Antyciało w czasach fejsbuka
Obraz może zawierać noc, niebo i na zewnątrz
To głęboko siedzi, bo nie mówimy.
Skóra klasycznie kruszeje, nieznośna.
Uskarżamy się ledwie. Są zwykłe
wymówki albo nowe ograniczenia.
Nowa normalność zamiast nowej fali,
nowy napis zamiast nowego nurtu.
Udaje nam się stara dobra prywatność
i życzliwość w kolejce do nocnego.
To ciemne niebo i neon mrugający
na zewnątrz, jak mała burza w szkle.
Obraz może zawierać 2 osoby zbliżenie tekst
Cantata petram A.D. 2020
Moglibyśmy to zrobić dyskretnie.
Pójść między bloki w zielone dni,
ale owady jadowite, a robaki suche.
Cały naród wiedział. Znosił brud.
Ucho łowi najgorsze. Oko widzi
krzyżyk do ucałowania. Stare
chłopy nie chodzą na techno.
Teraz ruch zbyteczny, żadnej gracji
– nie nazwiemy go po imieniu.
Za szybą zmobilizowany dostawca
nosi gruz, podaje głuche kamienie.
Możemy to zrobić dyskretnie.
Pójdziemy sobie w nierównych
odstępach, w niepewne rzeczy
Kamień poza domem
Nie skupują starych szmat.
Piszą: ogień, mówimy: dym,
co przypomina widok z mostu,
a ten sypie się jak cień za słońcem.
Wypatroszona jesteś i wypatroszony ja,
pękają nasze ciała. Sen utyka w gardle
strach na resztę dnia. Noc z tych siniaków cała,
poskładana w ogień, ten oczywisty model światła,
taki widziany z boku. Najlepiej powtarzać, że dym
był czysty albo przejrzysty i po chuj nam te nowinki.
Jakby oddech miał kształt, widzielibyśmy chorobę,
mówiąc: nasz dym, chociaż sfora obca i nieufna.
Naczynia wyłączone i zastój. Nie ma zdarzeń
i horyzontu. Trwamy jak klin pośród traw. Kamień
od początku był pusty, tylko pełen ukrytych wad
Po czasie
Sezon jest zamknięty, drzwi skrzypią, ale dym
i tak siedzi w środku. To słynne niemiłosierne
ich skrzypienie i ja, i ty, i znowu ja najpierwsze,
pierwsze pośród obcych wątpliwości, czarów-
marów, nawrotów socjotechniki. Stoi w świetle.
Weźmy to na serio: niech będzie samozapłon,
bo musi być grubo. Leszcze, ich miliardy – ci
wierzący w masowe histerie, niech będą górą.
Zakładam, że następny sezon będzie pożyczony
i odda nam całe ciepło, takie mamy tu obrządki.
Wiara w lepsze zbędna jak wódka w parny dzień
Dzieci z postapo
No i tylko człowiek jest takim chujem, żeby
innemu to robić. Wiesz, te wszystkie rzeczy,
kiedy zasikane taborety lżejsze niż poduszki z IKEA czy Home&you,
kiedy mury na tyle zimne, że najmłodszym już tak nie cuchnie, a wiążące
dokumenty co najwyżej robią za podpałkę pod pierwszy ogień tygodniowego
ukrycia bez poręczy i schronów. Tylko goła ziemia jak święta matka woła, zawodzi – – –
strefa zakazana dla robactwa,
strefa wolna od robaczywości
A ty przecież już uciekłeś i dalej nie ma gdzie
Wiersze
Z tej samej kategorii: