Anomiczna transformacja | nr 1-2/2021 [50-51]
ilustracja dekoracyjna.
„Popatrz dookoła, ile brudu na ulicy
Jacy ludzie są zniszczeni, jacy oni umęczeni
[…]
Te widoki nienormalne dla nas przecież są normalne
Już jesteśmy nienormalni, heheheheheh.
[…]
Czasy rodzą się na nowo o pięćdziesiąt lat za późno
Eksperyment wykonany, lecz niestety nieudany
A więc powrót do przeszłości, chwytać to, co już uciekło
I wymyślić sobie niebo, i wymyślić innym piekło”

– Kazik, „Jeszcze Polska” (1992)

 

Choć transformacja ustrojowo-gospodarcza przełomu lat 80. i 90. stała się kamieniem węgielnym III Rzeczpospolitej, zjawisko to wydaje się w dalszym ciągu nie dość przemyślane. Określenie transformacji mianem „prześnionej” byłoby przy tym z pewnością nadużyciem, dyskutowano o niej i ją analizowano, a jednak wiele jej wymiarów wydaje się składać na wciąż niewystarczająco przepracowaną cezurę o znaczeniu formacyjnym dla polskiej współczesności, nie mniejszym niż w przypadku procesów opisywanych przez Andrzeja Ledera. Podobnie jak w przypadku tych ostatnich pakiet reform zaordynowanych w ramach „terapii szokowej” przeorał obraz polskiego społeczeństwa na sposób całkowicie rewolucyjny. To te zdarzenia też przechowuje w powidoku nasza teraźniejszość, domagając się wobec nich analitycznej czujności i badawczego krytycyzmu.

Otwierając łamy „Wakatu” dla doświadczenia „najntisowej” anomii, nie odnosimy się zatem bynajmniej do problematyki anachronicznej, redukowalnej do studiów nad zaprzeszłą epoką. Proponując powrót do lat 90., nie chcemy również uprawiać coraz głośniej dającej dziś o sobie znać narracji nostalgizującej, która idealizowałaby z dystansu czasowego ówczesną międzyepokę. Stawka wydaje się poważniejsza i jak najbardziej aktualna. Chodziłoby o uchwycenie transformacji jako procesu dalekosiężnego, którego rezultatem jest polska współczesność, dziedzicząca po niej kompleks problemów, będących zarazem przyczyną jej kryzysowej kondycji. Taka retrospektywa ma więc dotyczyć nie tyle zaprzeszłej transformacji, ile specyficznej permanencji jej trwania, odsłanianej dzięki specyficznej archeologii współczesności.

Przedsięwzięcie to wydaje się szczególnie palące dzisiaj, z perspektywy dojrzałego i dysfunkcyjnego neoliberalizmu. Transformacja okazała się sukcesem o tyle, o ile – zgodnie z agendami Balcerowiczowskiej „terapii szokowej” – zaadaptowała do rodzimej ekonomii zachodnie rozwiązania systemowe. Wbrew narracji założycielskiej jej przebieg nie był jedynie pasmem sukcesów, potwierdzanych imponującymi wyliczeniami statystyk. Początek lat 90. to rzeczywiście czas gospodarczej prosperity i dynamicznej przedsiębiorczości, ale także okres cięć budżetowych, ustawodawstwa antypracowniczego, uprzywilejowującej inwestycje polityki podatkowej i masowych zwolnień. Za sprawą urynkowienia polskie PKB – istotnie –wzrasta, równie skokowo jak stopa bezrobocia i liczba samobójstw. Genealogia polskiego neoliberalizmu okazuje się więc niezbędna, aby zrozumieć również kryzysogenne mechanizmy współczesnego kapitalizmu.

Problematyka transformacji wydaje się kluczowa, także jeśli chodzi o współczesny kryzys demokracji liberalnej – modelu, który zaadaptowany zostaje do polskiej ustrojowości właśnie na przełomie lat 80. i 90. Nie da się poddać go krytycznej analizie, jeśli nie uwzględni się perspektywy transformacyjnej. Niewykluczone bowiem, że identyfikując przyczyny antyliberalnej ofensywy, należałoby cofnąć się aż do lat 90., by jedno z jej źródeł dostrzec w niedomaganiach projektu transformacyjnego, generującego – by skorzystać z publicystycznej frazy – owych transformacyjnych „przegranych”. Nowy system zostaje tu rozpoznany jako wykluczający tych, którzy nie uczestniczyli w systemowych benefitach i których perspektywy nie uwzględnia się w niezniuansowanej narracji transformacyjnego sukcesu. To również lata 90. staną się momentem „zwrotu prawicowego”, który ustanawia w przestrzeni publicznej symboliczną hegemonię kościoła katolickiego, uderzając w pierwszej kolejności w prawa reprodukcyjne kobiet (ograniczenie prawa do aborcji), a także gwarantując sobie uprzywilejowaną pozycję instytucjonalną (podpisanie konkordatu, wprowadzenie nauczania religii do szkół, odzyskanie majątków utraconych w poprzednim systemie).

Wysłowienie anomiczności wczesnych lat 90. nie należy bynajmniej do zadań łatwych. Jako Benjaminowska „epoka upadku”, zgodnie z tezą autora „O pojęciu historii”, „najntisy” okazują się stanem wyjątkowym, który mimo nieobwieszczenia stał się dojmującą regułą i cechą nowej rzeczywistości. Jak w topografii stanu wyjątkowego, jego transformacyjny wariant to pole zamazujących się podziałów i tracących operatywność definicji. To czas przedziwnych politycznych mariaży i zmieniających się sojuszy (zob. kazus „bruLionu”, którego kontrkulturowa redakcja stanie się koszarami prawicowej kontrrewolucji). To czas zarówno przedsiębiorczego i prosperującego JA, jak i poznawczej konfuzji i ontologicznego zagubienia, przybierającego chociażby postać poszukiwania form alternatywnej duchowości (popularność New Age’u, Kaszpirowski, pop-recepcja religii Dalekiego Wschodu). Tym bardziej wymagające wydaje się wobec tego zadanie wypowiedzenia transformacyjnego kryzysu i ukazanie jego wielopoziomowości. Jeśli daje on odpór próbom artykulacji, jak uchwycić jego skomplikowanie i dalekosiężność? Jak wyjęzyczyć anomiczność epoki, której widoki nienormalne – jak u kierującego się benjaminowską intuicją Kazika – dla nas przecież są normalne?

Jak pokazują liczne prace „transformacjoznawcze”, nie jest to zadanie niewykonalne. W ostatnim czasie odnotować można silny wzrost zainteresowania problematyką transformacyjną. Monografie problemowe poświęcane były takim zagadnieniom, jak ówczesne reżimy widzialności („Normy widzialności” Magdy Szcześniak), sztuka designu („Duchologia” Olgi Drendy), kino („Rockefellerowie i Marks nad Warszawą” Michała Piepiórki), muzyka undergroundowa („Dzika rzecz” Rafała Księżyka) i disco-polowa („Polski bajer” Moniki Borys), wreszcie – społeczne i strukturalne koszty urynkowienia („Cięcia” Aleksandry Leyk i Joanny Wawrzyniak, „Zimna trzydziestoletnia. Nieautoryzowana biografia polskiego kapitalizmu” Rafała Wosia, „Ostre cięcie” Karola Trammera). W tym kontekście warto wspomnieć również o prozie autobiograficznej, tak obfitej i obszernej, że tworzącej już odrębny nurt we współczesnej literaturze („Lata powyżej zera” Anny Cieplak, „Taśmy rodzinne” Macieja Marcisza).

Najnowszym numerem „Wakatu” chcielibyśmy włączyć się w ten trend badawczy, obejmujący próby wyjęzyczenia i sproblematyzowania przełomu transformacyjnego. Na warsztat znów bierzemy więc problem „wypowiedzenia kryzysu”, tym razem identyfikowanego w zachodzącej na progu dwóch systemów politycznych rewolucji społecznej. Przedsięwzięcie to może być rozumiane jako ćwiczenie poznawcze, rozbudzające świadomość badawczą, by nie „prześnić” transformacyjnej przełomowości. Taki pozbawiony nostalgii powrót do lat 90. nie musi być jednak równoznaczny z poznawczym pesymizmem. Może być także próbą ocalenia tego, co pod koniec wieku XX wypracowane, a co wobec komitywy radykalnych konserwatyzmów z międzynarodowym kapitałem wydaje się dzisiaj zagrożone. Ocalenia choćby nadziei na lepsze jutro, która bodaj nigdy nie była tak silna, jak w początkach polskiego kapitalizmu.

Zbigniew Jazienicki, Piotr Sadzik
Redaktorzy nr 1-2/2021 [nr 50-51]

Wakat – kolektyw pracownic i pracowników słowa. Robimy pismo społeczno-literackie w tekstach i w życiu – na rzecz rewolucji ekofeministycznej i zmiany stosunków produkcji. Jesteśmy żywym numerem wykręconym obecnej władzy. Pozostajemy z Wami w sieci!

Wydawca: Staromiejski Dom Kultury | Rynek Starego Miasta 2 | 00-272 Warszawa | ISSN: 1896-6950 | Kontakt z redakcją: wakat@sdk.pl |