Drogi grzybie!
Piszę, by dać wyraz mojemu zaniepokojeniu Twoim niedawnym zachowaniem. Rozumiem, że musisz gdzieś mieszkać, ale czy musiałeś zaśmiecać mój trawnik swoimi owocnikami?
Mogłabym się pogodzić z istnieniem pieczarek bulwiastych. Łatwo się ich pozbyć. Ale tym razem wytworzyłeś wyjątkowo cuchnące grzyby, które przyciągają muchy. Jeśli nie podejmiesz żadnych działań, będę musiała zgłosić to komitetowi osiedla.
Z góry dziękuję za szybką odpowiedź.
Z wyrazami szacunku,
Jane Goodworth
*
Doceniam, że zająłeś się muchami. Nie miałam na myśli zjedzenia ich, ale to na pewno rozwiązało problem.
Nie jestem jednak zadowolona z Twojej zmiany miejsca pobytu. Kiedy pisałam, że nie podoba mi się obecność grzybów w ogrodzie, nie miałam na myśli tego, że masz prawo przenieść się na moje futryny. Przyznaję, że wyeliminowało to problem próchnienia, ale nie poprawiło sytuacji. Z powodu Twoich zarodników ciocia Mabel dostaje strasznych ataków astmy. Udało mi się ją powstrzymać przed zdarciem futryn i wypędzeniem Cię z domu, ale nie uda mi się wiecznie ukrywać przed nią łomu.
Oskarża mnie o zniszczenie pieczarek bulwiastych. Jak mogłam wiedzieć, że to Cię tak zdenerwuje? Chciałam tylko mieć ładny trawnik.
Chętnie pójdę na kompromis. Miałeś rację. Ogród to najlepsze miejsce. Mam nadzieję, że uda nam się opracować taki plan przeniesienia Ciebie, który będzie zadowalający dla nas obojga.
*
Przykro mi z powodu ekipy odgrzybiającej. Powinnam była dać ci wcześniej ostateczne ostrzeżenie. Myślę jednak, że zjedzenie ich było lekką przesadą. Czy te zarodniki, którymi strzelałeś, były trujące?
Rozważyłam wszystkie opcje i zdecydowałam, że możesz zatrzymać dom. W zamian chcę tylko, żebyś odsłonił drzwi. Albo może jedno z okien. Wiem, że nie zawsze się zgadzaliśmy, ale chyba nie żądam zbyt wiele.
PS Ekipa odgrzybiająca nie była przeznaczoną dla Ciebie przekąską.
*
Zjadłeś ciocię Mabel.
Nie jestem rozgniewana. Nigdy nie piszę listów w złości. To byłoby głupie. Jesteś grzybem. Złoszczenie się na Ciebie byłoby jak oskarżanie powodzi o to, że topi ludzi.
Dlatego mam nadzieję, że rozumiesz, dlaczego próbowałam Cię podpalić. Nie pozostawiłeś mi wyboru. Bez urazy.
Odciąłeś linie telefoniczne. Jestem pewna, że nieumyślnie. Gdybyś zechciał je z powrotem podłączyć, mogłabym zadzwonić po straż pożarną. Najlepiej, żebyśmy się rozstali, zanim któreś z nas zrobi coś, czego później będzie żałować.
*
Nie wiedziałam, że ciocia Mabel lubiła rysować. Siedziała przed oknem sypialni, patrząc na ogród, z notatnikiem w ręku. Myślałam, że pisze skargi na dzieci sąsiadów. Wciąż zakradają się do ogrodu.
Na początku sądziłam, że jej rysunki składają się z chaotycznych kropek. Potem to zobaczyłam – przedstawiały dryf owocników pokrywających trawnik. To było jak odnajdywanie kształtów w chmurach. Kształty wydają się chaotyczne, ale są tam. Kwadraty i trójkąty. Ludzie i grzyby. Nie wiem, czy osoba, którą widzę, zbiera grzyby, czy je głaszcze. Podejrzewam, że ty też nie wiesz.
*
Widziałam wczoraj jednego z moich sąsiadów. Napisałam POMOCY na kartce i przyłożyłam ją do ostatniego niepokrytego grzybem kawałka szyby. Pomachał mi i poszedł dalej.
Pamiętam go. To ten, który miał trzy koty, po tym, jak kotka miała młode. Umowa dla mieszkańców osiedla jednoznacznie określa, że można mieć najwyżej dwa. Były zagrożeniem dla zdrowia i higieny. Powinien był mi podziękować, kiedy jeden z nich nie wrócił do domu.
A teraz ty. Dbałam o ogród. Nigdy nie stosowałam środków chwastobójczych. Nie chodzi przecież tylko o wygląd. Zgnilizna może atakować od środka. Środek zabija nie tylko chwasty, ale też pająki i żuki. Potem ani się obejrzysz, a wszędzie są szkodniki, i nie ma kto ich zjeść.
Nigdy mi nie podziękowałeś.
*
Ciocia Mabel chciała mieć komórkę. Kilka miesięcy temu sprawiła ją sobie; chciała móc dzwonić do swoich koleżanek od bingo. Wyrzuciłam ją do śmieci, kiedy nie patrzyła. Komórki oznaczają te brzydkie maszty. Mówią, że maszty nie mają wpływu na ceny domów, ale ja w to nie wierzę. Lepiej pisać listy, nie sądzisz?
To nie ma znaczenia. Nieważne, jak próbujemy rozmawiać, zawsze tylko jedno z nas mówi. Wysyłam listy i nikt nie odpisuje. Dzwonię i włącza się automatyczna sekretarka. Ciocia Mabel mówiła mi, że powinnam najpierw zacząć słuchać, ale ja zawsze słucham. Była na mnie po prostu zła z powodu komórki.
Szkoda, że ją wyrzuciłam.
*
Jesteś wszędzie. Wyżarłeś dziury w drzwiach. Wzór wygląda prawie jak sylwetka skulonego kota. Chcesz, żebym kuliła się ze strachu? Na to czekasz?
Może nikt po mnie nie przyjdzie, ale Tobie też nie darują. Jesteś zbyt niebezpieczny. Zabiją Cię. Potwór zawsze ginie.
Jesteśmy do siebie całkiem podobni. Nikt nas tu nie chce. Mogliśmy zostać przyjaciółmi, gdybyś tylko słuchał.
*
W ogrodzie były dzieci. Ta dziewczynka od sąsiadów znowu śpiewała. Rozmawiałam o tym z jej rodzicami. Irytujący zwyczaj.
Chłopiec zawołał ją, żeby pokazać jej grzyby. Mogłam ich ostrzec. Powstrzymałam się. Skoro już tu jesteś, możesz się do czegoś przydać.
Czekałam na krzyki, ale nie usłyszałam ich. Tylko śpiew i śmiechy.
*
Droga Jane!
Piszę, by dać wyraz mojemu zaniepokojeniu Twoim niedawnym zachowaniem. Rozumiem, że musisz gdzieś mieszkać, ale czy musiałaś zaśmiecać mój trawnik swoim osiedlem?
Mogliśmy zostać przyjaciółmi, gdybyś tylko słuchała. Myślałaś, że moje obrazki to tylko chaotyczne kropki. Nieważne, jak próbujemy rozmawiać, zawsze tylko jedno z nas mówi.
Zgnilizna może atakować od środka. Ani się obejrzysz, a wszędzie są szkodniki, i nie ma kto ich zjeść.
Zjedzenie Ciebie nie było moim planem, ale na pewno rozwiązało problem. Potwór zawsze ginie.
Z wyrazami szacunku,
Grzyb
PS Przykro mi z powodu cioci Mabel.
Polenth Blake, Letters to a Fungus, w: Fungi, red. Orrin Grey, Silvia Moreno-Garcia, Innsmouth Free Press 2012
Przeł. Joanna Bednarek