Wiersze

LITERY

ściągnijmy z siebie te maski karnawału godne
niegodne nieważne kto za tym stoi leży
pobity kto trzyma kij krzyż mikrofon w dłoni
zaciśniętej w pięści nie ma miłości ani dobrych chęci
zemsta nie ma jasnych oczu ma szeroko otwarte drzwi
do komór w biało-czerwonych domkach
z bezbarwnym cyklonem A B
C jak cyjanowodór i M
jak Majdan Majdanek Marsz śmierci nie przekupisz
flagą kolorem skóry nie wybielisz nie zamalujesz się
farbą znaczysz krew w laboratoriach badasz siebie rodzinę dom
dziecka nie dostaniesz bez spełnienia warunkiem są plusy minusy
dowody osobiste wycieczki nie mają prostych dróg do wolności
prowadzą zakręty kraty kajdany przykute do mięśni kości głowy
pełne absurdu modły nie przywrócą godności praw i wiary
człowieczeństwo to banał zbiór
cech warunków definicji na które jesteś skazany zakazany oceniany
z góry na dół spadasz jeśli nie masz wystarczającej
many / money money money
śpiewasz o wolności na którą cię nie stać
stary łam zasady fair play grałeś i liżesz rany cięte kłute szarpane
wolę myśleć zanim zrzucą bomby granaty myśl za nim
pod jego okiem powitamy podręczne słowniki haseł ci już zasłyszanych
czarny kolorowy żółty niegodna niepłodna inna winna ciosów
nie odbijesz łzami napisami słowami musisz
wyryć litery w ustawie w myślach w prawie a nie na nagrobkach
monumentach pomnikach wypisz się z tego systemu
wymalujmy je czarno na białym w nas samych

 

VIRUS

znowu fragmentują mi centralne sektory gospodarki wewnętrznej
infekują pamięć absolutną dzieląc hermeneutycznie na ziemie dziewicze i płynne
procesy myślenia zdusili w samym zalążku wyścigu (z czasem) na dno
systemu nie da się przywrócić do porządku dziennych limitów transakcji
finalizowanych przez kapitał lub jego brak zaciskany za pasem

odchudzają znowu żelazne rezerwy najemników z zębami na wodzy
z rękoma do pracy na skinienie niewidzialnej ręki która cię nakarmi
nadwyżką z wysokich półek na które nie zalogujesz się bez wpisania wartości
dodatkowej produkcji nie zobaczysz na tym idealnym rynku
zbyt wielu tu bankrutów ideologicznych

hipermnezja = fixed
globalizacja = installed

defragmentuj mi dysproporcje zbiorów dopełnianych porą,
defragmentuj mi rozdźwięk zasad natężanych optyką.

defragmentuj mi punkty krytyczne szokując binarniej
niż globalne indeksy zrównoważonych warunków

wymień opcje postaw się
na nowo w systemowym jądrze zapisz się
no logo zdekoduj język synoptikonowej fikcji

 

MANIFESTO

homo sapiens nie widzi znaków boi się Nibiru i Melancholii
homo sapiens modli się do bogów znad Jordanu
a nie widzi że jego wody nie docierają dziś do morza
i jego bóstwa nie miałyby dziś co osuszać
poza łzami:

orangutanów których dom zamieniamy na olej
jaguarów których dom zamieniamy na soję
soję którą utuczymy zwierzęta hodowane na mięso
mięso którym nakarmimy własne dzieci
dzieci którym odbierzemy chleb by je wyprodukować

homo sapiens nie liczy lasów które stają się drewnem lub dymem
policzmy je razem:

lasy Amazonii minus trzydzieści procent
lasy Borneo minus sześćdziesiąt procent
arktyczna pokrywa lodowa minus pięćdziesiąt procent

szybciej!

rafy koralowe minus trzydzieści procent
lodowce Kilimandżaro minus osiemdziesiąt procent
ziemie uprawne minus czterdzieści procent

szybciej!

poziomy mórz plus czterdzieści centymetrów
lasy na ziemi minus czternaście milionów hektarów rocznie
miliard ludzi dziennie głoduje
pięć tysięcy ludzi dziennie umiera z braku wody
co czwarty ssak co ósmy ptak i co trzeci płaz zagrożony jest wymarciem

wolniej!

popatrzcie na Monsuny i mokradła które uwalniają wodę
na pomnik na jej cześć w Udajpur
na darmowe szkoły w Lasotho
na Bank dla biednych w Bangladeszu
na elektrownie Islandii zasilane energią ziemi nie powietrza

popatrzcie!

na duńskie farmy wiatrowe
na elektrownie wydzielające węgiel do ziemi
na lasy Korei i recykling papieru
na Kostarykę finansującą środowisko zamiast zbrojeń
na selektywną wycinkę w Gabonie

wolniej!

inaczej skończymy jak Rapanui i nie zostaną po nas nawet posągi
po dwunastu tysiącach lat zostanie po nas jedynie pytanie:

dlaczego nie zareagowali na czas?

 

MONO-POLY

pojechał i nie było pożegnalnych gestów ani machania chusteczką
jednorazowe wypadki nie chodzą parami i nie wróżą im babki na dwoje

nastroje nie pozwalały na wymianę numerków i adresów z kodem
zarezerwowali się więc w sobie jednodniowo i nie wzięli pokoju z widokiem

przyszłość miał każdy w innej osobie i o sobie nie mówili innym
razem tylko w jednym niespełnieniu, więc nie mogli zdradzać się w szczegółach

bo nie chcieli łamać cudzych obietnic i wymieniać im siebie
trwali zatem w ustalaniu barier bez wybiegania dalej niż za godzinę

dzisiaj należało już wyłącznie do nich, a wczoraj nie miało znaczenia
pierwszy wzrok chowali za oknem, aby go spuścić w hotelową pościel

Joanna Kessler

(1976) Uczęszczała do Istituto di Francesco Petrarca na Sardynii, którą to zakończyła jakimś medycznym dyplomem na Universita di Sassari, także na Sardynii. Widziana na kilku slamach i turniejach jednego wiersza, może nawet jakieś wygrała... Uczestniczyła w jakimś konkursie i zdobyła jakąś nagrodę... Poetka, może i prozaiczka. Choć do niczego się nie przyznaje...

Zobacz inne teksty autora:

Wakat – kolektyw pracownic i pracowników słowa. Robimy pismo społeczno-literackie w tekstach i w życiu – na rzecz rewolucji ekofeministycznej i zmiany stosunków produkcji. Jesteśmy żywym numerem wykręconym obecnej władzy. Pozostajemy z Wami w sieci!

Wydawca: Staromiejski Dom Kultury | Rynek Starego Miasta 2 | 00-272 Warszawa | ISSN: 1896-6950 | Kontakt z redakcją: wakat@sdk.pl |