Język korzyści, wydany przez WBPiCAK tom Kiry Pietrek, przynosi nam obrazy pełne krytyki systemu państwowego, ekonomicznego i elektronicznego. Konstruowane przecież są one przez osobę uwikłaną w meandry tychże. Już na początku tomu mocno zaakcentowany jest silny podział między ideami a rzeczywistością. Pierwsza fraza manifestu brzmi tak:
robotnicy nie będą za zniesieniem pracy
tylko za podwyżkami
Wydaje się, że w tych dwóch frazach skrytykowane zostały następujące zjawiska: robotnicy, zniesienie pracy, praca, podwyższenie stawki, stawka. Skrytykowany został model pracy, a, co za tym idzie, wszelkie stosunki panujące w pracy, stosunki wewnątrz społeczeństwa, gdyby zastosować interpretację ad maiorem. Rzeczywistość, jak to się mawia, jest źródłem roczarowań; z drugiej strony: byt określa świadomość. Z innej jeszcze strony: piekło to inni. W tym samym wierszu pojawia się jeszcze jedna zwrotka:
być może pokażą się inne
tematy niż praca
Dużą rangę jednak odgrywa parodiowany, samplowany i miksowany język rodem z epoki definicji. Suche zimne formułki nabierają ironicznego zabarwienia. Nie ma zaakcentowanego jakiegokolwiek krzyku, nawet podniesionego głosu. Czasami odnieść można wrażenie, że Kira Pietrek wzoruje się bardziej na Różewiczu niż na niewiele starszych lub rówieśnych poet/k/ach, choć eksperyment funkcjonuje tu na linii mowa-system, więc nieco inaczej niż u Różewicza. Nadawca i adresat są wobec siebie niewzruszeni. Poetka chętnie posługuje się cytatem, ale nie opartym na tradycji literackiej, lecz bardziej z języka oficjalnego, a nawet kodeksu karnego:
do najważniejszych czynników
tych warunków należą
temperatura wilgotność
i skład chemiczny powietrza
(dilbert)
czy:
kto małoletniemu poniżej lat 15
prezentuje treści pornograficzne
lub udostępnia przedmioty
mające taki charakter
albo rozpowszechnia treści
pornograficzne w sposób umozliwiający
małoletniemu zapoznanie się z nimi
podlega grzywnie
karze ograniczenia wolności
albo pozbawienia wolności do lat 2
(lochy)
Język nie opiera się na wirtuozerii chwytów poetyckich, bardziej rządzi nim rytm frazy, strzępy iloczasu, struktura obrazowa. Nieraz pojawia się moment spójny z mnemotechnikami Lipszyca, gdy właśnie wspomniane przyzywane definicje pojawiają się i konkurują z mową podmiotu (u Lipszyca nie było elementu mowy, tylko cytat). Sprawia to wrażenie patafizycznej instrukcji obsługi bytu. Gdzie zatem szukać owego damskiego gniewu? W inwektywach i kpinach skierowanych w stronę mężczyzn? Czy to w imię walki płci – idei przeciwstawionej, rzuconej jak rękawiczka, walce klas? Walki płci nie jako feministycznej, lecz indywidualnej, oddolnej? A więc autorka nie boi się. Rzuca mięsem w każdą stronę. W manifeście jeszcze zaznaczy:
wreszcie tato powie
możesz być ze mnie dumna,
ale w wierszu litania mamy juz taką konstatację:
maluczcy
idą tą samą stroną
wymachują kutasikami
jak flagą
Są takie fragmenty wierszy, w których to atak wymierzony zostaje w cały gatunek ludzki, w jego biologiczne, genetyczne podstawy. Jest uderzenie w prymitywne rudymenty biologicznego bytu; zarazem w miałką postawę obywateli wobec systemu; jest krytyką bezmyślności w ogóle, a tę znajdujemy w przywoływanym wczesniej utworze:
jesteś penisem drogowskazem
majtkami widocznymi spod za krótkiej spódniczki
zapłodnieniem
skupiskiem jaj nie połączonych ze sobą
mętnym osadem jednodniowego soku
galaretowatą masą
sezonem rozrodczym
spermatoforem
postacią larwalną światowej polityki społecznej
przypominasz postać dorosłą
przeobrażenie zawsze jest płytkie
Czy odebrać to jako krytykę kopulacji? Czy szyderstwo wymierzone w nieudolne zderzenie idei i praktyki, teorii i praktyki, języka i gestu? Albo uderzenie w dialektyczne struktury bytu. Wychodzi na to, że atak jest ewidentnym uderzeniem w sens ludzkości; zmrożoną furią wydychaną wraz z frazą, której nie zatrzyma lęk przed odpoetyzowaniem gestu.
Kira Pietrek, Język korzyści, WBPiCAK, Poznań 2010.
Robert Ryba Rybicki
(1976) Poeta, recenzent, happener. Studiował prawo i filologię polską na Uniwersytecie Śląskim. Autor sześciu książek poetyckich (najnowsza – masakra kalaczakra: WBPiCAK, Poznań 2011). Były redaktor Pisma Artystycznego Plama w Rybniku i tygodnika Nowy Czas w Londynie. Prowadzi Wesoły Klub Literacki w Kluboksięgarni "Głośna" w Poznaniu, współredaguje wydawnictwa Wielkopolskiej Biblioteki Poezji. Mieszka w Poznaniu, wcześniej – w Rybniku.
Zobacz inne teksty autora: Robert Ryba Rybicki
Recenzje
Z tej samej kategorii: