Wiersze

manifestuj

patałaszki wylazły zawyły i wypełzły
na ulice lice skierowały wprost od słońca
o centymetry cmentarne
władze co wyjechały rozgrzać się
a wy pałaszujecie ulice każdorazowo bardziej
i brodzicie wprost po same kostki w betonie
ale skusicie nas niejednego na wasze smaki z haseł ulepionych
z tych głośnych do zapamiętania
jak czkawka czworonożnego człeka
czy się już nikt na boga nie dogada w tym kraju
ciepłą wodą z kranu płynącym

 

patriotka

wkładasz w za małe buty cały wysiłek
choć bez sensu i zusu chadzasz
stawiasz te buty
bez szurania po betonie
bo nie lubisz być blisko ziemi
zaraz gdy skupisz się na niecodzienności
wyłazi coś (nie)zwyczajnego spod kamienia
obok nowego ronda
na którym codziennie na ciebie trąbią
bo nowa ścieżka rowerowa
za nowym rondem zbyt nowa
i w sklepie się nisko kłaniasz
mimo że sprzedawca nawrzuca ci
do koszyka z dwutaktu zakupy zakupione za cudze
bo przecież twoje nawet nie twoje
albo podnosisz zgubione swetry
i mówisz w ich języku
i się uśmiechasz częściej niż musisz
przysługi przy przystanku popełniasz
uważnie na innych spoglądasz
szukasz petów drobnych w kieszeni
myjesz po sobie kubek po kawie
i ten cudzy też niejeden
nie tylko kiedy ktoś patrzy
też kiedy sama stoisz przy zlewie

 

po uśmiech

co nie miara po pachy i do rozpuku
gdziekolwiek rozpuk leży
spakuj sprawunki i poleć
zakładam że tanie linie wystarczą
z bagażem podręcznym
poradzisz bracie bez trudu
a tam już tylko grożą ciut
odrętwiałe policzki
codzienne ciśnienie detonuj
śmiało wyjdź pierwszy
poczuj jak stracić
na wadze dokop
się wreszcie po zmarszczki mimiczne
wejdź na wysokie tony
masz bilet wstępu na każdą atrakcję
po bilet sam sięgasz
opłata manipulacyjna
kompletnie nieistotna
jakieś gratisy
sobie wymyśl
korzystaj jakbyś
tam nigdy więcej
nie miał szansy wrócić
ale to tylko taka podpucha
bo przecież karnet dożywotni
przysługuje
każdemu
kto tylko
raz
postanowi spróbować
satysfakcja gwarantowana

 

na zmęczenie

mój żołądek przestał pracować odmówił roboty wściekł się i zaraz potem udał
na urlop
mam nadzieję że wróci
powiedział że ma dość tych dziwnych napięć i nieregularnego stresu który mu się niesmacznie obija
nie jestem przyzwyczajona do rozmów z własnymi członkami choć te łatwiej pohamować
dyskusja z wnętrznościami to już całkiem inna kategoria
jak się wytłumaczyć z awantur
wymówka z dala słabo pachnie
bebechy wiedzą lepiej
nie ma co się wykręcać
kiszka jak się przekręci to już koniec kaplica i bardzo dziękuję za wspólną przygodę
doskonale opanowane metody przykrywania zmarszczek
najważniejsza nauka w dwudziestym pierwszym wieku
na nic tu się przyda
czas zadbać o flaki

Agata Chrzuszcz

Zobacz inne teksty autora:

    Wakat – kolektyw pracownic i pracowników słowa. Robimy pismo społeczno-literackie w tekstach i w życiu – na rzecz rewolucji ekofeministycznej i zmiany stosunków produkcji. Jesteśmy żywym numerem wykręconym obecnej władzy. Pozostajemy z Wami w sieci!

    Wydawca: Staromiejski Dom Kultury | Rynek Starego Miasta 2 | 00-272 Warszawa | ISSN: 1896-6950 | Kontakt z redakcją: wakat@sdk.pl |