Wiersze

***

chociaż marmurowe
moje ciało – mój wybór
czemu nikt mnie nie spytał jakim chcę być pomnikiem?
czemu mam głowę papieża?
czemu mam ręce żołnierza?
czemu stopami brodzę we krwi poległych polaków?

czemu nie jestem matką – nawet polką
czy choćby teresą
(choć najlepsza by była matka wynalazku)
jedną ręką zabijam drugą nogą umieram

poległa
niepodległa
dokądś bym pobiegła

widziałam wczoraj transparent
„miesiączka miast miesięcznicy”
a potem mi się śniło że jestem tablicą
nie żeby szkolną – za dobrze by było
ot pamiątkową niedużą na ziemi nie-uświęconej
krwią z pierwszej miesiączki Marii jeszcze nie Curie

odetchnęłam w tym śnie
że wreszcie coś innego
ale na jawie wciąż uwiera
hełm herb honor i habit

 

***

każdy ma prawo bekać i pierdzieć
każdy ma prawo mieć ciało
prawdziwe ciało
co wygląda i brzmi
ze wszystkim co z niego wypada ucieka uchodzi
wszystko ma prawo uchodzić
wolność dla ciał! żaden bąk nie jest nielegalny!
jedz módl się poć się
wolność dla śliny i menstruacji!
transmisje miesiączek zamiast miesięcznic
w Wiśle zamiast wody płyny ustrojowe
i wszystkie emocje które płyną z ciała
ludzie i zwierzęta na tratwach – belki z radości żagle z rozpaczy
myślisz że wiatr w nie dmie a to wiatry
a ludzie wołają

że
możesz być gruba możesz być smutny możesz być wkurwiona
możesz się popłakać możesz ufarbować włosy możesz się nie malować
możesz uprawiać seks albo nie uprawiać możesz powiedzieć nie
możesz się onanizować możesz się organizować w celu ochrony interesów
nie musisz iść na kompromis nie musisz się depilować nie musisz się zawsze starać
nie musisz się uspokoić nie musisz być mężczyzną ani kobietą
nie musisz dzisiaj dać z siebie wszystkiego nie musisz jeść mięsa
nie musisz już myśleć że coś z tobą nie tak
możesz poczuć się bezpiecznie

i dodają że
zostać dziś w domu jest okej skarpetki do sandałów są okej
za chuja nie rozumieć judith butler jest okej aborcja jest okej
nawet heteroseksualna monogamia jest okej i dobre porno jest okej
a niektórzy mężczyźni rodzą dzieci i to nie jest żart
na potrzebę okładki w gazecie albo wiersza w internecie tylko fakt
to wszystko jest takie proste i pięknie dopóki się nie
budzę z tego mokrego snu (bo siłą rzeczy jest mokry i lepki)
i widzę że takich praw nikt nam nie dał
choć może niektórzy je sobie kupili
stoję na tratwie z radości bez żagla z rozpaczy bo nie wypada
ale w sumie nie szkodzi bo i wiatrów nie ma
za dużo ludzi zjada ciała
a wiatry to przecież po fasoli

 

***

wiesz
wstydzę się siebie
wstydzę się że jeszcze nie miałem seksu
wstydzę się że nigdy nie piłem wódki a jeszcze bardziej że nie chcę
i jeszcze pewnie paru innych rzeczy

wstydzę się że gdy gadam z nowymi znajomymi czuję jakbym udawał dorosłego
uśmiecham się uprzejmie kiwam głową ale nie za bardzo
i tak naprawdę czekam aż powiedzą wypierdalaj
nie możesz z nami siedzieć

chciałbym ci o tym opowiedzieć
chciałbym ci o tym opowiadać nocą pod gwiazdami
bo nie znam bardziej romantycznego tematu niż mój wstyd
ale przy tobie
umiem być tylko niesobą

 

raz dwa trzy

najpierw myślałem że świat jest dobry
bo dlaczego nie
świat z komedii romantycznych i filmów disneja
że kiedyś będę żył długo i szczęśliwie
ale jakoś nie wyszło
wiecie jak to jest
ojciec alkoholik i pierwszy owoc z drzewa homofobii
i lęk lęk lęk lęk w kieszeniach lęk w skarpetach
lęk w gardle lęk w plecaku
lęk na ulicach a na ustach cisza

no więc potem myślałem że świat jest zły
jak seksizm wojna mięso albo narkotyki
że trzeba próbować chociaż się nie uda
że nikt nie żyje długo i szczęśliwie
że konieczne jest niemożliwe
a ja byłem dumny że na złość tacie nasram w gacie
bo nie mogłem nic zrobić tylko zmusić wszystkich żeby mnie słuchali
aż wtedy nagle parę osób to zrobiło
a inne nie jak zawsze

i potem zobaczyłem że świat po prostu jest
wtedy jak umarł lacan bo myśmy go zabiły
tylko co teraz i co dalej

no więc na przykład teraz
uczę się przytulać uczę się mówić nie
komunikacji bez przemocy i samoobrony
nocą mi się śnią osoby z macicami
mówiące „polsko oddaj nam nasze ciała
bez nich jest nam smutno i odczuwamy lęk”
a polska odpowiada „o jezu sorry nie wiedziałam już oddaję”

byłem na warsztatach teatralnych i z akcji bezpośredniej
biegam dziesięć kilometrów idę na demonstrację
robię kolorowanki maluję transparent
piję dużo wody zwłaszcza na proteście

wziąć głęboki oddech i jebać kapitalizm
pięć minut medytacji dziennie
jak najczęściej wychodzić ze strefy patriarchatu

i pamiętać że to dużo pracy
że lęk będzie wracał i trzeba go wysłuchać
że przekonania zmienia się powoli
tak jak świat

Szymon Misiek

Rocznik '93. Anglista, absolwent Gender Studies w PAN, debiutujący poeta, okazjonalnie tłumacz. Działał w Stowarzyszeniu na rzecz kultury różnorodności "bez!miar", współtworząc Festiwal Równych Praw do Miłości. Doktorant w Instytucie Anglistyki UW, gdzie przygotowuje rozprawę o tym, jak funkcjonują w języku osoby niebinarne płciowo.

Zobacz inne teksty autora:

    Wakat – kolektyw pracownic i pracowników słowa. Robimy pismo społeczno-literackie w tekstach i w życiu – na rzecz rewolucji ekofeministycznej i zmiany stosunków produkcji. Jesteśmy żywym numerem wykręconym obecnej władzy. Pozostajemy z Wami w sieci!

    Wydawca: Staromiejski Dom Kultury | Rynek Starego Miasta 2 | 00-272 Warszawa | ISSN: 1896-6950 | Kontakt z redakcją: wakat@sdk.pl |