Diamondsdiggers (5)
Spożywanie nieurodzajnych posiłków
splatają się nasze nierówne spojrzenia
nie będzie w nich ani odrobiny czułości
jedynie przebijająca linia co łączy
łańcuch gór i utwardzone drewnem rowy
w które wrzucą nas wołając „stotteraar!”
a wszyscy mieli nas za przepiórki i za chleb
za chleb nas mieli, chleb mieli mlaskanie
a byliśmy szronem, który ozdobił patyki
bezpłodne wysuszone gałęzie krzewów
które nie zapłoną słowem ani miedzią
Diamondsdiggers (6)
Bracie szepnę ci coś do ucha
Trzymaj tu czerpak przewrotny
w naszych biedaszybach-samoróbkach
okradać będziemy się tej nocy z tej nocy
I zabiorę ci wszystko prócz łańcucha
który dźwięczy zdradzając lepką dłoń
Chodź, będziemy pić w wiklinowym jarze
zatrzeszczą stemple, posypie się na nas
Ciebie poznają po braku ducha,
a mnie poznają po tobie
łęgi dębińskie 2014
nanadabbanna
Z kawałka dziesiętna część, która została
przez ciebie wyrzucona w kłębiące się
ramiona zwierząt po światła ich oczu
Wypukłe, czarne oczy odbijają kamienne
skwery, z których uchodzą jedynie pręty
stalowe, hartowane, wystające pułapki
Z tej drobiny część drugą, która została
owinięta i schowana, patroszyłeś kwiaty
pełen zapału niszcząc swój udział w łęgach
gniotąc na miazgę jaskrawe byliny i perz
Rdzawosterny kierował moim ramieniem
kiedy odwracałam się plecami od rozliczeń
Na glinianych łachach wystających z wody
zanurzyłam brak sieci, nie puszczałam oczek
do nikogo, nikomu, tak nie dawałam sygnału
ale słyszałam z daleka jak powoli ryjesz
ostatnie łodygi tniesz nożem, paląc fynbos
Wydobyłeś z kieszeni wewnętrznej resztkę
sczyściłeś przegrodę z tego, czego nie było
z tego, co w sumie już nie widać, nie liczy się
nie można już go dzielić, nie można sprzedać
Spad zbyt drobny, po niego wychodzę z nory
po niego idę przez łęgi na wieloletnią wojnę
( z „Łęgów”)