Wiersze

Głód

Where have all the flowers gone? – long time passing
Where have all the flowers gone? – lone time ago

gdzie są lajki z tamtych lat, jasne lajki
gdzie są lajki z tamtych lat? – czas zatarł ślad
czy było tak, kto wie, czy było inaczej, ale oddaj
mi mój numer telefonu! dźwięki messendżera naostrzone
jak ołówki, fałszywe jak puchata cyberchmurka, kiedy
miało być wyznanie, a to tylko upday, a to tylko news,
smartfon zmieniony w tykającą bombę, która
nie wybucha [na jakiej częstotliwości
marchewka ma więcej błonnika?] już nie ma
podmiotu, jest tylko fejsbuk, jest tylko profil
(fejs tu fejs on de fejs?). sformułuj prośbę w formie
pytania [komenda wyślij i brak odpowiedzi]
nie mam więcej pytań, semiotyka plącze się
jak operacje w ENIAC’u, zanim pomyślisz,
to już przeszło, poszło, przeminęło z bajtem.

 

Do syta

na przykład, labrador z jeżem w pysku
tak wyglądam zżerając homonimy
– tak, biorę do buzi
pierwszą osobę liczby mnogiej
kiedy puchnie język i zaciskają się szczęki
wyłączają router
amerykańscy akcjonariusze wyprzedają ludzkość
starożytnym kosmitom
kiedy pedofilia w kościele i poza nim
wymieranie białych niedźwiedzi
i topnienie lodowców
rośnie liczba
pierwszych osób liczby mnogiej
czy spróbujesz to przeżuć
czy spróbujesz to przeżyć

 

Lektura

lubię z tobą i tym podobne, takie wersy
nie wiszą przecież nad miastem jak cienki księżyc,
którego nie można schwytać ani polizać,
który zwraca uwagę, choć jest niczyj,
a tym samym każdego, nieuchwytny easy
rider, pozbawiony związków i przywłaszczeń –
dziecku mówią o rogaliku (co za kłamstwo
z tym ciastkiem, którego nikt nigdy nie zje);
więc kiedy czytam twoje nowe wiersze,
czuję się tak samo nabita w bletkę, frazy
rozpościerają mi się za plecami niczym
parujące na suszarce pranie, spódnica,
którą rozpinałeś i ściągałeś w noce, kiedy
punkty tkwiły poza swym odcinkiem.

 

***
poeci którzy chcą iść ze mną do łóżka
nie czytają
moich wierszy

mówią że mam seksowny głos
ale tylko gdy nie czytam
swoich tekstów i niczego
nie wypominam

bóg dał mi niezłe nogi
wiersze napisałam sama

 

Poznajmy się

matka mówi
że zdjęcia na Instagramie to oszustwo
podobnie jak biustonosze push-up
sztuczne rzęsy, tipsy i makijaż

poznajcie oryginał
nie wnosząc reklamacji

Anna Dwojnych

(1988) Absolwentka socjologii i filozofii UMK, pisze poezję, prozę i teksty o filmach. Szczególnie interesuje ją ciało i cielesność. Wyróżniona i nagrodzona w kilku konkursach poetyckich. Publikowała swoje teksty w m.in.: „Odrze”, „Lampie”, „Blizie”, „Wyspie”, „Fabulariach”, „Elewatorze”, „Wakacie”, „Kontencie”, „Tlenie Literackim”, „Babińcu Literackim”, „Śląskiej Strefie Gender”, „Cegle”, „Stonerze Polskim”, „Fragile”. Autorka tomiku „gadu gadu”, pracuje nad swoją drugą książką poetycką pt „Wypadki z przypadkami”. Stypendystka Miasta Torunia w dziedzinie kultury.

Zobacz inne teksty autora:

Wakat – kolektyw pracownic i pracowników słowa. Robimy pismo społeczno-literackie w tekstach i w życiu – na rzecz rewolucji ekofeministycznej i zmiany stosunków produkcji. Jesteśmy żywym numerem wykręconym obecnej władzy. Pozostajemy z Wami w sieci!

Wydawca: Staromiejski Dom Kultury | Rynek Starego Miasta 2 | 00-272 Warszawa | ISSN: 1896-6950 | Kontakt z redakcją: wakat@sdk.pl |