psychiatrii, oraz ministerstwo logopedii i rehabilitacji (czuły total’liryzm). Funkcjonowanie w tego rodzaju „obwodzie rozumienia” ma charakter tymczasowy, jest jedynie przystankiem w podróży przez Afazję, ponieważ proces wypełniania „intelektualnych pustkowi” dokonuje się dzięki przechodzeniu z jednego „obwodu rozumienia” do innego. Jest to rodzaj labiryntu. „Obwód” oznacza więc nie tylko szpital; może to być dowolna przestrzeń, która ma w jakieś mierze systemowy charakter. Mamy więc do czynienia z „obwodami” jako rodzajami heterotopii, które ustanawiane są jednocześnie jako konkretne miejsca w fizycznej przestrzeni oraz jako miejsca w określonej przestrzeni symbolicznej[14]. Takim miejscem jest np. szpital, który jest przestrzenią choroby, czyli niedoskonałości, dysfunkcji, izolacji, wyłączenia, przy czym istnienie takiego miejsca jest konieczne; pozostaje ono w jakiejś relacji z innymi „obwodami” i spełnia wobec nich określoną funkcję. „Obwody” działają więc na zasadzie linków, wzajemnie do siebie odsyłają[15]. Opisać je można także jako rodzaj symbolicznych struktur rozumienia, odnoszących się do konkretnych zjawisk (takich jak choroba) i próbujących nadać im jakieś znaczenie.
Afazja też jest rodzajem „obwodu rozumienia”; jest pewnym uporządkowanym myślowym konstruktem, który wsparty jest szczególnym afatycznym dyskursem, rozumianym jako językowa reprezentacja jakiegoś wyobrażenia[16], i ma poniekąd charakter systemowy (ministerstwa). Jest jednak przestrzenią wyobrażoną i nieautonomiczną, ponieważ poddana zostaje silnie twórczej władzy podmiotu; należy do niego jako część intelektu i spełnia głównie funkcje terapeutyczne. Istotny jest w tym wypadku sam proces konstruowania tego rodzaju przestrzeni i odzyskiwania władzy nad narzędziami, które umożliwiają tworzenie. Najważniejszym narzędziem jest język:
w tej krainie budowanie oznacza tylko CHĘĆ konstruowania wolnej, wielopiętrowej konstrukcji myśli i skojarzeń ,,,, (…) ustrój Afazji jest zwyczajną total’liryką psychy z jej dyktatorem i ze zniewolonym umysłem ziomka w jednej osobie ,,,, koło się zamyka na języku ,,,,
(…) pod płytą chodnikową realu jest wygodnie i bezpiecznie ,,,, tutaj nie-możność i nie-sprawność zmienia się w atut możliwy – bo wyobrażeniowy (…)
na własną odpowiedzialność buduję wielopoziomowy labirynt z fantami na zachętę i z przeszkodami dla przyjemności )**(
(do centrum siebie)
W cytowanym fragmencie warto zwrócić uwagę na 1) kwestię budowania, która problematyzuje pracę umysłu człowieka odzyskującego samoświadomość i wiedzę po doświadczeniu afazji, 2) „CHĘĆ”, czyli wolę konstruowania, która napotyka opór intelektualnej niemożności, wynikającej z afatycznej „dysfunkcji intelektu”, 3) obrazowy sposób mówienia o pewnych właściwościach ludzkiego umysłu („obwód rozumienia”, „koło się zamyka na języku”, „wielopoziomowy labirynt”) oraz 4) kwestię psychiki poddanej autorytarnej władzy umysłu-dyktatora. Wszystko to zawiera się „w jednej osobie”, funkcjonującej w ustroju „total’lirycznym”.
„Total’liryzm” to neologizm, który powstał być może poprzez przekształcenie rzeczownika „totalitaryzm” lub z połączenia określeń „totalny” i „liryzm”. Trudno jednoznacznie zinterpretować to słowo. Po raz pierwszy pojawia się ono przy opisie systemu ministerstw (elementów totalnego systemu leczenia?) i dookreślone jest przez przymiotnik „czuły”. Pierwsze skojarzenia związane z „liryzmem” to uczuciowość i podmiotowość. Ustrój Afazji budowany jest przez intelekt-dyktatora, jednak konstrukcja wspiera się także na afektywnych fundamentach. Uczucia są tutaj ściśle powiązane z umysłem i językiem jako narzędziem ekspresji. Autorka wołgą przez afazję pisała: „wydaje mi się, że pierwsza emocja, która się pojawiła [po przebudzeniu ze śpiączki], to jej całkowity brak” (afazyjne emocje, czyli sceptycznie wkurwiona). Uszkodzeniu uległ mózg i – w konsekwencji – jego funkcje, takie jak pamięć czy emocje. Stopniowemu odzyskiwaniu zdolności mówienia i pisania towarzyszyło odzyskiwanie zdolności nazywania emocji. Możliwe było ich wyrażanie za pomocą gestów, ale to dopiero język nadawał im jakiś kształt i pozwalał o nich opowiadać. Wraz z językowym kodem podmiot odzyskuje narzędzie ekspresji, bez którego funkcjonowanie w realu jest niemożliwe.
3. Drewniane kody i nowa grafia
Pisanie dla chorego na afazję jest czymś więcej niż rodzajem terapii i wsparciem dla pamięci. To doświadczenie włączenia do pewnej wspólnoty, której podstawowym czynnikiem spajającym jest komunikacja. Dzięki temu zyskuje się dostęp do sfery możliwości, jaką stanowi każdy system semiotyczny. Pismo także wprowadza porządek w świecie po „wybuchu”. W ten sposób chory odzyskuje narzędzia kształtowania świadomości i ekspresji myśli[17].
Proces powrotu do wspólnoty pisma rozpoczyna się od rysowania szlaczków – to ćwiczenie, którego celem jest ponowne oswojenie się z pismem zarówno jako rodzajem zdolności fizycznej (manualnej), jak i umysłowej aktywności. Zachodzi tutaj proces aktualizowania znaków systemu językowego – to jedno z kluczowych doświadczeń Afazjanina. Proces ten dokonuje się w „ustroju” intelektualnym, funkcjonującym w inny sposób niż normalny, niedysfunkcyjny umysł, i przybiera formę „literowania luk” w wiedzy, pamięci. Najpierw odkrywane są pojedyncze znaki, potem układa się z nich większe jednostki semiotyczne, następnie łączy się w słowa i zdania – w ten sposób wypełniają się intelektualne „luki”. Przebieg tego procesu wydaje się tak oczywisty, że często metarefleksja nad jego etapami nie wydaje nam się konieczna. W Afazji natomiast pisanie o pisaniu i komunikacji ujawnia pracę człowieka w słowie, zwraca uwagę na jej mechanizmy i jej znaczenie w rekonstrukcji intelektu.
Doświadczenie pisania ma dwojaki charakter – fizyczny i intelektualny – i dlatego staje się bliskie podmiotowi, jest w pewien sposób uwewnętrznione. Afazjanin potrzebuje elastycznego i ekonomicznego kodu, który pozwoliłby porozumieć się ze światem bez nadmiernego wysiłku, na prawach ustanowionych w Afazji. Wiktor opisuje mierzenie się z kodami realu, które określa jako „drewniane”. Chodzi o nieumiejętność posługiwania się językiem uporządkowanym i logicznym, budowania spójnej wypowiedzi, której poszczególne zdania łączy jakiś stosunek, tworzący semantyczną całość. Reguła relacyjności poszczególnych części wypowiedzi zostaje w Afazji zawieszona. Wyrażanie ma tutaj charakter bardziej spontaniczny. Między zdaniami lub częściami zdań nie musi istnieć gramatyczna czy znaczeniowa łączność. Są one autonomicznymi cząstkami, niejako lewitującymi w „przestrzeni możliwego”; są rodzajem materiału, z którego kiedyś powstanie spójna i logiczna wypowiedź.
Aby ułatwić sobie ekspresję myśli i uczuć, autorka wołgą przez afazję stworzyła także swój własny kod. Opiera się on na układach znaków interpunkcyjnych. Na układy te zostaje przeniesiona funkcja pojedynczych znaków przestankowych używanych w piśmie. Te funkcje jednak zostają wzmocnione przez powtórzenie oraz przypisanie danemu układowi jakiegoś zakresu intensywności. Kod stworzony przez Karolinę Wiktor wygląda następująco[18]:
…. – zwyczajne twierdzenie
,,,, – epizod twierdzenia
—- – długotrwałe twierdzenie
!!!! – zwyczajny wykrzyknik
–!– – epizod wykrzyknika
!!-!! – długotrwały wykrzyknik
???? – zwyczajne zdziwienie
–?– – epizod zdziwienia
??-?? – trwałość zdziwienia
)*( – uśmiech
Wymyślona przez Wiktor grafia zawiera w sobie również emocjonalne reakcje. Tam, gdzie znaków jest więcej, znajduje się fragment w szczególny sposób nacechowany. Powyższy kod jest rodzajem afektywnej skali, która towarzyszy Afazjaninowi. Świadczy także o stopniu przywiązania do dokładności wyrażania znaczeń, do semantycznej przejrzystości, ułatwiającej posługiwanie się językiem. Znaki interpunkcyjne przestają być traktowane instrumentalnie jako sygnały delimitacyjne danej wypowiedzi. Wiktor przywraca im pełnoprawny status znaku, w którym może ukonstytuować się jakieś znaczenie.
Nowej grafii w wołgą przez afazję przypisane zostają różne funkcje. Czasem układy znaków są po prostu zaznaczeniem, o jaki rodzaj wypowiedzi chodzi (zwyczajne twierdzenie lub tylko epizod twierdzenia); wskazują na ważne miejsca w tekście lub takie, w których skumulowane są reakcje emocjonalne; mogą reprezentować także jakąś konkretną reakcję (uśmiech i zdziwienie). Są więc narzędziem ekspresji, które tworzy podmiot zgodnie ze swoimi potrzebami i możliwościami. Za pomocą kilku znaków interpunkcyjnych możliwe stało się również wyrażenie intensywności doznawanych emocji. „Drewniane kody realu” zostały uzupełnione o bardziej funkcjonalny kod. Powstała nowa przestrzeń znakowa do zagospodarowania – Wiktor przeznaczyła tę przestrzeń właśnie dla emocji.
4. Lustro i zdziwienie
W wołgą przez afazję podróż odbywa się w fikcyjnej przestrzeni, która ma wielopoziomową i labiryntową strukturę. Jest to jednak labirynt szczególny; taki, w którym – jak pisał Umberto Eco – „nie ma wyjścia, nie ma peryferii, nie ma środka”[19]. Podróż ultramarynową wołgą nie jest motywowana chęcią dotarcia do jakiegoś centrum, do prawdy znajdującej się pośrodku przestrzeni labiryntowej; to podróż-możliwość, która projektuje dwa przeciwne kierunki przemieszczania się. Pierwszy związany jest z wyjściem poza, ku temu, co zewnętrzne (lub temu, co wydaje się zewnętrzne) wobec podmiotu. W książce Karoliny Wiktor jest to wyjście ku znakom, przyjęcie i przetworzenie gotowego językowego kodu. Kierunek o przeciwnym wektorze to zwrot ku sobie, introspekcja, która przybiera formę ucieczki, ukrywania się, odmowy interakcji. Te dwa sprzeczne pragnienia – ciszy i rozmowy – towarzyszą procesowi wyłaniania się osobowości, dla której jedynym pewnym punktem odniesienia jest traumatyczne doświadczenie „wybuchu mózgu”.
„[…] czuję bardziej niż kiedykolwiek”[20], „[…] bardziej czuję niż wiem[21]” – te dwa wybrane cytaty dowodzą, że podróż przez Afazję odbywa się w stanie szczególnego, emocjonalnego poruszenia, wywołującego zdziwienie, które towarzyszy procesowi postrzegania. Zdziwienie jest doświadczeniem niewspółmierności, które inicjuje proces poznawczy. Niewspółmierność zachodzi zazwyczaj między presuponowanym (wyobrażonym, przejętym w wyniku edukacji, zapamiętanym, itd.) a faktycznym stanem rzeczy. Wiedza domaga się wówczas weryfikacji. W przypadku Afazjanina zdziwienie należy rozumieć jako „pierwszą przyczynę” rozpoczęcia podróży, czyli – ogólniej mówiąc – procesu poznawania.
Jednym z najtrudniejszych doświadczeń po „wybuchu” jest konfrontacja podmiotu z własnym odbiciem. Bez tej konfrontacji tożsamość jako pewna wyobrażona struktura nie może zostać scalona. Aby myśleć o sobie jako o „ja” realnym, muszę najpierw siebie zobaczyć – bez obrazu siebie tylko przestrzeń intelektu jest jedyną daną mi formą realności. Odczucie siebie wymaga potwierdzenia, które przychodzi z zewnątrz jako gotowy obraz.
to był szary i mokry spacer w realu —- nic specjalnego – zwykła dawka zdrowia ,,,, już na finiszu dostrzegłam swoje odbicie w witrynie bieliźniarskiej —- tak między stanikiem a pończochą znajdowała się moja twarz z różowymi stoperami w uszach ,,,, próbowała zamknąć usto ze zdziwienia i wreszcie „wyciągnąć te cholerne stopery” – i udało się ,,,, w jednym momencie chaos hałasu zmiótł mnie pod płytę chodnikową ,,,,
przesiedziałam tam kilka dni w odrętwieniu ,,,, (…)
(…)
miałam kilka centymetrów wzrostu, kiedy stanęłam na powrót przed witryną ,,,, trzy manekiny zamieniły się majtkami i ciągle ufnie patrzą w przestrzeń ,,,, szok chaosu się zmniejszył ,,,,
(samotność pod płytą chodnikową, czyli poudarowa fobia społeczna)
W trakcie spaceru przypadkowo doszło do konfrontacji podmiotu z własnym odbiciem w witrynie sklepowej. Konfrontacja wywołała zdziwienie. Pojawił się także rodzaj podejrzliwości wobec świadectwa wzroku. Gestem ujawniającym tę podejrzliwość jest wyciągnięcie stoperów z uszu – próba włączenia innego zmysłu do procesu odbierania i interpretowania otoczenia. Próba ta kończy się szokiem spowodowanym hałasem. Proces poznawczy zostaje gwałtownie zatrzymany; podmiot przechodzi w stan odrętwienia, intelektualnej hibernacji pod płytą chodnikową, gdzie ma miejsce także pewnego rodzaju regres – zmniejszenie się wzrostu, zamknięcie w sobie.
Ucieczka pod chodnik była odmową akceptacji obrazu narzucającego się podmiotowi, przynależącego do świata chaosu, przed którym „ja” broni się, używając różowych stoperów. Stopniowo jednak następuje oswajanie się z tym obrazem. Ponowne przyjrzenie się sobie okazuje się łatwiejsze, ponieważ to, co odbija się w witrynie, jest już w jakiejś mierze znane. Dzięki kolejnym konfrontacjom z odbiciem możliwe jest jego uwewnętrznienie i opanowanie chaosu. Kiedy zyskuje się jakiś stabilny obraz (wyobrażenie) siebie, przestaje się już być bezbronnym w zetknięciu z rzeczywistością.
Proces oswajania obrazu siebie jest jednak bardziej skomplikowany. W wołgą przez afazję ponowne ustanowienie podmiotu w realności ma stadium pośrednie, które polega na stworzeniu pewnego substytutu „ja”.
[…] ,,,, przez zupełny przypadek poznałam w lustrze enta, który szukał prawdy w nosie —- dodajmy w lewej dziurce ,,,,
przyglądaliśmy się długo naszym wargom, zębom, ale istotne były uszy, a właściwie małżowiny ,,,, […]
(entowie Afazji)
Ent zamieszkuje drugą stronę lustra. Wyglądem przypomina tego, kto patrzy w lustro (ma przynajmniej te same części twarzy). Z kolei ten, kto patrzy, wydaje się naśladować ruchy enta. Ta wzajemność, kontakt zapośredniczony poprzez lustro, które odwraca, ale nie zniekształca, pozwalając na zobaczenie czegoś przed sobą, poza „ja” jako kontekstem – jest rodzajem identyfikacji[22]. Ent to odbicie podmiotu, które zostaje ustanowione jako przedmiot oglądu (jest usytuowane przed poznającym podmiotem, ale pozostaje zależne od jego percepcji). Podmiot znajduje się u progu procesu utożsamienia, rozpoznania odbicia jako obrazu siebie. Ten obraz zawsze pozostanie w jakiejś mierze zewnętrzny wobec „ja”, ponieważ jego tworzenie wymaga medium. Odbicie jest rodzajem dowodu na istnienie, a książka Wiktor prezentuje dwa możliwe sposoby reagowania na ten dowód. Pierwszy to szok i zdziwienie – reakcje emocjonalne, które blokują przepływ myśli oraz mogą powodować pragnienie ukrycia się i zaniechania jakiegokolwiek działania. Drugi sposób to rodzaj szczegółowej analizy, w której „ja” (jeszcze nie rozpoznane jako „ja”) staje się przedmiotem poznania; dzięki medium zostaje ustanowiony dystans, będący rodzajem przestrzeni dla myśli (analizy racjonalnej). Samoidentyfikacja jest więc wypadkową dwóch metod poznawania – emocjonalnej i myślowej.
W wołgą przez Afazję swoista metodyka poznawania świata przedstawiona została jako proces niekonkluzywny, nienastawiony na stworzenie jakiejś syntezy. Wiktor nieustannie przygląda się szczegółom (elementom twarzy, poszczególnym znakom). Znamienne, że w przytoczonych fragmentach nie pojawia się słowo „twarz” jako określenie pewnej całości, którą ogląda się w lustrze. Całości jeszcze nie ma i być nie może. Afazja oferuje ciągłą zmianę, nowe lustra i obwody; jako „przestrzeń możliwego”, Afazja – w sposób odwrotnie proporcjonalny do ustępujących skutków uszkodzenia mózgu – ciągle się rozszerza.
5. Zakończenie
W Afazji nic nie jest pewne, ale wszystko jest możliwe – to główna właściwość tej wyobrażonej krainy. W tym sensie jest ona fikcyjna – zdarzenia, które się w niej rozgrywają, nie podlegają weryfikacji; nie istnieje jakieś zewnętrzne kryterium, w oparciu o które można rozstrzygać o jej statusie (mówienie o nim byłoby w gruncie rzeczy próbą ustalenia relacji między myślą a językiem w ogóle[23]). Można określić ją jako rodzaj reprezentacji doświadczenia, przy czym jest to reprezentacja o zdarzeniowym charakterze[24], znakowy wyraz ekspresji, w którym dystans czasowy dzielący doświadczenie i reprezentację został zredukowany do minimum. Poza tym, reprezentowanie w Afazji to proces subiektywny, angażujący umysł i ciało „ja” (myśleniu słów towarzyszy fizyczne doświadczenie).
Świat, który stworzyła Wiktor, jest światem budowanym w oparciu o znak (czyli fikcję), a nie realność. Tu możliwe są powtórzenia, skutek działania wcale nie musi mieć przyczyny, a opowieść – logicznego przebiegu. Wraz z kodem Afazjanin odzyskuje możliwość ekspresji uczuć, komunikowania się ze światem, nawiązywania kontaktu, wymiany informacji, reprezentowania myśli za pomocą znaku. Książka wołgą przez afazję to rodzaj uniwersalnej narracji o komunikacji jako warunku egzystencji.
Uniwersum komunikacyjne, po którym Afazjanin podróżuje, jest „przestrzenią możliwego”, co oznacza, że oferuje różne drogi rozwoju. Podróż w książce Wiktor jest jednoznacznie opisywana jako progresja. Możliwość ma jednak jeszcze jeden wymiar – wymiar negatywny. Świat, który powstaje, jest zagrożony rozpadem, kolejnym „wybuchem”. Nie sposób przewidzieć, kiedy optymizm człowieka-konstruktora będzie musiał ustąpić miejsca konieczności. W wołgą przez afazję pusta przestrzeń między możliwością a koniecznością została wypełniona twórczym działaniem. Doświadczenie kreacji jest dla Afazjanina autoterapią. Każdy nowy znak lub kompozycja wizualna zmniejsza poczucie „niemożności” i pozwala na nowo zadomowić się w realu.
6. Bibliografia
1. J.D. Barrow, Kres możliwości? Granice poznania i poznanie granic, przeł. H. Turczyn-Zalewska, Warszawa 2005.
2. M. Bense, Świat przez pryzmat znaku, przeł. J. Garewicz, Warszawa 1980.
3. M. Foucault, Inne przestrzenie, przeł. A. Rejniak-Majewska, „Teksty Drugie” 2005, nr 6, s. 117-125.
4. M. Maruszewski, Afazja. Zagadnienia teorii i terapii, Warszawa 1966.
5. R. Nycz, Poetyka doświadczenia. Teoria – nowoczesność – literatura, Warszawa 2012 (Nowa Humanistyka, t. 3).
6. W.J. Ong, Pismo a struktura świadomości, przeł. M. Pęczak, „Przegląd Humanistyczny” 1988, nr 4/5, s. 161-179.
7. M. Pąchalska, Afazjologia, Warszawa 1999.
8. K. Rosner, Narracja, tożsamość i czas, Kraków 2003 (Horyzonty Nowoczesności: Teoria – Literatura – Kultura, t. 26); taż, Narracja jako struktura rozumienia, „Teksty Drugie” 1999, nr 3, s. 7-15.
9. K. Wiktor, wołgą przez afazję, Warszawa 2014.
10. M. Zaleski, Niczym mydło w grze w scrabble, „Teksty Drugie 2013, nr 6, s. 33-47.
[1] W ten sposób K. Wiktor definiuje afazję. Ta definicja pojawiła się w wywiadzie przeprowadzonym przez Katarzynę Marcysiak w programie „Kultowe rozmowy” („Kultowe rozmowy: Karolina Wiktor”; wywiad opublikowano w serwisie You Tube 8 listopada 2014 r.).
[2] Przedmiotem mojej pracy będzie oczywiście analiza wołgą przez afazję – blog traktuję jako rodzaj kontekstu, który oświetla pewne problemy zawarte w książce. Jest on też dobrym uzupełnieniem lektury – wpisy często uzupełniane są jakimiś zdjęciami czy linkami do muzycznych nagrań (to tzw. „przypisy i fanty do/ z afazji”). Blog ciekawy jest także pod innym względem – wpis to rodzaj zapisu in statu nascendi; książka to wynik selekcji, skrótów i korekt. Na blogu „widać” pewne sposoby przekazywania treści przez afatyków (lub Afazjan – K. Wiktor preferuje tę drugą nazwę, żeby uniknąć posługiwania się medyczną terminologią, która brzmi zbyt uczenie i obco; tą nazwą będę posługiwać się w tej pracy). Warto przyjrzeć się np. układowi liter, zdań, obrazków, czyli samej warstwie wizualnej. W książce próbowano ten układ zachować, jednak ciążenie konwencji marginesów i wyjustowanego tekstu okazało się zbyt silne.
[3] M. Pąchalska, Afazjologia, Warszawa 1999, s. 9; zob. także: M. Maruszewski, Afazja. Zagadnienia teorii i terapii, Warszawa 1966.
[4] M. Pąchalska, dz. cyt., s. 7.
[5] Tamże, s. 27.
[6] Jw.
[7] Tamże, s. 17 i 28.
[8] Ten cytat i nast. wg wyd.: K. Wiktor, wołgą przez afazję, Warszawa 2014. W wołgą przez afazję nie ma żadnego ze znanych nam sposobów porządkowania treści w książce: nie ma numerów stron, numerów rozdziałów, układ treści na stronie jest różny, dołączone są zdjęcia, fragmenty poezji wizualnej autorki i in. Konieczne jest więc ustalenie jakiegoś sposobu orientowania się w książce – w przypadku cytatów będę podawać w nawiasach tytuły minirozdziałów.
[9] Chodzi oczywiście o szpital. W wołgą przez afazję szpitale i ośrodki rehabilitacji nazywane są także „obwodami rozumienia”. Na blogu można spotkać też określenie „dystrykt rozumienia”. Określenia te – autorka sama się do tego przyznaje – są zaczerpnięte z literatury science fiction.
[10] Wpis z 24 sierpnia 2010 r.
[11] Por. M. Zaleski, Niczym mydło w grze w scrabble, „Teksty Drugie 2013, nr 6, s. 34 i nast.
[12] W 2014 Karolina Wiktor założyła nowy blog, na którym zamieszcza tworzoną przez siebie poezję wizualną (www.poezjawizualna.blogspot.com). Kilka kompozycji zostało włączonych do wołgą przez afazję.
[13] M. Pąchalska, dz. cyt., s. 92 i nast.
[14] M. Foucault, Inne przestrzenie, przeł. A. Rejniak-Majewska, „Teksty Drugie” 2005, nr 6, s. 120-121.
[15] „Heterotopie zawsze zakładają system otwarcia i zamknięcia, który jednocześnie izoluje je i czyni przepuszczalnymi.” (tamże, s. 123).
[16] Ten wątek zostanie rozwinięty w innej części pracy.
[17] Zob. W.J. Ong, Pismo a struktura świadomości, przeł. M. Pęczak, „Przegląd Humanistyczny” 1988, nr 4/5, s. 159.
[18] Znaczenie poszczególnych układów znaków interpunkcyjnych Wiktor opisała na swoim blogu (wpis z 12 grudnia 2010 r.).
[19] Cyt. za: A. Łebkowska, Fikcja jako możliwość. Z przemian prozy XX wieku, wyd. II, Kraków 1998, s. 16.
[20] Wpis blogowy z 2 lipca 2010 r.
[21] Fragment kompozycji słowno-wizualnej, zamieszczonej w wołgą przez afazję.
[22] Por. M. Foucault, dz. cyt., s. 120.
[23] Nie od dziś wiadomo, że jednoznaczne określenie tej relacji nie jest możliwe. Pisała o tym m.in. Hanna Buczyńska-Garewicz we wstępie do książki Maxa Bensego pt. Świat przez pryzmat znaku. Dla zilustrowania aporetycznego charakteru tej kwestii Buczyńska-Garewicz powołała się na Wittgensteina i Witkacego. Pierwszy jest zdania, że to język dominuje nad myślą, a jego granice są także granicami myślenia. Witkacy natomiast uprzywilejowuje myśl; język określa jako środek jej wyrazu, postulując stałe rozszerzanie sfery wyrażalnego (H. Buczyńska-Garewicz, Semiotyka i filozofia znaku, s. 31-32, [w:] M. Bense, Świat przez pryzmat znaku, przeł. J. Garewicz, Warszawa 1980).
[24] Por. s. 4 tej pracy.
Klaudia Muca
(1991) Pochodzi z Lubelszczyzny; studentka krytyki literackiej na UJ; zainteresowania: najnowsza literatura polska, literatura w cyberprzestrzeni i badania performatywne.
Zobacz inne teksty autora: Klaudia Muca
Recenzje
Z tej samej kategorii: