Sztuka kochania
takie czasy takie pokolenie – nic
nie chce się robić samo – a może
lepkie od łatwości dłonie nie garną
przepełnione do granic możliwości
żołądki tolerują tylko dobra w stanie
ciekłym kiepskim nawet nie wojennym
zupa jak zawsze w sam raz – tylko
rynek zbyt wolny i związki niezbyt
chemiczne by coś nam z tego wyszło
bo miłość ssie – stwierdził poeta – trudno
nie poważać zdania poety który ma tak
spektakularne statystyki na fejsie
chyba tylko w niego można wierzyć skoro
nawet drób ukrzyżowany nuży już
zwiotczały w zimnej galarecie powtarzalności
skoro autor zmartwychwstał podmiot liryczny
ledwo dycha za godzinę brutto na umowie
o dzieło – tak przypadkowe że aż doskonałe
jak nasza love story – gdzie ja jestem
twoim mięsem ty jesteś moim mięsem
i równoprawnie pieprzymy się wzajemnie
bo to ponoć jedyne co umiemy robić tak –
mocno i zdecydowanie.
Executive Director
posiadłem światy się rozbestwiłem teraz sycę
się kilogramami mięsa bez kolejek słowem ciałem
ich nadzieją dietetyczną kolą czasem kosztem
zasobami różnej maści zarządzałem strawnie
kapitałem pomnożonym o kilka wirtualnych być
wypracowałem stały wzrost zrównoważony
rozwój miłość duże volvo i małego pekińczyka
szkoda tylko że nie aportuje nie szczeka
tylko leniwie wygrzewa się w kojcu
w poprzek moich definicji
na przekór moim bogom
siedzi i miarkuje
wzrokiem bezrozumnie mądrym kpiącym
a ja w jego oczach uwiera
jak ość wyczerpanego języka w gardle