Wiersze dla Puszczy

czuję się dziwnie

czuję się dziwnie co najmniej, wtłoczony w sytuacje, urodzony przypadkiem
w państwie, którego nigdy bym nie wybrał będąc o zdrowych zmysłach
podważam autentyczność historii – nie warto ginąć za żadne z terytoriów
nie warto ginąć za abstrakcyjnych stwórców – nie warto ginąć…
spójrz za siebie! nie warto ginąć za siebie!
ale warto ginąć za iluzoryczną niewinność bliskich nam
którzy sami przeżyją aby komuś ją dać
cynicznych mistrzów kłamstw nie dotyczą żadne z praw
czas istnieje wyłącznie na nasz użytek
widziałeś żeby wulkany obchodziły urodziny?
wschody słońca przechodziły na emeryturę?
wybieramy swój punkt widzenia bo tak jest najłatwiej
usilnie próbuję patrzeć oczami drzew i tak muskam konarami prawdę
obejmuję rękoma ręce tych, którzy dają coś od siebie
choć są tak jak ja tylko dziećmi galaktycznego wybryku
przyszliśmy na świat aby powoli go zniszczyć
żyjemy na jednej planecie aby się nawzajem wybić
kulturowa manufaktura wymaga ofiar
giniemy indywidualnie topiąc się w strofach
codzienności – prostej dla idioty
a dla innych trudnej
jak partia szachów na planszy do chińczyka
do dzisiaj byłem krzykiem, który mnie przenikał
od jutra będę przecedzał swoje brednie na hałasy w szybkim tempie
to zwykła poza, proza co jest już poza mną
mam tylko kilka sekund aby tworzyć jej dalszy ciąg
dlatego łapiemy za pióra, pędzle, dlatego chcemy więcej
dlatego niemy będę pisał wiersze na ziemi
odciskając kolejne litery własnym ciałem na piasku
numerując rozdziały odpowiednią ilością odciętych palców
w końcu kończyn, po nocy używając obcych aby odczytali te strofy i rozpoczęli niekończący się dialog
który będzie miał na celu odgadnąć jak dużo nam brak do
tych którymi chcemy być
i jak bardzo
pragniemy być tymi, którzy nami gardzą
czuję się dziwnie gdy tak na mnie patrzą
nie patrz – słuchaj – nie słuchaj – pisz – nie pisz – krzycz – nie krzycz – milcz i już cię mają
biegniesz prosto w szpony zdezaktualizowanej zbiorowej świadomości
jeśli musisz posiadać jasne prawa
to niech to będą prawa autorskie
twoje własne unikalne granice moralne
zapomnij o władzy – tylko idioci chcą rządzić jeszcze większymi idiotami
zapomnij o satysfakcji – włóż te słowa między bajki
dotknij językiem własnej złożoności właśnie własnej złożoności
zapętl swoje uczucia i odgarnij z czoła włosy
krzyknij ‚ja’ zagłuszając ich ‚my’
krzyknij tak głośno jak bardzo pragniesz żyć
krzyknij za wszystkich, którzy nie krzyczeli w życiu nic
krzyknij…
a potem zgiń
jak wszyscy

 

Foto: Grzegorz Janoszka

Wojtek Cichoń

Urodził się w 1983 w Elblągu, teraz mieszka i pracuje w Warszawie. Zaczęło się od hiphopu, potem zahaczył o pierwszy w Polsce slam poetycki. Od 2003 roku prezentuje swoje utwory spoken word na scenach Polski i reszty świata (Niemcy, Czechy, Holandia, Wielka Brytania, Węgry, Francja, Hiszpania, Ukraina, Chiny, Japonia, Islandia). Pisze, nagrywa, bełkocze ze sceny od 2000.

Zobacz inne teksty autora:

    Wakat – kolektyw pracownic i pracowników słowa. Robimy pismo społeczno-literackie w tekstach i w życiu – na rzecz rewolucji ekofeministycznej i zmiany stosunków produkcji. Jesteśmy żywym numerem wykręconym obecnej władzy. Pozostajemy z Wami w sieci!

    Wydawca: Staromiejski Dom Kultury | Rynek Starego Miasta 2 | 00-272 Warszawa | ISSN: 1896-6950 | Kontakt z redakcją: wakat@sdk.pl |