Prawo do mieszkania realizuje jedną z najbardziej podstawowych potrzeb każdej jednostki i należy do katalogu socjalnych praw człowieka. Wartość ta musi być prawem chroniona i za pomocą systemu prawnego wzmacniana poprzez budowę konkretnego wzorca zachowań. W tym sensie prawo do mieszkania staje się przesłanką do oceny prawidłowości funkcjonowania danego systemu prawnego w każdym demokratycznym państwie, a wyraz i kształt tego prawa pozwala na studium nad aksjologią budującą dany system prawny.
W polskim systemie prawo do mieszkania to uprawnienie chronione Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej. Wartość fundamentalna, zgodnie bowiem z art. 75 ust. 1 Konstytucji: „władze publiczne prowadzą politykę sprzyjającą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli, w szczególności przeciwdziałają bezdomności, wspierają rozwój budownictwa socjalnego oraz popierają działania obywateli zmierzające do uzyskania własnego mieszkania”.
Norma ta i wynikające z niej obowiązki są adresowane przede wszystkim do władz państwa i w pewnym zakresie do samorządu terytorialnego.
Stwierdzić należy jednak, iż kształt polityki mieszkaniowej wpływa na wiele innych sfer życia społecznego, m.in. na rynek pracy, sytuację rodzin i ich dzietność, prawa dziecka. Prowadzenie przez państwo polityki ułatwiającej ludziom uzyskanie własnego mieszkania nie musi ograniczać się tylko do rozszerzania zakresu własności domów i mieszkań. Własność daje najwięcej uprawnień, jednakże polityka władz może również ułatwiać korzystanie z mieszkań na dogodnych zasadach na podstawie innych tytułów prawnych, np. na podstawie umowy najmu. Polityka ta może mieć wpływ na kształtowanie pewnych postaw społecznych, o których mowa będzie poniżej. Niestety, wbrew uchwalonemu prawu często zdarza się, że nie wobec wszystkich prawo człowieka do mieszkania jest respektowane, co – odważniej można powiedzieć – jest odbiciem istnienia w społeczeństwie negatywnych postaw, w tym fundamentalnych uprzedzeń i braku zrozumienia.
Dosyć głośnym przykładem naruszenia prawa do mieszkania stała się sprawa, kiedy to pewien Sąd Rejonowy odmówił wieloletniemu homoseksualnemu partnerowi zmarłego lokatora prawa do skorzystania z dobrodziejstwa dyspozycji art. 691 § 1 Kodeksu cywilnego. Przepis ten przewiduje możliwość wstąpienia w stosunek po zmarłym najemcy małżonkowi niebędącemu współnajemcą lokalu, dzieciom najemcy i jego współmałżonka, innym osobom, wobec których najemca był obowiązany do świadczeń alimentacyjnych, oraz osobie, która pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu z najemcą. Osoby wymienione powyżej wstępują w stosunek najmu lokalu mieszkalnego, jeżeli stale zamieszkiwały z najemcą w tym lokalu do chwili jego śmierci.
Kwestia osoby, która pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu z najemcą, stała się w tym wypadku miernikiem wielu postaw i norm społecznych.
W omawianej sprawie partner zmarłego najemcy wniósł do Sądu Rejonowego pozew o ustalenie, że wstąpił w stosunek najmu lokalu po zmarłym, twierdząc, iż od 9 lat do chwili śmierci najemcy mieszkał z nim i pozostawał w związku partnerskim, charakteryzującym się wspólnotą gospodarczą, uczuciową i cielesną. Sąd Rejonowy w swoim wyroku oddalił powództwo, stwierdzając, że osoba tworząca nieformalny związek partnerski z osobą tej samej płci nie jest objęta katalogiem osób uprawnionych do skorzystania z prawa wstąpienia w stosunek prawny po zmarłym najemcy w myśl art. 691 Kodeksu cywilnego. Tak uznając, Sąd przyznał w konsekwencji logicznego myślenia, iż nieformalny (w tym wypadku jedyny) partner zmarłego nie jest osobą, która pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu z najemcą! Jakie więc musi być wspólne pożycie dwojga partnerów, by można było mówić o związku mającym znaczenie prawne?
Rozpoznając apelacje powoda oraz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Sąd Okręgowy powziął poważne wątpliwości, dlatego też zwrócił się do Sądu Najwyższego z pytaniem prawnym, czy faktyczne wspólne pożycie, o jakim mowa w art. 691 § 1 Kodeksu cywilnego, dotyczy także osób pozostających w nieformalnych związkach partnerskich z osobami tej samej płci.
Sąd Najwyższy w swojej uchwale z dnia 28 listopada 2012 r. stwierdził, iż osobą faktycznie pozostającą we wspólnym pożyciu z najemcą jest osoba połączona z najemcą więzią uczuciową, fizyczną i gospodarczą, także osoba tej samej płci. W uzasadnieniu uchwały Sąd Najwyższy wskazał, iż pojęcie „wspólne pożycie” oznacza szczególnego rodzaju więź, obejmującą również wspólne zamieszkanie, niekonieczne zresztą dla trwania tej więzi, ale jednoznacznie ją umacniające i obligatoryjne do skorzystania z uprawnienia wynikającego z art. 691 Kodeksu cywilnego. Wobec braku w omawianym artykule obostrzenia pojęcia „wspólne pożycie” przydawką „małżeńskie”, a więc wobec oczywistego zerwania powiązania tego pojęcia z wzorcem pożycia w małżeństwie, omawiany przepis ma zastosowanie nie tylko do związków heteroseksualnych niepołączonych węzłem małżeńskim, ale także do związków homoseksualnych, w których tworzą się takie same więzi jak między konkubentami. Sąd uznał, iż nie ma przekonujących racji przemawiających za różnicowaniem – na płaszczyźnie prawnej – skutków wynikających ze wspólnego pożycia hetero- i homoseksualnego. Przeciwnie, więzi emocjonalne, fizyczne i gospodarcze powstające w ramach takiego pożycia są w obu przypadkach tożsame i mogą tworzyć równie mocną spójnię.
Formalnie uchwała Sądu Najwyższego w danej sprawie wiąże tylko sąd, który zadał pytanie prawne. Inne sądy mogą ją brać pod uwagę, choć nie mają takiego obowiązku. Tylko bowiem uchwały wpisane przez Sąd Najwyższy do tzw. księgi zasad prawnych wiążą inne składy SN (tej uchwały nie wpisano do księgi).
Ciekawym byłoby rozważenie przedmiotowej sprawy w kontekście poliamorii, tj. czy omawiane uprawnienie do wstąpienia w stosunek prawny najmu po zmarłym lokatorze miałoby zastosowanie do osób pozostających w związku poliamorycznym. Analizując przesłanki, na podstawie których Sąd Najwyższy ustalił swój pogląd, uznać można, iż ciekawym byłoby wykazywanie w sprawie podobnej do powyższej następujących kwestii:
a. Czy związek poliamoryczny to nieformalny związek partnerski? W tym wypadku należałoby wykazać racje przemawiające za brakiem różnicowania – na płaszczyźnie prawnej – skutków wynikających ze wspólnego pożycia osób pozostających w związku poliamorycznym z tymi, które tworzy standardowe małżeństwo czy konkubinat.
b. Czy osoby żyjące w związku poliamorycznym budują takie same więzi, jakie powstają pomiędzy małżonkami czy konkubentami?
c. Czy więzi emocjonalne, fizyczne i gospodarcze powstające w ramach pożycia poliamorycznego mogą być tożsame i mogą tworzyć równie mocną i spójnię jak w małżeństwie czy też konkubinacie?
Odpowiedzi na te pytania stanowić mogą punkt wyjścia do oceny obecności problemu poliamorii w polskim systemie prawnym.
Dla rozstrzygnięcia analizowanego zagadnienia prawnego istotne znaczenie ma wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z dnia 2 marca 2010 r., nr 13102/02, w którym podkreślono, że orientacja seksualna jako jedna z najbardziej intymnych części życia prywatnego jest chroniona przez art. 8 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, sporządzonej w Rzymie dnia 4 listopada 1950 r. Ponadto – zdaniem Trybunału – art. 14 konwencji, obejmujący także orientację seksualną, chroni przed odmiennym traktowaniem, stosowanym bez obiektywnego i racjonalnego uzasadnienia. Trybunał zaznaczył, że podnoszona przez sądy polskie ochrona rodziny w tradycyjnym sensie jest ważnym powodem mogącym uzasadniać różnice w traktowaniu, ale do tego celu państwo może zmierzać różnorodnymi środkami. Oznacza to, że państwo musi brać pod uwagę zmiany w postrzeganiu niektórych kwestii społecznych, łącznie z tym, że istnieje wybór w sferze sposobu realizacji życia prywatnego i rodzinnego.
W tym świetle racjonalnym jest zmierzenie się obecnie z wyciszonym problemem związków poliamorycznych, których struktura nie powinna mieć wpływu na udzielenie twierdzącej odpowiedzi na wyżej zadane pytania.
Z pewnością po wydaniu przez Sąd Najwyższy uchwały w 2012 r. utarła się droga do dochodzenia prawa do wstąpienia w stosunek najmu po zmarłym najemcy dla osób żyjących w związku poliamorycznym. Należałoby jedynie wykazać, iż więzi emocjonalne, cielesne i gospodarcze powstające w ramach pożycia w związku poliamorycznym są identyczne jak więzi występujące w związku małżeńskim, partnerskim czy konkubinacie. Nie ma bowiem żadnych argumentów jurydycznych, socjologicznych ani psychologicznych, które uzasadniałyby różnicowanie prawnych następstw wynikających ze wspólnego pożycia heteroseksualnego, homoseksualnego czy poliamorycznego. Przeciwko poszukiwaniu rozbieżności w tym zakresie przemawiają zresztą względy konstytucyjne, tj. ustanowiony w art. 32 Konstytucji nakaz równego traktowania obywateli przez władze publiczne i odpowiadający mu zakaz jakiejkolwiek dyskryminacji, m.in. ze względu na orientację seksualną.
Czekam więc na pierwszą sprawę sądową, podczas której osoby żyjące w trwałym związku poliamorycznym spróbują podjąć wyzwanie dochodzenia swoich słusznych praw.
Szkice krytyczne
Z tej samej kategorii: