Wiersze

ballada o misiu

już nie zrobię filmu o sobie – choć przeżyłem życie jak film
ale byłem kiepskim aktorem
a reżyserem – sto tysięcy
razy gorszym

palenie zabija
czytam na paczce marlboro

palenie zabija – ale nie wszystkich
na przykład moich pijaków zabiła wódka
chociaż palili bez przerwy

– nie kłaniaj się kanonowi – w poezji nie ma kanonów
w poezji jest tylko bełkot – i tego trzymać się trzeba

oczy wiście – lecz one nie wiszą
choć wszystko jest tak oczywiste

oczywiste są oczy zawistne
i to co w ich głębi – ich strach

oczywiste na drzewie są liście
i listy twoje bezmyślne
i twój w nich strach

może naprawdę jestem wariatem
– a może tylko światem

od ostatniej jesieni dziewięć osób umarło
a dziś znowu wrzesień i żar
dziewięć osób zapiło się na śmierć

umarła monika
na marskość wątroby
z jedenastego
wyskoczył stasio
i gośka umarła
smażąc jajecznicę

park jest coraz cichszy
– już nie wrzeszczą moi pijacy

najgorszy jest moment kiedy trzeba wytrzeźwieć
i zadać pytanie

po co dlaczego jak
nie działają przecież od lat

 

nic

coraz więcej powypalanych miejsc
w prześcieradle
i w kołdrze
ostatnio pojawiły się na poduszce
w jaśku

coraz więcej popiołu
na podłodze
i wtartego w nocne koszule

coraz więcej spalonych miejsc
albo pustych
albo poszarpanych na krawędziach
szarych nocy pozszywanych z dniem

zamknięte okna i zasunięte zasłony
już nie chronią przed słońcem
które nawet o północy potrafi wkłuć się w źrenicę
rozpalając najbardziej znienawidzone
dobre i ciepłe wspomnienia

to są najgorsze chwile
kiedy materializuje się czas przeszły
zapala się
pozostawiając nic
i popiół

którego coraz więcej
z nocnej koszuli
wciera się w szare
niknące ciało

ani dnie ani noce nie cichną już wcale
nie różnią się niczym
hałas jest coraz równiejszy
coraz bardziej szary
wszystko staje się tym samym

nic
poza niczym
nie zapowiada końca

 

skomplikowany tytuł: jesień

a oni już wszyscy poumierali
panno młoda
zostało tylko kilka piosenek

zostały usta
otwarte w recytacji – psalm
– pożółkły liść

i te wszystkie dramaty
pożółkłe też

(pożółkłe piwo
pożółkłe białe koszule
i pożółkłe białe małżeństwa)

a oni wszyscy umarli
zostały po nich komórki

nokie najmniej zardzewiałe –
i te na węgiel

zostały po nich pytania
wysłane esemesy
sterta prezerwatyw

zostało tak bardzo
tak bardzo wolne miejsce

Michał Kobyliński (vel. Gil Gilling)

Zobacz inne teksty autora:

    Wakat – kolektyw pracownic i pracowników słowa. Robimy pismo społeczno-literackie w tekstach i w życiu – na rzecz rewolucji ekofeministycznej i zmiany stosunków produkcji. Jesteśmy żywym numerem wykręconym obecnej władzy. Pozostajemy z Wami w sieci!

    Wydawca: Staromiejski Dom Kultury | Rynek Starego Miasta 2 | 00-272 Warszawa | ISSN: 1896-6950 | Kontakt z redakcją: wakat@sdk.pl |